Kibic zgubił się na San Siro. Do kraju wrócił po... jedenastu latach!

Piłka nożna
Kibic zgubił się na San Siro. Do kraju wrócił po... jedenastu latach!
fot. PAP

W 2004 roku Rofl Bantle, kibic FC Basel, pojechał wraz z innymi fanami na wyjazdowe spotkanie z Interem Mediolan. W końcówce meczu zgubił się na stadionie, przez co... zamieszkał we Włoszech! Do kraju wrócił po... 11 latach!

Piłka nożna pisze różne scenariusze, ale to, co przytrafiło się 60-letniemu kibicowi FC Basel z pewnością przejdzie do historii. 24 sierpnia 2004 roku wybrał się do stolicy mody i luksusu, gdyż właśnie w Mediolanie jego ukochana drużyna musiała walczyć o kwalifikację do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zadanie było bardzo trudne - wręcz niewykonalne - bo wtedy Inter był w zupełnie innym położeniu niż teraz.

Harry Kane swoim golem pomógł kuzynowi… wygrać 5 tys. funtów

W Szwajcarii padł remis 1:1, lecz W Mediolanie górą był Inter, który pewnie wygrał 4:1. Wysoki wynik, który eliminował FC Basel, a także potrzeby fizjologiczne sprawiły, że zwyczajny wyjazd na mecz stał się początkiem nowego życia, nowej historii. Bantle na kilka minut przed końcem rywalizacji udał się do toalety. Kiedy z niej wyszedł kompletnie się przestraszył. Nie potrafił odnaleźć swojego sektora, a pechowo po chwili zakończył się mecz, więc wychodzący z obiektu fani ograniczyli mu pole manewru.

Znalazł się więc w zupełnie innym sektorze, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Próbował szukać busa, którym miał wrócić do Bazylei. Poszukiwania nie wypaliły, gdyż 60-latek nie miał ze sobą telefonu komórkowego, szybko stracił poczucie orientacji. Kibice szwajcarskiej drużyny odjechali, a on musiał szukać innej formy transportu. Miał ze sobą 20 euro i 15 franków. Budżet - jak na kilka dni - raczej wystarczający. Los, a może jednak sam Bantle, chciał, że z kilku dni zrobiły się lata.

Szwajcar szybko zapomniał o powrocie i starał się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. - Ludzie dali mi jedzenie i papierosy, a jeden ze studentów zaoferował mi śpiwór - wspomina Bantle. Nasz bohater raz w tygodniu korzystał z publicznej łazienki, a do tego często zaglądał do lokalnej biblioteki. Mimo trudnej sytuacji czerpał z życia. Rodziny w Szwajcarii nie miał, więc teoretycznie nic go tam nie ciągnęło.

Wychował się w rodzinie zastępczej, a jego przybrani rodzice nie żyli od kilku lat. Nie miałem powodu, by tam wracać - mówił Bantle. Jego życie w Szwajcarii polegało na życiu w centrum rehabilitacji w związku z uzależnieniem alkoholowym. Mijały dni, tygodnie, lata, a Bantle czuł się w Mediolanie coraz pewniej. Stał się rozpoznawalny, ludzie - którzy go mijali - zawsze z uśmiechem go pozdrawiali. Wydawało się, że we Włoszech zostanie już do końca życia. Los jednak po raz kolejny przygotował mu niespodziankę.

W kwietniu tego roku 71-letni Bantle przewrócił się na chodniku i bardzo ucierpiał. Złamał kość udową i natychmiast został przewieziony do szpitala. Tam okazało się... że nie jest ubezpieczony. Szybko zorganizowano mu powrót do jednej z placówek w Bazylei. - Długi był ten mecz - skwitował lekarz, gdy usłyszał o historii pacjenta.

Wszystko skończyło się szczęśliwie i Bantle trafił do domu seniora, gdzie znajduje się pod opieką. Co miesiąc otrzymuje 100 franków. Na jego przykładzie widać, jak piłka nożna jest w stanie kształtować życie człowieka. Czy było warto? Szwajcar na pewno powie "tak".

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze