Radwańska: Jeszcze wiosną nie uwierzyłabym, że wygram WTA Finals

Tenis
Radwańska: Jeszcze wiosną nie uwierzyłabym, że wygram WTA Finals
fot. PAP

Agnieszka Radwańska przyznała, że jeszcze w kwietniu nie spodziewała się, że byłaby w stanie wygrać w turnieju WTA Finals choć jeden mecz. Polska tenisistka jako główne cele na kolejny sezon wymieniła triumf w Wielkim Szlemie oraz igrzyskach.

Pierwszej połowy roku Radwańska nie może zaliczyć do udanych. Była pogrążona w kryzysie, co miało przełożenie na jej wyniki i pozycję w rankingu WTA.

Trzy akcje Radwańskiej w zestawieniu najlepszych zagrań WTA Finals (WIDEO)

 

- Gdyby mi ktoś wiosną powiedział, że wygram WTA Finals, to bym raczej nie uwierzyła. Początek roku był ciężki. Wyniki nie były takie, jakbym chciała. Tenisowo nie było słabo, ale to, co robiłam na treningach nie przekładało się na mecze. Potem coraz lepiej czułam się na korcie. Ale w kwietniu nie wierzyłabym, że wygram nawet jeden mecz. Zwłaszcza, że w mastersie gra osiem najlepszych zawodniczek - zaznaczyła na środowej konferencji prasowej.

 
Radwańska: Nie spodziewałam się tego

Jak dodała, trudy sezonu i waga triumfu w Singapurze sprawiły, że tuż po ostatniej akcji finałowego meczu nie docierała do niej świadomość sukcesu.

 

Na początku ciężko było o jakąkolwiek myśl. Tak naprawdę nie spodziewałam się tego. Przez pierwszych parę chwil czy godzin nie docierało to do mnie - zaznaczyła podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego.

 

Przyznała, że łzy, które spływały jej wówczas po policzkach, były wyrazem radości, ale i ulgi, że po tylu godzinach walki udało jej się zapewnić szczęśliwy koniec. Jej zdaniem poziom emocji w decydującym spotkaniu i otoczka były podobno do tych z finału Wimbledonu w 2012 roku.

 

- Wówczas jednak byłam chyba bardziej zestresowana. Nie mogłam z tego powodu nawet szyją skręcić. Teraz pod tym względem było lepiej - wspominała.

Im bliżej końca sezonu, tym więcej cierpienia

 

26-letnia krakowianka, tak jak jej rywalki, zmagała się jesienią z nawarstwiającym się zmęczeniem i urazami. W kończącej sezon imprezie występowała z obandażowanym udem i oplastrowanym barkiem.

 

- Im bliżej końca sezonu, tym cierpień jest coraz więcej. Ale wiem, że w tenisie nikt nic za darmo nikomu nie da. Zaciskałam zęby, bo nawet tabletki już nie pomagały. Skupiałam się na następnej piłce. Nie było myśli o zejściu z kortu. Nie mam żadnej poważniejszej kontuzji. To ból wynikający z przemęczenia spowodowanego ciągłą grą. Powinno niedługo przejść - oceniła.

 

W turnieju nie brała udziału liderka rankingu WTA Serena Williams. Wycofała się ze startu już na początku października, zwalniając jedno miejsce dla pozostałych zawodniczek. Radwańska zaznaczyła, że trudno przewidzieć, jak potoczyłaby się rywalizacja w WTA Finals, gdyby Amerykanka była w stawce.

 

Dla nas jej nieobecność oznaczała dodatkowe wolne miejsce. Zagrałabym z Sereną w Singapurze, najchętniej w finale - dodała piąta rakieta świata, która w środę odebrała od sponsora - firmy Lexus - kluczyki do nowego samochodu.

 

Kluczowy tie-break

Radwańska przyznała, że w Singapurze pomogła jej Maria Szarapowa. Dzięki jej zwycięstwom Polka, mimo wygrania tylko jednego meczu w fazie grupowej, awansowała do półfinału. Przypomniała, że kluczowym momentem był tie-break pierwszego seta w spotkaniu z Rumunką Simoną Halep, w którym przegrywała 1-5.

 

- Gdyby nie to, to nie byłoby kolejnych meczów. Takie rzeczy rzadko się zdarzają, zwłaszcza z taką zawodniczką. Chętnie sama jeszcze raz obejrzę powtórkę - zaznaczyła.

 

Odniosła się także do słów swojego ojca Roberta Radwańskiego, który w niedzielnych wywiadach nie ukrywał, że "jedna jaskółka wiosny nie czyni" i jego zdaniem córka powinna rozstać się z Wiktorowskim.

 

- To jest mój ojciec, ale i były trener, z którym od wielu lat tenisowo nie mamy nic wspólnego. Jest jaki jest, dużo mówi, ale muszę brać to na klatę – skwitowała.

Wystąpi na igrzyskach

 

Wspomniała, że jedną z pierwszych osób, które pogratulowały jej sukcesu w Singapurze była jej niedawna konsultantka Amerykanka Martina Navratilova.

 

Polka podkreśliła, że w przyszłym sezonie jej priorytetem będzie zwycięstwo w Wielkim Szlemie.

 

I nie jest tak od niedzieli czy od tygodnia, tylko od zawsze. W przyszłym roku wystąpię również na igrzyskach. To najważniejsza - przy Wielkim Szlemie - impreza. Co do Pucharu Federacji, to wszystko wyjaśni się tak naprawdę w grudniu - poinformowała.

 

W najbliższych tygodniach Radwańska będzie odpoczywać od tenisa i rakiety oraz - jak dodała z uśmiechem - będzie szerokim łukiem omijać siłownię. W grudniu czeka ją występ w towarzyskich rozgrywkach w Azji - International Premier Tennis League. Mają one być - według niej - zabawą, ale i stanowić już przygotowanie do nowego sezonu.

 

Za sukces w WTA Finals Radwańska otrzymała czek na 2,094 mln dolarów. Na korcie w całej karierze zarobiła już ponad 20 milionów USD.

 

- Nie muszę się martwić o kwestie finansowe. Skupiam się na sprawach sportowych i walce o tytuły - podsumowała.

jb, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze