Trener Wacha: Walka z Powietkinem przerosła Mariusza

Sporty walki

Mariusz realizował założenia taktyczne do trzeciej rundy. Natomiast w pierwszej był po prostu lepszy od Powietkina. Potem wydarzyło się coś niewytłumaczalnego. Prawa ręka zupełnie przestała pracować - powiedział trener Mariusza Wacha Piotr Wilczewski.

Mateusz Borek: Ze stanem zdrowia Mariusza Wacha jest wszystko w porządku? Żebra, oko, nos ma solidnie poobijane.

 

Piotr Wilczewski: To fakt jest bardzo poobijany. Po takich mocnych ciosach, które dostał od Powietkina nic dziwnego, że bolą go pewne części ciała. Mariusz nie chciał jechać do szpitala, ale położyliśmy nacisk, aby się wybrał do lekarza, bo musi obejrzeć go specjalista. Chcemy mieć pewność, że jest z nim wszystko w porządku.

 

Wach: Chciałbym przeprosić kibiców. Może zabrakło mi jaj?

 

Mariusz narobił nam apetytu pierwszą rundą, gdzie jego lewa ręka naprawdę fajnie pracowała. Co się stało od drugiej rundy?

 

Uważam, że Mariusz realizował założenia taktyczne do trzeciej rundy. Natomiast w pierwszej był po prostu lepszy od Powietkina. Potem wydarzyło się coś niewytłumaczalnego. Prawa ręka zupełnie przestała pracować. Nie chcę nikogo oceniać, ale sędzia był nadgorliwy. To znaczy, że gdy Mariusz zaczynał klinczować arbiter sygnalizował, że zaczyna ściągać Powietkina.

 

Ciężko jest wygrać rundę jak nie zadaje się ciosów rywalowi. Prawa ręka w pewnym momencie całkowicie się zastopowała. Z czego to wynikało? Bardzo mocno odczuł jakiś cios czy polecenia z narożnika zupełnie do niego nie dochodziły?

 

Mariusz przyznał w szatni tuż po walce, że bardzo odczuł cios na korpus. Zwracaliśmy uwagę w narożniku na to, aby wyprowadzał więcej ciosów to jasne. Liczyliśmy na zryw, że jedną akcją dobrze trafi rywala i odwróci losy walki. Ciężko jest na gorąco coś konstruktywnego powiedzieć. On sam ma świadomość tego, że się zblokował.

 

Widzisz jeszcze szansę na to, żeby Mariusz Wach walczył o najwyższe cele i wdrapał się na sam szczyt kategorii ciężkiej?

 

Widzę takie szanse, ale trzeba wytłumaczyć mu, że jeżeli w trzeciej swojej tak ważnej walce będzie tak bokosował to nie ma szans na sukces. Mariusz musi sam dojść do pewnych wniosków. Przede wszystkim musi przemyśleć swoją przyszłość. Niech zrobi rachunek sumienia i podejmie mądra, właściwą decyzję.

 

Całą rozmowę Mateusza Borka z Piotrem Wilczewski zobacz w materiale wideo.

Mateusz Borek, A.J., Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze