Warriors nie zwalniają tempa. Obrońcy tytułu wciąż niepokonani

Koszykówka
Warriors nie zwalniają tempa. Obrońcy tytułu wciąż niepokonani
fot.PAP/EPA

Koszykarze Golden State Warriors pozostają jedyną drużyną bez porażki w obecnym sezonie ligi NBA. W środę obrońcy tytułu odnieśli dziewiąte zwycięstwo, pokonując na wyjeździe Memphis Grizzlies 100:84. Tym samym zanotowali najlepszy start rozgrywek od 55 lat.

Warriors i Grizzlies w tym sezonie grali ze sobą już po raz drugi. 2 listopada we własnej hali "Wojownicy" upokorzyli rywala, zwyciężając 119:69. Początek spotkania w Memphis zwiastował podobny scenariusz. Po pierwszej kwarcie goście wygrywali różnicą 11 punktów.

 

Przełamanie New Orleans Pelicans. 31 punktów LeBrona Jamesa

 

Później mecz jednak trochę się wyrównał. Grizzlies w trzeciej kwarcie zmniejszyli stratę do zaledwie jednego "oczka", ale na więcej nie było ich stać. Kiedy prowadzenie stało się zagrożone, tempo podkręcił Stephen Curry. Najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) poprzedniego sezonu w nieco ponad trzy minuty zdobył 14 punktów i przed ostatnią kwartą przyjezdni bezpiecznie prowadzili 74:63.

 

W całym meczu Curry uzyskał 28 pkt oraz po pięć asyst, zbiórek i przechwytów. Wśród pokonanych wyróżnił się Marc Gasol. Dorobek Hiszpana to 26 pkt i siedem zbiórek. - Graliśmy twardo, walczyliśmy o każdą piłkę. Wierzyłem, że wygramy. Wciąż wierzę, że zaczniemy zwyciężać, jeśli utrzymamy taki poziom zaangażowania - powiedział trener Grizzlies Dave Joerger. Jego ekipa doznała czwartej porażki z rzędu.

 

Warriors poprzednio dziewięć pierwszych meczów wygrali w rozgrywkach 1960/61. Wówczas ich siedzibą była Filadelfia (na zachodnie wybrzeże przenieśli się w 1962 roku), a barw drużyny bronił legendarny Wilt Chamberlain. Rekord "Wojownicy" mogą ustanowić już w czwartek, kiedy na wyjeździe zmierzą się z Minnesota Timberwolves.

 

Jedyną drużyną bez zwycięstwa jest Philadelphia 76ers. Tym razem we własnej hali uległa Toronto Raptors 103:119. Pierwsze zwycięstwo natomiast odnieśli koszykarze Brooklyn Nets. Niespodziewanie w Teksasie wygrali z Houston Rockets 106:98. Słabszy dzień miał gwiazdor "Rakiet" James Harden. Najsłynniejszy brodacz w NBA trafił tylko osiem z 22 rzutów z gry. Spotkanie zakończył z dorobkiem 23 pkt. W dwóch poprzednich meczach Harden zdobywał 43 i 46 pkt.

 

Martwię się o drużynę. Wciąż nie złapaliśmy właściwego rytmu - przyznał trener Rockets Kevin McHale. W poprzednim sezonie jego drużyna dotarła do finału konferencji, a obecnie ma bilans 4-4.

 

W środę jak za najlepszych lat zagrał Dirk Nowitzki. 37-letni Niemiec uzyskał 31 pkt (11/14 z gry) i 11 zbiórek, a jego Dallas Mavericks pokonali we własnej hali Los Angeles Clippers 118:108. Ciężkie chwile przeżywał DeAndre Jordan. Środkowy Clippers to bohater letniej, transferowej sagi. W lipcu najpierw ogłosił, że porozumiał się z Mavericks, ale ostatecznie postanowił zostać w Los Angeles. Kibice buczeli za każdym razem gdy był przy piłce lub schodził z parkietu. Zdobył dziewięć punktów i miał 11 zbiórek.

 

Spodziewałem się takiego powitania. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie jeszcze gorzej - przyznał Jordan.

 

W Portland milej został przywitany LaMarcus Aldridge, który po dziewięciu latach gry w Trail Blazers przeniósł się do San Antonio Spurs. Minionej nocy po raz pierwszy pojawił się w Oregonie z nowymi kolegami. 30-letni skrzydłowy nie miał litości, zdobył 23 pkt, a "Ostrogi" wygrały 113:101.

 

To dla mnie wieczór pełen emocji, bo kocham to miasto. Z tym miejscem mam mnóstwo miłych wspomnień i nie było mi łatwo tu grać. Słyszałem zarówno oklaski, jak i buczenie. Myślę, że kibiców przyjaźnie nastawionych było więcej. Przyznaję też, że złość pozostałych była dla mnie zrozumiała - podkreślił Aldridge.

A.J., PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze