Pindera: Wielka bijatyka w Biloxi

Sporty walki
Pindera: Wielka bijatyka w Biloxi
fot. Premier Boxing Champions

Pięć razy, w dwie rundy i 24 sekundy (z liczeniem) padali na ring Michael Seals z Edwinem Rodriguezem podczas Premier Boxing Champions w Biloxi. Wygrał kolega Artura Szpilki, Rodriguez, ale z taką defensywą chyba nie zawojuje wagi półciężkiej.

W pierwszym starciu dwukrotnie leżał podopieczny Ronniego Shieldsa, ale wcześniej to on rzucił na deski niepokonanego Sealsa, byłego gracza futbolu amerykańskiego. Gdyby jednak ta runda trwała nieco dłużej, to wszystko wskazuje na to, że przegrałby przez nokaut.


Skradziono mistrzowskie pasy "Człowieka ze Stali"

 

To była klasyczna akcja prawy na prawy, z tą tylko różnicą, że Rodriguez bił szeroko, tak jakby chciał urwać Sealsowi głowę, a ten uderzył krótko, w tempo, prawym krzyżowym i wydawało się, że już po wszystkim. Tym bardziej, że Rodriguez padł na twarz.  Zaskakująco szybko się jednak pozbierał i wykorzystał fakt, że runda się właśnie skończyła.

 

W drugim starciu jednak, to on był już górą. Pod koniec „La Bomba” znów odpalił ładunek, trafił prawym zamachowym i rywal jak rażony piorunem poleciał na deski. Tym razem szczęście miał Seals, gdyż Rodriguezowi zabrakło czasu, by dokończyć dzieła.  Ale na początku trzeciej rundy załatwił sprawę. Mocno bijący, lecz odkryty Seals znów oberwał prawym, raz jeszcze padł (tym razem mocno zamroczony) na matę i sędzia  Fred Steiwinder III nie miał żadnych wątpliwości, by zatrzymać pojedynek.

 

Walka była krótka, ognista, a pięć knockdownów i 64 mocne ciosy, które w niej padły, tylko tę opinię potwierdzają. Dodajmy jeszcze, że w innych starciach było równie gorąco: w sumie, w czterech pojedynkach zobaczyliśmy 11 knockdownów, zaledwie 12 rund i 340 mocnych ciosów. Mówiąc krótko, na kolejnej z gal Premier Boxing Champions oglądaliśmy niezłą bijatykę. A szczególnie w tej ostatniej walce, w której Rodriguez odprawił z kwitkiem, w trzeciej rundzie, Michaela Sealsa.

 

Jednym z dopingujących urodzonego na Dominikanie „La Bomby” był obecny w Biloxi Artur Szpilka. Obaj są zawodnikami trenowanymi przez Shieldsa w Houston, czasami ze sobą sparują. Polski pięściarz bardzo go chwali i wróży sukcesy.

 

Na razie bilans 30 letniego Edwina Rodrigueza potwierdza te oceny. Jedyna, punktowa porażka z Andre Wardem (jeszcze w wadze super średniej dwa lata temu) i 28 zwycięstw (19 KO) wystawiają mu dobre świadectwo, ale na miejscu Shieldsa  aż tak bardzo bym się z tego zwycięstwa w Biloxi nie cieszył. Defensywa Rodrigueza woła bowiem o pomstę do nieba. Kiedy bije prawym zamachowym jego lewa ręka jest na wysokości biodra. Sealsa trafiał, bo ten też nie ma większego pojęcia o obronie. Nawet nie próbował schować się za gardą, widać sądził, że wystarczy nieco podniesiony lewy bark. 

 

Mimo tych ewidentnych mankamentów Seals mógł wygrać walkę w pierwszej rundzie, Rodriguez po jego kontrach był dwa razy na deskach i naprawdę niewiele zabrakło, by przegrał przed czasem.  Ale bokser z Atlanty nie wykorzystał wielkiej szansy.

 

Czołowi pięściarze wagi półciężkiej na pewno jednak takich okazji nie zaprzepaszczą. Owszem, Rodriguez walczy bardzo efektownie, ale przy tym bardzo niefrasobliwie. A to nie jest cecha wielkich mistrzów. Mam tylko nadzieję, że Szpilka, gdy już dojdzie do jego walki z Amirem Mansourem, takich błędów jak jego kolega nie będzie popełniał.

 

A jeśli jesteśmy już przy polskich akcentach, to na ringu w Beau Rivage Resort w Biloxi  reklamowany był już pojedynek Krzysztofa Włodarczyka z Bajbutem Szumenowem w Las Vegas, 18 grudnia.  Na razie „Diablo” wyzywa Kazacha od tchórzy, a ja się zastanawiam, kto to wymyślił. Bo tego, że na taki pomysł nasz były czempion nie wpadł sam, jestem pewny.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze