Człowiek silniejszy od śmierci. Przeżył Heysel i atak na Bataclan!

Piłka nożna

45-letni kibic Juventusu może mówić o prawdziwym szczęściu. 30 lat temu przeżył jedną z największych tragedii piłkarskich na Heysel, a w piątek zdołał ujść życiem podczas zamieszek w Paryżu, mimo że znajdował się trzy metry od zamachowców! Jego siostra przyznała, że to wszystko dzięki pocałunkowi Jana Pawła II.

Podczas zamieszek na Heysel zginęło 39 osób, z kolei w Paryżu śmierć poniosło co najmniej 128 osób, a około 100 jest rannych. Massimiliano Natalucci, bo tak nazywa się szczęśliwy kibic, dwukrotnie spoglądał w oczy śmierci i dwukrotnie wychodził cało z gigantycznych opresji. Aż trudno wyobrazić sobie, co czuł w obu tych przypadkach.

Belgowie i Włosi uczcili pamięć ofiar tragedii na Heysel

Trzydzieści lat temu - jeszcze jako 15-latek - wybrał się z ojcem i wujem na Heysel, by obejrzeć finał Pucharu Europy Juventus - Liverpool. Pierwsze zamieszki zaczęły się na długo przed spotkaniem. Kibice "The Reds" przedarli się przez ogrodzenie i ruszyli na sympatyków "Starej Damy". Ci zaczęli uciekać, wzajemnie się tratując. Natalucci jakimś cudem jednak przetrwał i uciekł ze stadionu.

W piątek jego trauma wróciła. Natalucci wybrał się na koncert grupy Eagles of Death Metal w hali Bataclan, gdyż jest wielkim fanem tego zespołu. I kiedy świetnie się bawił, zaczęło się piekło. Do środka sali siłą weszło trzech uzbrojonych mężczyzn, którzy szybko podporządkowali nieświadomą publikę. Wzięli zakładników, których konsekwentnie likwidowali. Nasz bohater jednak znowu wyszedł bez większych ran, choć zamachowcy praktycznie cały czas znajdowali się kilka metrów od niego! Jak wynika z relacji jego ojca granica, która ich dzieliła, wynosiła trzy metry.

- Musieli wystrzelić 5 tysięcy naboi i zostałem trafiony przez jeden z nich. Na szczęście byłem pod sceną i uciekłem do tyłu, przebijając się przez wyjście ewakuacyjne, po czym pobiegłem na dach. Uciekłem wraz z innymi.

Żeby tego było mało, Natalucci - prócz tych dwóch traumatycznych wydarzeń - przeżył też coś jeszcze. W 1989 roku nie wsiadł do samochodu z przyjaciółmi, którzy pół godziny później zginęli w wypadku. Jego siostra mówi o cudzie i wspomina zdarzenie, które miało miejsce w Rzymie. - W wieku 8 lat został pocałowany przez papieża Jana Pawła II na placu św. Piotra - powiedziała.

Do rekordzisty Roya Clevelanda Sullivana, który przeżył siedem uderzeń piorunem, trochę mu brakuje, aczkolwiek wydaje się, że Natalucci także jest silniejszy od śmierci. Sullivana śmierć nie pokonała, więc sam musiał odebrać sobie życia - głównie przez zawód miłosny. Oby nie spotkało to Włocha.

jb, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze