Kapustka: Człowiek z buławą

Piłka nożna
Kapustka: Człowiek z buławą
fot. Cyfrasport
Bartosz Kapustka

Bartosz Kapustka w ciągu kilku minut stał się najbardziej znanym zawodnikiem młodego pokolenia w Polsce. Co ważne, wychował się w ekstraklasie. Zawdzięcza to Adamowi Nawałce i samemu sobie

Pomocnika Cracovii wymyślił w kadrze Adam Nawałka i ten niespodziewany wystrzał młodego zawodnika to w ogromnej mierze zasługa selekcjonera. Trzeba było odwagi, żeby postawić na tego piłkarza, ledwie 18-letniego ligowca z Cracovii.

Podobne próby mieli już poprzedni selekcjonerzy, ale na ogół sięgali wtedy po piłkarzy z zagranicy, bo przecież szkółka klubu francuskiego, włoskiego, czy angielskiego dawała metkę wielkiego talentu. Tak do kadry trafił kiedyś Grzegorz Krychowiak, jeszcze zawodnik trzecioligowego Reims, tak pojawił się Wojciech Szczęsny, wówczas junior Arsenalu.

Bartosz Salamon pojawił się w reprezentacji Waldemara Fornalika, kiedy trafił do AC Milan, Dawid Janczyk zaczął przyjeżdżać jako napastnik CSKA Moskwa, Piotr Zieliński został zauważony w Udinese, Paweł Dawidowicz dotarł na zgrupowanie pierwszej reprezentacji jako piłkarz Benfiki Lizbona. Losy tych piłkarzy w kadrze były i są różne.

Kapustka to piłkarz w całości wychowany i znaleziony na polskich boiskach. Z wyjątkiem Karola Linetty'ego ani Lech, ani Legia nie zdołały dostarczyć takiego piłkarza do kadry. Nie spełnił takich oczekiwań ani Michał Żyro, ani Michał Kucharczyk, ani Marcin Kamiński, który miał się stać podstawowym stoperem reprezentacji. Kapustka zaczynał w Tarnovii Tarnów, ale prawdziwa szansa czekała na niego w Cracovii.

 

Widocznie na południu Polski umieją pracować z ofensywnymi pomocnikami, bo w tych samych miejscach pierwsze kroki stawiał Mateusz Klich, kolega i wzór Kapustki (nota bene po raz pierwszy powołany do kadry w wieku 18 lat, gdy jedną nogą był już w 1.FC Kaiserslautern).

 

Kapustka pasuje też do wzoru młodego kadrowicza, jakiego szuka Nawałka: grzeczny, cichy, spokojny, ambitny. Taki jest Linetty, taki jest Dawidowicz, taki jest Zieliński, taki jest Stępiński. Taki jest Marcin Kamiński, ale on na razie nie podołał sportowo.

 

Adam Nawałka włożył Kapustce buławę do plecaka, a on jej nie zgubił. Zrobił to, czego oczekiwał od niego selekcjoner. Dobrze i ciężko pracuje na treningach kadry, a kiedy wchodzi na boisko, znajduje się tam, gdzie powinien. Skrzydłowi w meczu z Islandią mieli atakować i wchodzić w pole karne, to pomocnik Cracovii to zrobił. Reszta jest kwestią współpracy z Lewandowskim, który trącił do niego piłkę, szczęścia i szybkiej decyzji.

 

Najważniejsze, że Kapustka nie spalił się psychicznie. Od razu po wejściu dostał piłkę i chociaż od razu doskoczył do niego przeciwnik, to nie stracił głowy, zagrał bezpiecznie, a chwilę potem już strzelił gola. To niesamowicie spokojny człowiek, zupełnie jakby pozbawiony układu nerwowego, w dodatku cichy i grzeczny aż do przesady. Do dziennikarzy ciągle mówi per "pan" i twierdzi, że nie może się przełamać, kiedy rozmawia z kimś starszym. Dobrze, że na boisku nie ma dla nikogo respektu.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze