Pindera: Siłacze mają skośne oczy

Inne
Pindera: Siłacze mają skośne oczy
fot. PAP

W Houston ciężarowcy biją rekordy świata. Na razie tylko Azjaci.

Mistrzostwa świata na rok przed igrzyskami olimpijskimi, to dobry moment, by pokazać swoje możliwości. W pierwszych dniach tej imprezy najmocniej prężą muskuły siłacze z Chin i Korei Północnej. To sygnał, że w Rio de Janeiro, w najlżejszych kategoriach rządzić na pomoście będą właśnie oni.

Bułgarscy ciężarowcy wykluczeni. Przyczyną doping

Przed laty scenariusz był inny. Niższe kategorie wagowe wygrywali Bułgarzy, a te cięższe były domeną sztangistów Związku Radzieckiego. Dziś po tych pierwszych zostały tylko wspomnienia, a jeśli zdobywają medale to wtedy, gdy reprezentują kraje, które lepiej płacą. Chociażby tak, jak Azerbejdżan, gdzie przeniósł się Walentin Christow, trzeci w rywalizacji kieszonkowych siłaczy mocujących się ze sztangą w wadze 62 kg.

W Houston, w tej kategorii, klasą dla siebie był młody Chińczyk Lijun Chen, który nie tylko zdobył złoty medal, ale okrasił go dwoma rekordami świata. Podrzucił 183 kg bijąc o kilogram rekord swojego rodaka Le Maoshenga, ustanowiony 13 lat temu, a w dwuboju uzyskał 333 kg, poprawiając o kilogram wynik swojego najgroźniejszego rywala Kim Un Guka. Rekord Koreańczyka z Północy przetrwał zaledwie 14 miesięcy.

Rywalizacja kieszonkowych siłaczy w Teksasie od początku mistrzostw świata jest pasjonująca. W rwaniu swój własny rekord próbował pobić Kim, ale spalił podejście do sztangi ważącej 155 kg. Mimo to wydawało się, że mistrz świata sprzed roku i złoty medalista olimpijski poradzi sobie w podrzucie, ale atak piekielnie silnego Chińczyka był jednak nie do odparcia.

Lepiej dał sobie radę w najniższej kategorii (56 kg) inny Koreańczyk z Północy. Ale nie jest to wielką niespodzianką, bo Chol Yum Om to prawdziwy król tej wagi. W Houston trzeci raz z rzędu wygrał mistrzostwa świata, wcześniej zdobył złoty medal igrzysk w Londynie. Jedynym, który mógł mu zagrozić był Chińczyk Jingbiao Wu, dwukrotny mistrz świata i srebrny medalista olimpijski.

I to właśnie Wu został w Houston pierwszym, który pobił rekord świata. Chińczyk w  trzeciej próbie rwania podniósł 139 kg poprawiając o kilogram wyczyn fenomenalnego Halila Mutlu. W 2001 roku w Antalyi Turek wyrwał 138 kg, a jego rekord przetrwał 14 lat.

Ale ten wielki wyczyn nie wystarczył chińskiemu siłaczowi do zwycięstwa w dwuboju, bo Chol Yum Om pokazał, że wielkie imprezy wygrywa się podrzutem. Oczywiście tylko wtedy, gdy potrafi się dźwigać odpowiednio ciężkie ciężary. A Koreańczyk potrafi jak mało kto. Swój własny rekord świata (170 kg) ustanowiony rok temu w Incheon podczas Igrzysk Azjatyckich poprawił już w drugim podejściu podrzucając 171 kg. W tym momencie miał w dwuboju 302 kg, taki sam wynik, jak Jingbiao Wu. A ponieważ był lżejszy od Chińczyka, to on został  po raz trzeci z rzędu mistrzem świata.

Polska reprezentacja takich pewniaków do złota nie ma, ale po cichu liczymy, że mistrz olimpijski z Londynu, Adrian Zieliński (94 kg), stanie w Houston na podium. Podobnie jak Bartek Bonk (105 kg), trzeci na igrzyskach. Rekordów świata bić raczej nie będą,  ale o medal są w stanie powalczyć.

 

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze