Brosz: W Koronie jest już fundament. Teraz czas na całą resztę

Piłka nożna
Brosz: W Koronie jest już fundament. Teraz czas na całą resztę
fot.Cyfrasport

Założenia, które nakreśliliśmy przed sezonem są realizowane i to jest dowód na to, że Korona zmierza w odpowiednim kierunku. Każdy dom buduje się od fundamentów, a my te podstawy już posiadamy. Po naszej grze widać, w którym kierunku poszliśmy. Postawiliśmy na defensywę i cieszymy się, że mamy fundament ku temu, aby spokojnie móc doskonalić naszą grę w ofensywie - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl trener Korony Kielce Marcin Brosz.

Adrian Janiuk: W ostatnich czterech meczach Korona jest bezkompromisowym zespołem. Pana podopieczni wygrali dwa mecze po 1:0 oraz w dwóch spotkaniach ulegli 0:1. Z pełną świadomością można powiedzieć, że Korona jest najrówniej grającym zespołem w lidze. Z czego wynika taki stan rzeczy?

 

Marcin Brosz: Patrząc przed sezonem na terminarz, z kim przyjdzie się nam mierzyć na własnym boisku, a z kim na wyjazdach doszliśmy do pewnych wniosków. Mianowicie układ gier skłaniał nas do gry bardziej defensywnej, opartej na kontratakach. Na pierwszą część sezonu szkoliliśmy się pod kątem dobrej organizacji w grze obronnej. Fakty są takie, że taki wariant gry był bezpieczniejszy dla naszego zespołu ze względu na sytuację kadrową. Od początku mojej pracy w Kielcach bardziej kształtowaliśmy grę defensywną, dlatego w meczach z naszym udziałem nie pada zbyt dużo goli. Nie zamierzam się jednak tego wstydzić czy mówić, że było inaczej.

 

Wilusz: W Koronie odżyłem. Nie mogłem stracić kolejnego sezonu

 

Pana drużyna może poszczycić się najlepszą defensywą w lidze, ale paradoksalnie Pańscy podopieczni grają najsłabiej w ofensywie. To pokazuje, że Korona jest nieszablonową drużyną.

 

Zdefiniowałbym to w najprostszy sposób. Fakt, że straciliśmy najmniej bramek w Ekstraklasie odbija się na naszej grze ofensywnej czyli coś kosztem czegoś. Gramy różnymi ustawieniami, ale najczęściej preferujemy wariant z jednym defensywnym pomocnikiem i dwoma ofensywnymi, którzy ukierunkowani są także na grę w obronie. Od moich skrzydłowych wymagam także zaangażowania w grę obronną. Naszym głównym celem jest zabezpieczenie bramki Zbyszka Małkowskiego. Celem nadrzędnym była odpowiednia ilość punktów. Właśnie taki był pomysł na Koronę w pierwszych miesiącach mojej pracy. Myślę, że efekty są całkiem przyzwoite. Co nie zmienia faktu, że chcemy zmienić te proporcje. Wiąże się z tym pewne ryzyko, ale na pewno będziemy chcieli je podjąć.

 

Drużyna przez Pana prowadzona w szesnastu meczach strzeliła dwanaście goli, a straciła trzynaście. To świadczy o tym, że Korona nie jest odpowiednio zbilansowana między atakiem, a obroną?

 

Na chwilę obecną może rzeczywiście tak jest, ale nasze założenia są realizowane i to jest dowód na to, że zmierzamy w odpowiednim kierunku. Każdy dom buduje się od fundamentów, a my te podstawy już posiadamy. Jesteśmy drużyną, która ma wszelkie predyspozycje do tego, żeby się rozwijać. Po naszej grze doskonale widać, w którym kierunku poszliśmy. Cieszymy się, że mamy fundament ku temu, aby spokojnie móc doskonalić naszą grę z przodu.

 

Kolejnym przykładem, który świadczy o tym, że Korona to zespół nietuzinkowy jest fakt, że przed własną publicznością wygrała tylko raz. Natomiast na wyjazdach Pana drużyna aż pięć razy wygrywała i poniosła zaledwie jedną porażkę w ostatniej kolejce w Białymstoku w meczu z Jagiellonią.

 

Bardzo zależy nam, żeby wygrywać mecze u siebie, dlatego zdarzało się, że zbyt mocno się odkrywaliśmy. Było tak w meczach z Górnikiem Łęczna czy z Cracovią. Występy przed kielecką publicznością traktujemy w kategoriach absolutnego priorytetu. I proszę mi wierzyć, że spotkanie z Zagłębiem Lubin traktujemy jak być albo nie być. Chcemy na własnym terenie narzucać swój styl gry i już w potyczce z Miedziowymi chcemy zaryzykować. Jestem spokojny, bo wierzę, że ryzyko się tym razem opłaci.

 

Nie będzie Pan zadowolony z bezbramkowego remisu w meczu z beniaminkiem Ekstraklasy?

 

Wszyscy w Kielcach liczą, że damy naszym kibicom radość. Jednak pragnę podkreślić, że każda zdobyta bramka, każdy zdobyty punkty jest dla nas na miarę dużego sukcesu. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego stawiamy przed sobą coraz to wyższe cele. To jest naturalna kolej rzeczy u sportowców, ale moi piłkarze mają w sobie dużo pokory. W naszej grze będzie jeszcze więcej determinacji i zawziętości niż dotychczas.

 

Piłkarze, którzy mieli okazję z Panem pracować zgodnie podkreślają, że trener Brosz przywiązuje ogromną wagę do szczegółów i detali. Skąd się u Pana wzięło taki podejście? Ktoś je u Pana zaszczepił?

 

Dla mnie futbol składa się z kilku płaszczyzn i staram się nad każdą z nich pochylić. Piłka nożna to nie tylko, to co widzimy na boisku. Przywiązując wagę do szczegółów mam przekonanie, że jeszcze bardziej angażuję się w pracę z zespołem. Odbyłem staże w największych europejskich klubach. Przed podjęciem pracy w Koronie, byłem w Liverpoolu na stażu u ówczesnego trenera The Reds Brendana Rodgersa. Zobaczyłem z bliska jaką uwagę przywiązuje się do tzw. niuansów. Ze sportem jest tak, żeby odnieść sukces należy oddać się temu bez reszty.

 

Gdy zaczynał Pan pracę w poprzednich klubach w Podbeskidziu Bielsko - Biała, czy w Piaście Gliwice również nie była to sielanka jeśli chodzi o kwestie finansowe. Wówczas zdarzało się, że starał się Pan pozyskać sponsorów na własną rękę. W Koronie również tak było, bo doskonale wiemy, że kielecki klub boryka się z różnymi problemami.

 

Przede wszystkim cieszymy się, że dostaliśmy możliwość pracy w Ekstraklasie. Przed rozpoczęciem sezonu nie wiedzieliśmy do końca na czym stoimy. Nie było pewne, czy będziemy dopuszczeni do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bardzo cenimy sobie samą możliwość gry na najwyższym poziomie. A to co udało się nam ugrać do tej pory, jest dla nas poniekąd wielką szansą na promocję. Praca szkoleniowca nie polega tylko na tym jak postrzegają to postronni kibice czyli obecność na ławce trenerskiej, przy linii bocznej boiska czy w trakcie treningów. Na to składa się wiele innych obowiązków. To jest również praca związana z marketingiem, wizerunkiem i podnoszeniem prestiżu klubu. W moim odczuciu jest to najwspanialsza praca na świecie, ale wymaga ona zaangażowania i poświęcenia przez cały czas. Istotny jest dobór bliskich współpracowników. Trener musi stale się rozwijać, bo piłka cały czas się zmienia, dlatego nie można stać w miejscu. Trzeba systematycznie podnosić własne kwalifikacje.

 

Ma Pan już w głowie wzmocnienia, których Korona dokona w zimowym okienku transferowym? Pewne jest, że w kieleckiej drużynie od stycznia będzie grał Kanadyjczyk Charles Trafford.

 

Ja traktuję go jak Polaka, choć zaliczył jeden występ w seniorskiej reprezentacji Kanady. Jego dziadkowie wyemigrowali z Polski, a on ma podwójne obywatelstwo - polskie i kanadyjskie. Nazywamy go Karol i przyglądaliśmy się mu od dłuższego czasu. Byliśmy na niego zdecydowani jeszcze przed testami. Zależało nam na bezpośrednim poznaniu, bo co do jego umiejętności to wiedzieliśmy czego można się po nim spodziewać. Jego podejście i zaangażowanie jest jak najbardziej właściwe. Karol chce się rozwijać i dlatego wybrał ligę zdecydowanie silniejszą od fińskiej. Duże znaczenie również odegrało to, że tak wybitny szkoleniowiec jak Benito Floro powołał go do reprezentacji Kanady. Natomiast jeśli chodzi o kolejne transfery to póki co jest za wcześnie, aby o tym mówić.

 

Uzupełnił Pan kadrę Korony o wartościowych piłkarzy, bo w trakcie sezonu dołączyli chociażby Maciej Wilusz i Bartłomiej Pawłowski. Kielecka drużyna nie potrzebuje kolejnych wzmocnień?

 

Mamy do rozegrania pięć bardzo ważnych meczów, także do tego pytania będę mógł ustosunkować się po tych spotkaniach. Te potyczki poniekąd pokażą, w którym kierunku będzie zmierzała Korona i jakie będą jej cele w najbliższym okresie. Nie chcę póki co wróżyć z fusów i wolę wstrzymać się z deklaracjami. Stąpamy twardo po ziemi. Wiemy, że finansowo jesteśmy uzależnieni od miasta, dlatego nie będę bawił się we wróżbitę. Jako trener muszę mieć przygotowanych kilka scenariuszy, ale wcielimy je w życie dopiero po zakończeniu roku.

Adrian Janiuk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze