NBA: Philadelphia 76ers coraz bliżej niechlubnego rekordu

Koszykówka
NBA: Philadelphia 76ers coraz bliżej niechlubnego rekordu
fot. PAP

Koszykarzom Philadelphia 76ers, którzy jeszcze w tym sezonie nie cieszyli się ze zwycięstwa, są coraz bliżej wyrównania niechlubnego osiągnięcia najgorszego startu w historii ligi NBA. W środę ulegli na wyjeździe Boston Celtics 80:84, odnotowując 16. porażkę.

Zawodnikom 76ers brakuje już tylko dwóch przegranych do wyrównania rekordu drużyny New Jersey Nets, która sześć lat temu zaczęła sezon od 18 porażek.

 

NBA: Trzecie double-double Gortata, porażka Wizards

 

16 przegranych meczów na starcie w profesjonalnych rozgrywkach w USA zanotowały wcześniej dwa zespoły - futboliści amerykańscy z Tampa Bay Buccaneers w lidze NFL (1976/77) i... koszykarze z Filadelfii (2013/14).

 

Ci ostatni, z zaliczeniem wyników z poprzedniego sezonu, przegrali 26 kolejnych meczów. Tym samym wyrównali rekordową serię, która przytrafiła się Cleveland Cavaliers w sezonie 2010/11 oraz...76ers (2013/14).

 

"Jak wielu takich serii jeszcze będę częścią? Jestem już odrętwiały od tego" - zaznaczył rozczarowany trener drużyny z Filadelfii Brett Brown.

 

Jego zespół na niewiele ponad sześć minut przed końcem spotkania wygrywał 77:66. Fani buczeli na ekipę gospodarzy, a ta odrobiła straty i objęła prowadzenie niecałe 40 sekund przed końcową syreną. Wówczas za trzy punkty trafił Jae Crowder.

 

76ers zanotowali 14 bloków, a sami mieli tylko 34,1 procent skuteczności rzutów z gry.

"To wstyd. Nasza defensywna daje nam szansę na zwycięstwo" - podkreślił Brown.

 

Najwięcej punktów dla drużyny z Bostonu - 30 - zdobył Isaiah Thomas. Najlepiej w ekipie z Pensylwanii spisał się Jahlil Okafor - 19 pkt.

 

76ers są w zupełnie odmiennym nastroju niż broniący tytułu koszykarze Golden State Warriors. Niepokonany w tym sezonie klub ma na koncie 16 zwycięstw. Tak dobrego początku rozgrywek nie miała w historii ligi żadna drużyna.

 

O kryzysie można mówić też w przypadku zawodników Los Angeles Clippers, którzy w środę ulegli u siebie Utah Jazz 91:102. Mająca wysokie aspiracje drużyna przegrała ósme z ostatnich 11 spotkań i z bilansem 7-8 zajmuje dopiero ósme miejsce w Konferencji Zachodniej. W znacznym stopniu do przerwania złej passy w meczach z Clippers (Utah Jazz przegrali 13 poprzednich spotkań z drużyną z "Miasta Aniołów") przyczynił się Gordon Hayward, który zdobył 33 pkt i miał siedem zbiórek.

 

Po pięciu meczach wyjazdowych do własnej hali wrócili i to udanie koszykarze Toronto Raptors, którzy wygrali z Cleveland Cavaliers 103:99. W odniesieniu trzeciego zwycięstwa z rzędu pomogli Kyle Lowry - zdobywca 27 pkt i DeMar DeRozan, który dołożył 20. W środę 24 pkt rzucił lider Cleveland - LeBron James. W całej karierze ma w dorobku 25 298 pkt, dzięki czemu awansował na 18. miejsce w klasyfikacji wszech czasów, wyprzedzając Reggiego Millera.

 

Marcin Gortat zdobył 17 punktów i miał 12 zbiórek, ale jego zespół Washington Wizards przegrał na wyjeździe z Charlotte Hornets 87:101. Polak uzyskał trzecie double-double w sezonie. O drugiej z rzędu przegranej „Czarodziejów” (dzień wcześniej ulegli w Waszyngtonie Indiana Pacers 106:123) i czwartym kolejnym zwycięstwie drużyny, której właścicielem jest słynny Michael Jordan, przesądziła czwarta kwarta, wygrana przez gospodarzy 27:6. Goście trafili w niej tylko jeden rzut z gry.

 

Najwięcej punktów dla Wizards zdobył rezerwowy Gary Neal - 18, a 17 - oprócz Gortata, który w kilku akcjach popisał się efektownymi, dynamicznymi wsadami - uzyskał Bradley Beal. W zwycięskim zespole wyróżnili się Jeremy Lamb – 18 oraz Kemba Walker i Francuz Nicolas Batum – po 16. Ten drugi zanotował także 11 zbiórek.

MC, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze