Prezydent przerwał mecz, bo... wiało nudą!
Każdy kibic dochodzi czasami do takiego momentu, że nie chce już dłużej oglądać danego meczu. A ten jak na złość trwa, trwa i nie chce się zakończyć. Wynik pozostaje niewiadomą, więc fani są zmuszeni do zagryzania zębów i śledzenia spotkania. Niektórzy mogą jednak więcej - przykładem jest prezydent Mauretanii.
Mohammed uld Abd el-Aziz zasiadł na trybunach podczas meczu o Superpuchar kraju między Tafarrogh Zeiną a Laskr. Może kojarzycie go z kuriozalnej sytuacji sprzed trzech lat, kiedy przez przypadek został… postrzelony przez własnych żołnierzy. Tłumaczono to tym, że spodziewali się terrorystów, a o przyjeździe prezydenta nie mieli pojęcia. Teraz wiemy, że w tym kraju wszystko jest absolutnie do zrobienia.
Piłkarze dorabiają jako taksówkarze! Takie rzeczy tylko w Ugandzie
Wracając do rzeczy i nieco precyzując – prezydent oglądał mecz od drugiej połowy, lecz po dwudziestu minutach miał dość. Czy wtedy opuścił stadion? Nic z tych rzeczy! Wyszedł z założenia, że skoro jest prezydentem, to może wszystko. A może po prostu sprawdzał, jak daleko może się posunąć? W każdym razie wymusił na organizatorach taką presję, że ci w końcu się ugięli. Na niespełna pół godziny przed zakończeniem meczu sędzia… zarządził serię rzutów karnych! W momencie przerwania spotkania był remis 1:1.
Tak więc piłkarze stanęli do rzutów karnych. Ostatecznie lepsi okazali się gracze Laskr, którzy odebrali trofeum obrońcom tytułu. Po meczu chwalili jeszcze prezydenta za niekonwencjonalne podejście do gry. Nic złego w swoim zachowaniu nie widział także Mohammed uld Abd el-Aziz. – Futbol słynie przecież z elastyczności, a to był mecz niezwiązany z jakimikolwiek rozgrywkami – skomentował.
Z kolei prezydent federacji zaprzeczył temu, że spotkanie zostało przerwane tylko przez interwencję prezydenta. – Decyzja została podjęta ze względów organizacyjnych w porozumieniu z prezydentem i dwoma trenerami – powiedział Ahmed Ould Abderrahmane.
Komentarze