Zacięty bój w Gdańsku! Lotos wygrywa po tie-breaku i szalonej końcówce!

Cuprum Lubin miał szansę sprawić kolejną sensację, jednak ostatecznie po blisko trzygodzinnej walce zwyciężyli gospodarze. Wizytówką kapitalnego spotkania w Gdańsku były kapitalne obrony i wielka ofiarność z obu stron siatki. Początek spotkania należał właśnie do gości, którzy mieli przewagę i zasłużenie wyszli na prowadzenie.

Kadziu Project: Nadchodzi zima... i Zatorski

To jednak podziałało na Lotos mobilizująco, po wyrównanym początku wicemistrzowie Polski znacznie odskoczyli. Pomagały im błędy własne lubinian, którzy na kilka minut kompletnie zgubili rytm. Do wysoko wygranej drugiej partii przyczyniła się znakomita postawa Murphy'ego Troya w polu zagrywki. Trzeci set to zacięta walka punkt za punkt, żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć na więcej niż jedno oczko, jednak gra na przewagi przyniosła happy end dla gdańszczan.

Emocje narastały z każdą minutą, oba zespoły broniły jak w transie, przez co akcje się wydłużały. Cuprum złapał wiatr w żagle z nadzieją doprowadzenia do tie-breaka i stopniowo odskakiwał, znakomicie do gry wniósł się rezerwowy Mateusz Malinowski. Gospodarzom nie udało się odwrócić losów seta i Cuprum dopiął swego: miał okazję na kolejny zwycięski tie-break na niezwykle trudnym parkiecie.

Piątego seta znakomicie rozpoczęli gospodarze, którzy wyszli na prowadzenie 5:1, a na przerwie technicznej prowadzili 8:2, a koncert rozgrywał Mateusz Mika. Wydawało się, że wszystko jest już roztrzygnięte, jednak wtedy... do kontrofensywy ruszyli lubinianie. Goście od stanu 10:13 zdobyli kolejne cztery punkty i mieli nawet piłkę meczową. Wyrównana końcówka padła jednak łupem gospodarzy, a decydującą zagrywkę posłał Damian Schulz. MVP spotkania został Marco Falaschi.

Lotos Trefl Gdańsk - Cuprum Lubin 3:2 (22:25, 25:18, 30:28, 24:26, 18:16)