Jędrzejczyk: Nie musiałem wyjeżdżać z Rosji, ale chcę spełniać swoje marzenia!

Piłka nożna
Jędrzejczyk: Nie musiałem wyjeżdżać z Rosji, ale chcę spełniać swoje marzenia!
fot. legia.com

Artur Jędrzejczyk wrócił do warszawskiej Legii. Obrońca FK Krasnodar kolejne pół roku spędzi w stolicy Polski. – Nie musiałem wyjeżdżać z Rosji, ale chcę przygotować się do mistrzostw Europy. Euro to moje marzenie. A czy w Legii będę lewym, prawym czy środkowym obrońcą? Sam jeszcze nie wiem – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl nowy-stary defensor wicemistrzów Polski.

Sebastian Staszewski: Witam w Legii. Jeszcze w poniedziałek twierdził Pan, że transfer nie jest pewny, a we wtorek przeszedł Pan testy medyczne i podpisał kontrakt. Jak to w końcu było z tym Pana wypożyczeniem?

 

Artur Jędrzejczyk: W poniedziałek byłem jeszcze zawodnikiem Krasnodaru. O transferze wiedziałem tyle, co i ty. Czytałem coś w gazetach, trochę w Internecie. Słyszałem oczywiście, że propozycja z Legii jest, ale obowiązywała mnie wciąż dwuipółletnia umowa. Sam nie mogłem o niczym zdecydować. Szefostwo klubu się jednak zgodziło na wypożyczenie, ja pozytywnie przeszedłem badania, no i jestem!

 

Artur Jędrzejczyk wypożyczony do Legii!

 

Dlaczego wybrał Pan Legię?

 

Chcę zdobyć mistrzostwo Polski, dobrze przygotować się do mistrzostw Europy. Teraz z żoną Agnieszką jadę do Zakopanego na zaplanowany wcześniej odpoczynek, a po nowym roku wracam do ostrego treningu.

 

Chciał Pan opuścić Krasnodar?
 
Nie.

 

Ale Pan musiał? Przez obowiązujące w lidze rosyjskiej limity obcokrajowców nie grał Pan przecież regularnie.

 

Nic nie musiałem. Trener Oleg Kononow mnie chciał, prezes Siergiej Galicki też. Rozmawiałem o tym z nimi, nie byli za moim wyjazdem. Fakt, w Rosji obowiązują limity przez które grałem nieregularnie, ale nie miałem ciśnienia, aby zmieniać ligę. Irytowało mnie trochę to, że po dwóch dobrych meczach, obu wygranych, siadałem na trybunach. Później występowałem przeciwko Borussii Dortmund w Lidze Europejskiej i… znów trybuny. Dlatego postanowiłem, że na te pół roku warto dać sobie szansę. Znam klub, stadion, część chłopaków. Jest też nowy trener. Fajnie wrócić do Warszawy.

 

Wyobraża Pan sobie powrót na stałe? W Krasnodarze ma Pan świetną pogodę, jeszcze lepsze zarobki, jest Pan w silnej drużynie…

 

Mam nadzieję, że w Legii będę grał, że pojadę na Euro. Później może zgłosi się po mnie silny, zachodni klub. Ale z Rosji też mogę ruszyć w świat. W tej chwili nie mogę powiedzieć niczego jednoznacznie, bo… średnio mnie to zajmuje. Jestem w Legii, w Krasnodarze mam ważny kontrakt. Teraz czas na urlop!

 

To prawda, że miał Pan propozycję z Serie A?

 

Coś tam było, ale bez takich konkretów, że mogłem jechać i podpisać umowę.

 

Ma Pan swoją wymarzoną ligę? 

 

Pasowałbym chyba do Niemiec, co? Może też do Anglii. Do Hiszpanii raczej się nie nadaję.

 

Dlaczego? Liga za bardzo techniczna?

 

Tak, a ja drewno jestem. Mam technikę użytkową. Przyjmę, podam i pobiegnę (śmiech). Kiedyś marzyłem, aby zagrać w II lidze. Zagrałem. Później chciałem rozegrać chociaż jeden meczyk w Ekstraklasie. Zagrałem trochę więcej. Zadebiutowałem nawet w reprezentacji i strzeliłem gola. Teraz mogę marzyć tylko o Euro. Wierzę, że do mistrzostw przygotuję się tu dobrze.

 

Jest Pan dziś lewym, prawym czy środkowym obrońcą?

 

Sam nie wiem.

 

To kto ma wiedzieć?

 

Może gdybym przez cały rok grał na jednej pozycji, to mógłbym się określić mianem lewego czy prawego obrońcy. Ale ja w tyłach grałem już wszędzie, tylko nie na bramce. W Dębicy byłem nawet defensywnym pomocnikiem. W Rosji zdarzyło się tak, że trener w lidze potrafił wystawić mnie na jednym boku obrony, w Pucharze Rosji na drugim, a w Lidze Europy na środku.

 

Nie denerwowało to Pana?

 

Bywały momenty, kiedy byłem zły, bo chociaż mogę grać na trzech różnych pozycjach to trener i tak stawiał na kogoś innego. Myślałem więc, że gdybym miał swoje jedno miejsca, to byłbym mocniejszy. Z drugiej strony jestem wielofunkcyjny. Mogę pomóc w ciężkiej sytuacji.

 

Kiedyś w reprezentacji Polski kimś takim był Dariusz Dudka.

 

Jego rzucali tak samo – od lewej do prawej, od stopera po defensywnego pomocnika. Znam to. Dla szkoleniowca mieć takiego zawodnika to duży komfort. Dla piłkarza – już nie. 

 

Jest Pan zawodnikiem prawonożnym. Teoretycznie więc prawa obrona, lub jej środek, powinny być Pana naturalnymi pozycjami. Jak czuje się Pan z lewej strony?

 

Gra na lewej mi nie przeszkadza. Lewa noga potrzebna jest mi tylko do podpierania się, ale daję radę prawą. Tak naprawdę to zachowania w defensywie są podobne, zmieniają się tylko strony. Kwestia przyzwyczajenia. Na lewej defensywie grałem już i w kadrze, i w Krasnodarze i chyba dałem sobie radę. To było fajne, nowe doświadczenie.

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze