Mateusz Ponitka: Drzemki mam wyliczone

Koszykówka
Mateusz Ponitka: Drzemki mam wyliczone
fot. PAP/EPA
Mateusz Ponitka, czyli sto procent profesjonalizmu

Wiem, jakie mam obciążenia. Wiem, że gram po 80-90 meczów w sezonie i potrzebuję miesiąca na totalne zregenerowanie się oraz zapomnienie o koszykówce - mówi Polsatsport.pl gwiazdor Stelmetu Zielona Góra i reprezentacji Polski.

Łukasz Majchrzyk: Często zdarza ci się dyskutować z dietetykami?

Mateusz Ponitka: Byłem ciekawy pewnych rzeczy, bo akurat człowiek, który pracuje w Stelmecie zna się na swoim fachu i jest od tego, żeby nam pomagać w takich sprawach. Ja stosuję dużo różnych pomysłów w swojej diecie i chciałem go zapytać, co będzie dla mnie najlepsze.

 

Rosa Radom zwycięska w świątecznym hicie TBL


Widziałem, że ciężko cię było przekonać do jego pomysłów.

No tak (śmiech)... Każdy musi mieć swoje zdanie. Nie mogę też w 100 procentach powierzyć dietetykowi swojego zdrowia, bo też czuję, jakie jest moje ciało, co jest dla mnie dobre, a co nie. Prosiłem go tylko o to, żeby pomógł mi wdrożyć pewne systemy, które będą mi potrzebne, żeby nie stracić za dużo wagi.

Pewnie ośmiu na dziesięciu koszykarzy, gdyby w ogóle im się chciało zagłębiać w dietę, to stosowałoby w ciemno to, co powiedział dietetyk.

Pewnie masz rację, ale każdy musi się wsłuchać w siebie i w swoje ciało. Jeśli stosujesz w ciemno to, co powie dietetyk, to osiągniesz rezultaty, ale jednak każdy potrzebuje czegoś innego. Ja odżywiam się w taki sposób też, żeby mieć siłę na wwszystko.

A będziesz jadł masło tak, jak ci doradzał?

Myślę, że nie, ale zobaczymy... Może trochę spróbuję.

Uważasz, że powinieneś mieć więcej masy mięśniowej?

Mięśni może nie, ale nie chciałbym być zbyt wyżyłowany, zbyt chudy, bo to jest groźne i można potem łatwo złapać kontuzję, jeśli brakuje ci odpowiednich tłuszczów. Żartuję sobie z tym masłem, na pewno spróbuję i jeszcze kilka innych rzeczy, które on mi polecił. Zobaczę, jak to będzie działać. Jeśli zobaczę po miesiącu, że to nie przynosi efektów, to pewnie to porzucę. Jeśli to będzie przynosiło efekty, to pewnie się zmuszę.

Dietetyk ci nie odpuszczał, ty już odchodziłeś, a on ciągnął cię za rękę.

Tak, on też jest uparty. Pod tym względem się dobrze dobraliśmy.

Często ci się zdarza kłócić, jeśli chodzi o sprawy koszykarskie?

Nie... Jeżeli widzę, że coś powinno pójść inaczej, to na pewno to powiem. Jeśli widzę, że są inne rozwiązania, które stosujemy na boisku, to nie będę krzyczał, ale zwrócę uwagę, żeby partnerzy w drużynie widzieli, że coś można zrobić inaczej. Tak samo ja jestem otwarty na rozmowę. Jeśli ktoś widzi, że był na wolnej pozycji, a ja mu nie podałem, to podchodzi do mnie i mówi, a ja to wezmę następnym razem pod uwagę i tę piłkę prędzej czy później mu podam. To nie jest kwestia dyskusji, buntowania się, tylko powiedzenia sobie szczerze, czego chcemy i co jest potrzebne.

Mówisz, że chcesz mieć energię, bo jeszcze trochę tych meczów w tym sezonie. Liczyłeś, ile spotkań już zagrałeś w tym sezonie?

Nie chcę liczyć, nie jest mi to potrzebne. Po co sobie tym głowę zawracać? Każdy kolejny mecz jest kolejnym wyzwaniem, w każdym znajduję jakąś chęć do gry i do rywalizacji.

Mówisz o NBA, że to jest twój cel, więc może chcesz sprawdzić, czy wytrzymałbyś 82 spotkania sezonu regularnego? Jak się wszystko do siebie doda, to pewnie do tylu dobijesz.

W zeszłym roku jakoś z takim natłokiem wytrzymałem i na koniec play off też nie grałem źle, więc mam nadzieję, że w tym roku też będzie dobrze. Ze swojego przypadku wiem, że ciężka praca jest bardzo ważna, ale tak samo ważny jest odpoczynek. Kiedy kończy się sezon, to nie wyobrażam sobie, żebym musiał pracować jeszcze dodatkowo po jego zakończeniu. Wiem, jakie mam obciążenia. Wiem, że gram po 80-90 meczów w sezonie i potrzebuję miesiąca na totalne zregenerowanie się oraz zapomnienie o koszykówce. Uwierz mi, że po tym miesiącu, jak wracam na boisko, to mam znów pełno sił. To mnie potem trzyma przez cały sezon. Nie potrzebuję potem większych przerw w trakcie sezonu. Wtedy jest ciężka praca: przychodzenie wcześniej na trening, wychodzenie później, dawanie z siebie 100 procent na zajęciach. To jest inwestycja, ale jeżeli przychodzi czas na odpoczynek, to jest też totalny. Nie ma nawet gadania o baskecie.

Jedziesz wtedy w góry?

Lubię góry, najbardziej Zakopane. W tym roku zabrałem po raz pierwszy swoją dziewczynę, która je pokochała dzięki mnie i będziemy tam wracać co roku. To już jest postanowione. Nie lubię jeździć w ciepłe kraje, bo na plaży można wytrzymać dzień, albo dwa, a potem zaczyna się nudzić.

To pretensjonalne, wszyscy tak robią?

Raczej niezgodne z moją naturą. Wytrzymam dwa dni tak, żeby leżeć na plaży, nic nie robić i się opalać, ale potem zaczyna mnie nosić i szukam jakichś rozwiązań. Patrzę, gdzie jest jakiś fitness, gdzie można pobiegać, albo popływać. W tym roku wakacje się trochę nie udały, bo byliśmy w Egipcie i dopadła nas klątwa Faraona tak od połowy.

Nie ratowałeś się alkoholem?

Alkoholu piję bardzo mało, tylko jak jest jakaś okazja i na pewno nie tak, żeby się stoczyć. Jak się zdobywa mistrzostwo, to wiadomo, że tradycyjnie pije się szampana, ale mi wystarczy kulturalnie - jedna lampka, żeby uczcić ciężki sezon. To tyle.

Ty jesteś profesjonalistą, nawet kiedy śpisz? Drzemki muszą być?

Muszą, wszystko jest wyliczone.

Serio mówisz?

Serio, serio...

Powiedziałeś, że koszykówka to jest dla ciebie praca po prostu. Pracujesz jednak z taką pasją, że to nie może być tylko zawód.

Koszykówka to jest dla mnie pasja, przyjemność, zawód - wszystko razem. Robię to, co kocham i jeszcze mi za to płacą. Znam ludzi, którzy muszą pracować w nie swoich zawodach, robią to, czego nienawidzą, ale muszą mieć jakąś pracę. Ja mam to szczęście, że mogę grać w kosza i zarabiam pieniądze, które dają mi możliwość życia na przyzwoitym poziomie. W dodatku, skoro to jest mój chleb, to podchodzę do tego megaskrupulatnie. Wiem, że im więcej teraz w to włożę, tym większy procent potem wyjmę.

Jak są wakacje to jest reset, a jak jest sezon...

... To nie ma nic innego niż koszykówka. Przychodzę do domu i oglądam mecze, które mam ponagrywane. Oglądam je nawet razem z dziewczyną.

A jak ona to wytrzymuje?

Lubi to, lubi ze mną spędzać czas. Oczywiście, nie oglądam tych meczów klatka po klatce, ale rzucam sobie okiem, jak się prezentują zawodnicy, jakie mają zagrania. Nie jestem na tym koncentrowany. Rozmawiam sobie z nią, a jednym okiem patrzę na ekran.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze