Mateusz Mak: Piast gra o mistrzostwo! Od tego nie ma już odwrotu

Piłka nożna
Mateusz Mak: Piast gra o mistrzostwo! Od tego nie ma już odwrotu
fot.Cyfrasport

Na tym etapie sezonu nie ma już miejsca na dyplomatyczne wypowiedzi czy wymyślanie na siłę alibi, żeby uciec od konkretnych deklaracji. Jesteśmy drużyną, która pretenduje do walki o mistrzostwo Polski. Zgromadziliśmy 45 punktów, dwukrotnie pokonaliśmy obecnego mistrza kraju Lecha Poznań. Z Legią wygraliśmy i zremisowaliśmy. Gramy o tytuł, od tego nie ma już odwrotu - mówi Polsatsport.pl skrzydłowy lidera Ekstraklasy Mateusz Mak.

Adrian Janiuk: Za Panem wyjątkowo radosne Święta Bożego Narodzenia. Nie dość, że Piast Gliwice jest liderem Ekstraklasy, to Pan w ekipie Radoslava Latala odgrywa coraz ważniejszą rolę. Jest Pan zadowolony z półrocznego dorobku w Piaście?

 

Mateusz Mak: Rzeczywiście w seniorskiej piłce nigdy do tej pory nie byłem liderem Ekstraklasy. Cieszę się, że po długiej przerwie spowodowanej kontuzją udało mi się stosunkowo szybko wywalczyć miejsce w składzie Piasta. Mam świadomość, że urazy poszczególnych graczy również miały na to wpływ. Jednak jak już wskoczyłem do jedenastki to nie zawiodłem oczekiwań trenera. Jeżeli chodzi o Święta to były one tradycyjne. Spędziłem je w gronie najbliższej rodziny.

 

Piast Gliwice przerwał zwycięską passę Lecha Poznań

 

Zapewne nie obyło się bez drobnych uszczypliwości względem brata? Michał i jego Lechia nie mają zbyt wielu powodów do zadowolenia w tym sezonie.

 

Bez tego nie mogłoby się obejść (śmiech). Przed sezonem chyba, nikt nie byłby w stanie przewiedzieć, że Piast będzie liderem, a Lechia mając tylu kadrowiczów będzie dołować. Na szczęście Michał indywidualnie nie zawiódł. Jak tylko dostawał szansę to z reguły prezentował dobrą dyspozycję.

 

Na początku sezonu Michał wyznał, że Lechia będzie wyżej w ligowej stawce od Piasta. Teraz te deklaracje można włożyć między bajki.

 

Musiał odszczekiwać te słowa (śmiech). Mówiąc serio to Lechia ma tak dużą stratę do nas, że w Gdańsku zapewne nikt nie zamierza się z nami ścigać. Jednak liczę, że gdańszczanom uda się w  po trzydziestu kolejkach znaleźć się w czołowej ósemce. Składając życzenia Michałowi przy wigilijnym stole poza zdrowiem życzyłem mu awansu w tabeli. Nasza rodzina kibicuje zarówno Piastowi, jak i Lechii.

 

Podkreślał Pan, że Piast liczy na zainkasowanie 43 punktów na koniec roku. Zdobycz punktowa przerosła oczekiwania, bo zespół Pana zainkasował ostatecznie cztery punkty w starciach z Legią i Lechem, co dało gliwiczanom 45 punktów na zakończenie 2015 roku. Było wielkie świętowanie po zwycięstwie nad Lechem?

 

Powiedziałem, że 43 punkty będą zadowalające, ale nie oznaczało to, że chcieliśmy grać z Legią i Lechem na remis. Każdy wie, że takie założenia zazwyczaj źle się kończą. Na Łazienkowskiej mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, ale doceniamy punkt zdobyty w stolicy. Zwycięstwo z Lechem pokazało, że nie dopadł nas żaden kryzys tylko lekka zadyszka. Kolejorz przyjechał do Gliwic po siedmiu wygranych z rzędu i stawiliśmy mu czoła. Mamy za sobą niesamowicie udaną rundę jesienną i początek rundy rewanżowej rozegranej awansem. Zasłużyliśmy na to, bo mamy mocny zespół, która preferuje ofensywny styl. Obeszło się bez hucznego świętowania, bo przecież nic jeszcze nie zdobyliśmy. Na to przyjdzie czas po zakończeniu sezonu.

 

Hanzel dla Polsatsport.pl: Piast to ewenement! Co oni wyprawiają?

 

Ludzie związani z Piastem Gliwice śmiało mogą powiedzieć, że ich drużyna gra o mistrzostwo Polski?

 

Na tym etapie sezonu nie ma już miejsca na dyplomatyczne wypowiedzi czy wymyślanie na siłę alibi, żeby uciec od konkretnych deklaracji. Jesteśmy drużyną, która pretenduje do walki o mistrzostwo Polski. Zgromadziliśmy 45 punktów, dwukrotnie pokonaliśmy obecnego mistrza kraju Lecha Poznań. Z kolei w starciach z Legią zdobyliśmy cztery punkty. Piłkarzom Piasta nie wypada już w tym momencie opowiadać, że naszym celem jest pierwsza ósemka. Wierzymy we własne możliwości i ja będę obstawał za tym, że gramy o tytuł. Inna odpowiedź byłaby nie na miejscu. Świetnie radzimy sobie w lidze i teraz nie mamy już innego wyjścia. Chcemy kontynuować naszą zwycięską drogę.

 

Największą siłą Piasta jest trener Latal? Zgodzi się Pan z takim stwierdzeniem?

 

Piast znajduje się na szczycie tabeli dzięki kolektywowi i właśnie trenerowi. Często słyszę głosy, że naszą największą gwiazdą jest szkoleniowiec. Nie wypada się z tym nie zgodzić nie dlatego, żeby nie podpaść trenerowi, ale z faktami nie można polemizować. Trener Latal ściągnął do zespołu Vacka i Nespora, którzy raczej nie zdecydowaliby się na transfer do Gliwic, gdyby nie jego osoba. Widać u niego niemiecki warsztat pracy. Doskonale wie, kiedy jest miejsce na żarty, a kiedy na koncentrację. To prawdziwy profesjonalista z niemiecką mentalnością.

 

Jest Pan usatysfakcjonowany indywidualnym dorobkiem? W dwunastu meczach Ekstraklasy strzelił Pan dwa gole oraz zanotował trzy asysty.

 

Po długiej kontuzji przez, którą straciłem w zasadzie cały ubiegły sezon jestem bardzo zadowolony. Przede wszystkim odczuwam wielką radość, że znowu mogę regularnie grać w piłkę. Nie podchodziłem do mojego powrotu na boisku w ten sposób, że chcę dostać od sztabu szkoleniowego okres ochronny. Na początku kiedy wchodziłem na końcówki spotkań myślałem, żeby następny mecz rozpocząć już od pierwszych minut. Jestem dumny, że mogłem przyczynić się do poniekąd historycznego wyniku jaki osiągnął Piast. Gole i asysty, które mam na swoim koncie to nagroda za ciężką pracę. W takich kategoriach to rozpatruję. Nie przepuszczałem, że tak szybko dojdę do formy. Wierzę, że na wiosnę po przepracowaniu całego okresu przygotowawczego będę jeszcze lepszy i dam więcej mojej drużynie.

 

Piast Gliwice i Celtic Glasgow walczą o Kozaka!

 

Pan dołączył do ekipy Latala po sezonie, który był dla Pana niezwykle pechowy. Czeski szkoleniowiec raczej nie miał zbyt wielu okazji, żeby zobaczyć Pana w grze. Ktoś mu zasugerował ściągnięcie Pana do Gliwic?

 

Władze Piasta już dużo wcześniej wnikliwie obserwowały moją grę jeszcze przed kontuzją. Jeszcze za kadencji trenera Marcina Brosza pojawiały się sygnały z Gliwic. Śledziłem grę Piasta i z każdym meczem przekonywałem się, że dołączenie do tej ekipy będzie dobrym krokiem. Po podpisaniu kontraktu z Piastunkami tylko się w tym utwierdziłem. Cała otoczka związana z naszym klubem motywuje do ciężkiej pracy. Naprawdę trafiłem pod właściwy adres.

 

Jest Pan związany z liderem Ekstraklasy kontraktem tylko do końca sezonu. Były już wstępne negocjacje odnośnie przedłużenia umowy?

 

Póki co nie podjęliśmy rozmów dotyczących przedłużenia kontraktu. Teraz jest czas na odpoczynek, dlatego staram się nie wybiegać zbytnio w przyszłość. Życie czasami potrafi być takie brutalne, że nie można niczego być pewnym. Nauczyła mnie tego ostatnia kontuzja. Póki regularnie grasz, prezentujesz wysoką formę to jesteś wysoko w hierarchii. Jednak ja mam w sobie dużo pokory i wiem, że wszystko może obrócić się o 180 stopni. Nie mam w głowie takich myśli, że w Piaście jestem pewniakiem. Takie myślenie może w dłuższej perspektywie okazać się zgubne. Wiem, że każdym treningiem muszę przekonywać do siebie i swoich umiejętności sztab szkoleniowy.

Adrian Janiuk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze