Lepa: Cuda w Ankarze? Tylko one uratują Polki

Inne
Lepa: Cuda w Ankarze? Tylko one uratują Polki
fot. CyfraSport
Aleksandra Jagieło ponownie jest jedną z liderek naszej reprezentacji

Reprezentacja Polski znakomicie rozpoczęła kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Szkoda, że po dwóch świetnych setach biało-czerwone nie potrafiły wygrać meczu z Rosją. Kolejne trzy partie przypominały trochę spadanie ze szczytu trudnej góry. Czy teraz Polki będą w stanie zdobyć pozostałe dwa szczyty?

To był Elbrus, najwyższy szczyt do zdobycia. Rosjanki wszak są mistrzyniami Europy. Nie udało się, ale przed Polkami teraz kolejne dwa podejścia – najpierw Monte Bianco, czyli włoskie zbocze Mont Blanc, a następnie teoretycznie najłatwiejsza wspinaczka – Belgia. Utrzymując się więc w geograficznych porównaniach, za biało-czerwonymi najtrudniejsze spotkanie turnieju kwalifikacyjnego w Ankarze. Po siatkarsku jednak to był według mnie mecz… najłatwiejszy!

 

Krok od nieba, na razie w czyśćcu. Polska - Rosja 2:3

 

Przewidywalny rywal

 

Dlaczego? Rosja gra chyba jednak najbardziej przewidywalną grę taktycznie, ma wysokie, ale trochę wolniejsze zawodniczki. Mistrzynie Starego Kontynentu szykują się w dodatku w Turcji na pięć starć. One chcą wygrać przepustki do Rio de Janeiro. My walczymy w każdym meczu o życie, ciułamy każdy punkcik, licząc, że wyjdziemy z grupy. Przed spotkaniem z Rosją było więc wiadomo, że przystępujemy z pozycji Kopciuszka. I kiedy przyszło zamknąć mecz, dobić rywalki, kiedy presja była już nieco większa, niestety nie udało się.

 

Teraz rywalki będą już znały nasz styl gry z Aleksandrą Jagieło, będą miały rozpracowany mecz Polska – Rosja. Przeciw Belgii i Italii będzie więc moim zdaniem trudniej. Co nie znaczy, że kwestia awansu do półfinału jest poza naszym zasięgiem. Od kilku lat utrzymuję, że potencjał polskiej żeńskiej siatkówki jest znacznie większy, niż miejsce zajmowane w europejskim i światowym rankingu. My takie boje jak z Rosją powinniśmy toczyć z całą europejską czołówką!

 

Dwie historyczne wygrane

 

Tymczasem nieobecność kilku czołowych zawodniczek, ciągłe zmiany trenerów, czasem brak pełnego zaangażowania wszystkich zainteresowanych powodował, że Polki w ostatnich latach nie odnosiły sukcesów. W ostatnich sześciu latach przypominam sobie dwie wygrane ze Sborną – w 2012 roku w… turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Londynie i w 2009 roku podczas Euro. Za pierwszym razem Polki grały dobry turniej i poległy dopiero w ostatnim starciu. Sześć lat temu wygrana z Rosją otworzyła nam drogę do brązowego medalu.

 

Chciałbym wierzyć, że teraz turniej w Ankarze znów przypomni tamte lat, że z Włoszkami i Belgijkami jesteśmy w stanie wygrać, albo przynajmniej wywalczyć kolejne punkty, które przybliżą nas do półfinału.

 

Dobre statystyki

 

Na czym bazować optymizm? Przede wszystkim na dobrej grze Jagieło – przyjmująca Chemika Police zgarnęła 27 piłek ze skutecznością 89%. Przyjęcie utrzymała także Anna Werblińska (85%), a do tego dołożyła osiem skończonych ataków. Martwi trochę słabszy występ w ataku środkowych (łącznie tylko 4 na 17 skończonych akcji!), ale wierzę, że akurat tutaj z Rosjankami gra się najciężej. Wreszcie – jeszcze lepiej może atakować Katarzyna Skowrońska-Dolata, która natrudziła się co niemiara, ale może w kolejnych meczach będzie jeszcze skuteczniejsza (przeciw Rosji skończyła 39% akcji).

 

Innymi słowy – przy takiej zagrywce (12 asów!), takim przyjęciu, dobrym bloku i ciut lepszym ataku, możemy liczyć na cuda. Bo tak – niestety wciąż – trzeba byłoby nazwać awans do najlepszej czwórki w Ankarze. Ale czy wejście na Elbrus lub Mont Blanc nie jest dla niektórych równe z cudami?

Marcin Lepa, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie