Szpilka: Walczę o zmianę historii! Będę pierwszym polskim mistrzem wagi ciężkiej

Sporty walki

- Chcę dobrych sędziów, którzy będą zwracali uwagę na faule Wildera – bicie w tył głowy, ciągłe przytrzymywanie - a przede wszystkim wierzę w to, że telewizja Showtime, kibice w hali, będą wiedzieli i widzieli, kto jest lepszy. Nie przejmuję się otoczką. Wychodzę na ring, tak naprawdę nie licząc na nikogo - tylko na siebie” – mówi Artur Szpilka (20-1, 15 KO) przed walką o mistrzostwo świata z broniącym tytułu Deontayem Wilderem (35-0, 34 KO), 16 stycznia w hali Barclays Center w Nowym Jorku.

Przemek Garczarczyk: Kiedy niedawno rozmawiałem z amerykańską częścią twojego  tercetu promocyjnego, czyli Leonem Margulesem, powiedział: “Szpilka ma wystarczająco dużą mieszankę szaleństwa i serca, żeby zostać 16 stycznia  w Nowym Jorku mistrzem świata. Czasami trzeba zapomnieć o sportowych statystykach, wzroście czy typach bukmacherów. W ringu zostaje tylko człowiek”.

Artur Szpilka: I dobrze powiedział. Ja jestem coraz bardziej pewny siebie. Codziennie oglądam walki Wildera. Nie będe mówił o jego wadach, zalety wszyscy widzą – jest silny, ma olbrzymi zasięg… ale mnie to nie robi żadnej różnicy. Ciężko trenuję, bardzo w siebie wierzę. Nawet nie chodzi o to, że zostanę mistrzem świata. Bardziej, że będę pierwszym polskim mistrzem, że zmienię historię. Że jak kiedyś umrę, to ktoś będzie pamiętał, że to ten Szpilka, co został mistrzem świata wagi ciężkiej dla Polski. Śmieszy mnie to, co teraz gada Wilder…

 

Boks olimpijski tylko w Polsacie Sport

No właśne – ostatnio jest sporo wypowiedzi Deontaya z których wynika, że masz być tylko tłem dla jego pokazu mistrzowskiego  boksu.

Czytam. Prawie każdego dnia kibice podsyłają mi przez media społecznościowe jakieś cytaty z Wildera. “Czytałeś, Artur co on powiedział!!!” – piszą. Ja się tylko z tego śmieję, a sam Wilder będzie musiał 16 stycznia  udowodnić takie gadanie na ringu. Udokumentować każde słowo.  Wtedy zobaczymy.  Jedna rzecz – ostatnio powiedział, że “chce mnie znokautować na granicy śmierci”. Tego nie życzę nikomu i on też nie powinien. Każdy ma rodzinę, bliskich. To sport. To największa głupota, jaką mógł palnąć – mam nadzieję, że się to przeciwko niemu nie odbije.  Czasami takie rzeczy się odwracają. Ja wyjdę na ring, żeby zostawić na nim wszystko co potrafię. Pierwszy raz będzie miał przeciwko sobie kogoś, kto się go nie boi, jest szybszy i bije kombinacjami. Wiem, co potrafię. Życzę Wilderowi zdrowia, a sobie zwycięstwa

Przypomnę scenę ze stycznia 2013. Siedzieliśmy w Nowym Jorku, przed nami ekipa komentatorów HBO na spotkaniu przed walką z Bryantem Jenningsem. Mówiłeś im wtedy, że to jest nieporozumienie, że ktoś taki jak Jennings z Tobą walczy. Mówiłeś o bardzo łatwej walce. Było zupełnie inaczej.

Wiesz sam, że to były inne okoliczności. Napisałem na Twitterze, że chcę walczyć. Sprawa zrobiła się realna, bo zrezygnował z walki Wach, nie było mocnych przygotowań plus te podróże w jedną i drugą stronę. Tego się nie da porównywać, ale może rzeczywiście wtedy zlekceważyłem Jenningsa. Przegrałem, teraz to już nieważne. Pomyśl, że wtedy ważyłem 101 kilogramów - dziś mam ponad 106. Jestem silnym mężczyzną, minęły dwa lata. Zapytaj Ronniego, wszystkich, którzy są wokół mnie w Houston, jak bardzo zmieniłem się mentalnie, jak żyję treningami. Mam kilka opcji na walkę z Wilderem, wspaniały narożnik, ludzi którym ufam. Nauczyłem  się już, że gadaniem przed walką sam sobie narzucam presję. Powiedziałem, że zamierzam mu skopać tyłek… i nic więcej nie powiem, ale tego się trzymam. Wiem, co to znaczy smak porażki. On jeszcze nie, ale to się zmieni 16 stycznia. Będzie go to bardzo bolało.

Można powiedzieć, że Deontay jest z ekipy Szpilki, bo robi wszystko, żeby dodatkowo ciebie zmotywować.

Dokładnie! Podziękuję mu po walce za specjalną pomoc, chęć dodatkowego udowodnienia sobie i jemu, jakim jestem pięściarzem. Zresztą Wilder przekona się już na naszym pierwszym spotkaniu twarzą w twarz, z kim ma do czynienia.   

Mówisz o swoim mentalnym przygotowaniu na Wildera. Przypomnę raz jeszcze ten zasypany śniegiem Nowy Jork z  2013 roku i Jenningsa. Wszystko było OK… do momentu, kiedy szedłeś do ringu, zobaczyłeś kamery, zdałeś sobie sprawę ze znaczenia walki. “Ten pojedynek może mnie jednak przerósł” – powiedziałeś po walce, stojąc pokonany przy ringu.

Teraz nie ma takich obaw. Tego się właśnie wtedy nauczyłem, zdałem sobie sprawę ile przede mną jest pracy. Pamiętasz walkę z Tomkiem Adamkiem? Widziałeś, żebym był zdenerwowany, choć stawka była może jeszcze większa? Teraz nie mam nic do stracenia, wszystko jest do zyskania. W takich walkach człowiek daje z siebie więcej niż naprawdę może. Dostaje skrzydeł. Przed nami, w ostatnich dniach przed wylotem do Nowego Jorku, już tylko kosmetyka tego, nad czym pracowaliśmy w ostatnich miesiącach. Niczego się już teraz nie zmieni.

16 stycznia Barclays Center zamieni się w centrum biznesowe…ale też związane z waszą walką. Będzie Aleksander Powietkin ze swoim promotorem Andriejem Riabińskim, może na salę wpadnie odpoczywający w Stanach Tyson Fury. Każdy z nich mówi o swoich następnych walkach z “mistrzem świata Deontayem Wilderem”. Gościem ma być także Lennox Lewis.

Co się stanie później z planami Powietkina, Fury’ego… to już inna sprawa. Cieszę się, przynajmniej ci wszyscy goście zobaczą, jak dobrym pięściarzem jest Artur Szpilka.

O ile lepszym niż ten z walki z Tomkiem Adamkiem?

 

Na pewno potrafię w ringu więcej zrobić. Do tego mocna strona mentalna, bo choć jest to tylko osiem miesięcy w Houston, to zmiana jest ogromna. Już po Jenningsie, a przed Adamkiem wiele rzeczy zrozumiałem, a zmiana między tamtym Arturem z Adamka, a dzisiejszym jest naprawdę kolosalna.  Mam dopiero 26 lat, szybko się uczę. Trenuję z najlepszymi na świecie, widzę ich każdego dnia. Podglądam Larę, Rodrigueza, Charlo, próbuję coś od nich podebrać…

Udało się?

Próbowałem parę rzeczy od Lary, szczególnie obronę, ale ona mi nie za bardzo pasuje - ciężko przenieść jego defensywę do mojej kategorii wagowej.  Bardziej sprawdza się podpatrywanie defensywnego boksu Charlo. Jest też kilka jego akcji ofensywnych, które mi się podobają – lewy na lewy, ciosy bezpośrednie.
 
Czy jest jakiś jeden, główny element, który zadecyduje o tym, co się stanie 16 stycznia w Barclays Center?

Nie sądzę. Przygotowanie, szczęka, siła, wiele detali, które wyjdą w ringu. Jeśli Wilderowi się wydaje, że pozjadał wszystkie rozumy… to dobrze dla mnie. Nie pozwolę się sprowokować, choć jak będzie chciał próbować jakichś sztuczek, to się szybko przekona, że ja na pewne rzeczy sobie po prostu nie pozwolę.

Ta gala ma szczególne znaczenie dla Showtime. Otwarcie roku, prezentacja Deontay’a Wildera, amerykańskiego championa w Nowym Jorku, obok twojej, także druga walka amerykańskiego pięściarza o tytuł wagi mistrz świata wagi ciężkiej. Nikt tobie wygrać w Barclays nie pomoże.

Liczę na dobrych sędziów, którzy będą zwracali uwagę na faule Wildera – bicie w tył głowy, ciągłe przytrzymywanie -  a przede wszystkim na to, że telewizja Showtime, kibice w hali, będą wiedzieli i widzieli, kto jest lepszy.  Nie przejmuję się otoczką. Wychodzę na ring, nie licząc na nikogo - tylko na siebie.

 

W załączonym materiale wideo bokserskie prognozy na 2016 rok.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie