Lepa: To był koniec mistrzów świata! I początek nowej drużyny

Inne
Lepa: To był koniec mistrzów świata! I początek nowej drużyny
fot. PAP
Bartosz Kurek mówi o nowej drużynie. Czy na medal w Rio?

Drużyna mistrzów świata już nie istnieje - przyznał Bartosz Kurek po półfinałowej porażce w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Rio de Janeiro. I ma rację - skończmy z powtarzaniem, że w 2014 roku zostaliśmy najlepszą drużyną globu. To już minęło! Teraz mamy inny zespół, ponownie na dorobku, wciąż wśród najlepszych na świecie, ale z innymi nazwiskami, innymi charakterami, innym stylem gry.

Inny i na razie w budowie. Inny, ale nie wiemy czy gorszy. Wkrótce może nawiąże on do sukcesu z 2014 roku. Podsumowując ubiegłe dwanaście miesięcy na antenie Polsatu Sport, cytowałem Andreę Gianiego, dziś selekcjonera reprezentacji Słowenii, ale w przeszłości znakomitego siatkarza, trzykrotnego mistrza świata, dwukrotnego wicemistrza i raz brązowego medalistę olimpijskiego, zwycięzcę Pucharu Świata, czterokrotnego mistrza Europy: - Kiedy zdobywasz mistrzostwo świata, już następnego dnia musisz o tym zapomnieć i wrócić do ciężkiej pracy. Następnego dnia zacznij powtarzać, że nie jesteś, ale byłeś mistrzem! Tylko w ten sposób możesz znów zacząć wygrywać. Inaczej rywale przegonią cię, bo będą bardziej głodni zwycięstw.

 

Z kim Polacy zagrają w Tokio?

 

Cztery bolesne doświadczenia


Powtarzam te słowa, bowiem powinniśmy wszyscy wraz z Bartoszem Kurkiem zmienić nasze myślenie - kibice, dziennikarze, siatkarze i cały sztab szkoleniowy. Kurek ma rację: - Trzeba powiedzieć, że drużyna mistrzów świata już nie istnieje. Nie ma już bowiem paru zawodników, którzy stanowili o ich sile i grali w niej pierwsze skrzypce. Nam jeszcze trochę do nich brakuje.


A mówi to siatkarz, który nie zdobył w katowickim Spodku medalu, który jest twarzą tej zmienionej ekipy, drużyny która od mundialu nie wygrała czterech kolejnych turniejów (Liga Światowa, Puchar Świata, mistrzostwa Europy i turniej w Berlinie) i wciąż jest w walce o paszporty olimpijskie, wciąż przedłuża olimpijski sen.


Zarazem Kurek pięknie opisał charakter tej nowej ekipy już po finałowym spotkaniu z Niemcami, po tym nieprawdopodobnym boju, który przećwiczył wszystkie nasze serca: - To nieprawdopodobne. Brak mi słów. Tak, jak my sobie dzisiaj pomagaliśmy na boisku, to było coś pięknego. Przeżywaliśmy ciężkie momenty. Pokazaliśmy, co to znaczy zespół. Każdy wypełniał swoje role. Ważne było wszystko – słowa z kwadratu rezerwowych, wskazówki trenera, pocieszanie się nawzajem.

 

Pięciu głodnych


No właśnie - ważne było wszystko - prawdziwa Drużyna! W jej składzie sporo już nowych twarzy - oprócz Kurka - mistrzami świata nie są Mateusz Bieniek, Damian Wojtaszek, Wojciech Żaliński, Grzegorz Łomacz. W sumie więc pięciu siatkarzy, z czego czterech w absolutnie kluczowych rolach w Berlinie. A mimo to wciąż jesteśmy w czołówce europejskiej.


Z drugiej strony - gdybyśmy przegrali z Niemcami, nie zasługiwalibyśmy chyba na igrzyska. Można psioczyć na brutalny system kwalifikacyjny, narzekać na wielką konkurencję na Starym Kontynencie, ale przegralibyśmy trzy mecze z rzędu i musielibyśmy przyznać, że w krótkim czasie tylko w Europie byli od nas lepsi Włosi (w Pucharze Świata), Słoweńcy (w mistrzostwach Europy), Francuzi i Niemcy (w kwalifikacjach w Berlinie oraz Serbowie (w finałach Ligi Światowej). To aż pięć zespołów. Tym razem jednak szczęście nam sprzyjało.


- Musimy zapamiętać ten mecz, bo to było coś wielkiego. Może nie było to spotkanie o jakieś trofeum, ale to było wielkie zwycięstwo. Mam nadzieję, że ta długa i kręta droga zakończy się czymś fantastycznym na igrzyskach - dodał po ostatnim spotkaniu w Berlinie Kurek. - To jak Rio nas nie chce, nie widziałem jeszcze nigdy. Mam nadzieję, że w końcu tam dotrzemy i spijemy śmietankę. Teraz było to olbrzymie przeżycie. Niektórzy zagrali fantastycznie, niektórzy - tak jak ja - słabo, ale na samym końcu schodzimy jako zwycięzcy. Kibice nas bardzo wspierali. To było biało-czerwony Berlin - zakończył atakujący naszej reprezentacji.

 

Wreszcie wygrana końcówka


On wie najlepiej, jaki ciężkie jest brzemię mistrzów świata, jak drogo kosztuje brak złota mundialu z 2014 roku. Skończmy więc z tym ciągłym przypominaniem o sukcesie w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi i Katowicach. Pamiętajmy o tym co było w 2015 roku i turnieju, który rozpoczął ten rok kalendarzowy. - W zeszłym roku przegrywaliśmy w końcówkach, ale jak się okazało, to było wspaniałe doświadczenie, które właśnie teraz zaprocentowało - podkreśla Stephane Antiga.


Kto wie, czy wygraną z Niemcami, Francuz nie uratował posady. Ale jak przyznał niedawno w rozmowie ze mną: - Nie myślę o pieniądzach i trenerskim stołku. Najważniejsze jest to, że wszyscy mamy wspólne marzenie i tym marzeniem jest medal w Rio de Janeiro! - powiedział Antiga.


No właśnie - drużyna mistrzów świata nie istnieje, ale od teraz powtarzajmy, że mamy drużynę na Rio de Janeiro, ekipę w walce o igrzyska. Oby także na medal! Ale to już inna historia...

Marcin Lepa, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie