Kostyra: Alkoholik sieje zniszczenie

E-sport
Kostyra: Alkoholik sieje zniszczenie
fot.PAP/EPA

Kilka miesięcy temu komentowałem w Polsacie Sport bokserską galę. W sąsiedniej „dziupli” (kabinie komentatorskiej) jacyś młodzi ludzie, jeden z kolczykiem w uchu, podniecali się komentując komputerową grę League of Legends. Co chwila wrzeszczeli „double kill”, jakieś ludziki biegały po ekranie, ktoś strzelał, zabijał smoka, niszczył wieże, ktoś padał. „O co tu chodzi?” - zastanawialiśmy się z trenerem Andrzejem Gmitrukiem, ni w ząb nie rozumieliśmy.

Kilka dni temu przeczytałem w Sports Illustrated wielki reportaż o fenomenie Leugue od Legends i (prawie) wszystko stało mi się jasne. To właśnie najbardziej dynamicznie rozwijający się obecnie sport (?) na świecie.

 

Rozlosowano grupy IEM Katowice

 

Twarde dane. Finał League od Legends 2014 pomiędzy koreańskim Samsung Galaxy White i chińskim Star Horn Royal Club oglądało w internecie 27 milionów osób. Finały NBA 17.9 miliona, NHL – 6 milionów. Bilety na ciekawsze mecze do MSG czy L.A. Staples Center sprzedają się w 2-3 godziny.

O co chodzi w tym szaleństwie, które ogląda głównie młodzież? Walczące ze sobą zespoły liczą po 5 zawodników, mecz trwa przeciętnie 40 minut, 15 minut przerwy i następny pojedynek. Ważne rzeczy dzieją się przed meczem kiedy zawodnicy muszą wybrać charakter (czempiona), w którego się wcielą. Mają do wyboru 127 opcji. Mogą – przykładowo – wybrać Jinxa, który dysponuje straszliwą siłą ognia, ale jest mało mobilny i łatwo go znokautować czy Gragasa, mistrza walki z bliska, ale nieobliczalnego alkoholika. Każdy z zespołów może zastrzec, że nie chcę aby rywale wybrali trzech określonych czempionów. Celem jest zniszczenie rywala i dotarcie do jego bazy (nexus)

Ci którzy odnoszą sukcesy w League of Legends, to absolutni zawodowcy (na pewno więksi niż wielu naszych ligowych kopaczy). Trenują po 6-10 godzinie dziennie, kluby organizują im obozy treningowe, mecze sparringowe, zatrudniają najlepszych trenerów, skautów, psychologów, rehabilitantów (częste są kontuzje nadgarstka od stukania w klawiaturę komputera)... Telewizja transmituje nawet ciekawsze mecze sparingowe.

Młodociane gwiazdy League of Legends zarabiają rocznie po kilka milionów dolarów, mają sponsorów (najwięksi to Geico, Red Bull i HTC). A jak są wielkie pieniądze to jest i... ustawianie meczów i... doping! Niedawno rozwiązano jeden z południowokoreańskich zespołów i aresztowano 12 osób za ustawianie gier, a firma zarządzająca Ligą poprosiła o pomoc światową agencję antydopingową i wprowadziła olimpijskie testy na wykrywanie dopingu.

O tempora, o mores – mówili starożytni zszokowani tym co się wtedy działo. Pozostaje mi tylko to powtórzyć. Jeśli League of Legends miałaby zastąpić dobry boks, to chyba czas niedługo umierać.

Andrzej Kostyra/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie