Warriors śrubują rekord zwycięstw

Koszykówka
Warriors śrubują rekord zwycięstw
fot. PAP

W piątek w lidze NBA koszykarze Golden State Warriors pokonali u siebie Portland Trail Blazers 128:112. Obrońcy tytułu śrubują rekord wygranych meczów z rzędu na własnym parkiecie. To było ich 47. kolejne zwycięstwo.

"Wojownicy" od początku meczu byli bardzo skuteczni. Po pierwszej połowie prowadzili 81:61 i później spokojnie kontrolowali przebieg gry, nie eksploatując nadmiernie największych gwiazd. Najwięcej punktów zdobyli dla zwycięzców Klay Thompson - 37 oraz Stephen Curry - 34. Obaj trafili łącznie 15 rzutów za trzy punkty. W ekipie Trail Blazers słabszy dzień miał Damian Lillard. Trafił tylko pięć z 19 rzutów z gry i spotkanie zakończył z dorobkiem 17 pkt.

 

Przeciętny Gortat, Wizards coraz dalej od play-offów

 

W sezonie 1972/73 drużyna Philadelphia 76ers wygrała tylko dziewięć z 82 spotkań. W obecnych rozgrywkach długo wydawało się, że może poprawić ten niechlubny rekord. W piątek koszykarze z Miasta Braterskiej Miłości odnieśli jednak dziewiąte zwycięstwo, pokonując we własnej hali Brooklyn Nets 95:89, a do rozegrania mają jeszcze 17 meczów.

 

Dogrywka potrzebna była do wyłonienia zwycięzcy w meczu Memphis Grizzlies - New Orleans Pelicans. Zdziesiątkowani przez kontuzje gospodarze ostatecznie wygrali 121:114. Najlepszy w ich szeregach był Matt Barnes, który uzyskał pierwsze w karierze tzw. triple-double. 36-letni skrzydłowy na swoim koncie zapisał 26 pkt, 11 zbiórek i 10 asyst. Rezerwowy Lance Stephenson dołożył 33 pkt. "Nie wiem czy w obecnej sytuacji czeka nas jakiś mecz, w którym będziemy faworytami. Nie gra żadna z naszych gwiazd, brakuje również kilku podstawowych zmienników" - podkreślił Barnes. Urazy leczą m.in. Hiszpan Marc Gasol, Zach Randolph i Mike Conley. Wśród pokonanych najlepsi byli Jrue Holiday - 34 pkt i 10 asyst oraz Anthony Davis - 25 pkt i 13 zbiórek. "Jeśli podczas pięciominutowej dogrywki pozwalasz rywalom zdobyć 22 punkty, to nie możesz oczekiwać, że wygrasz" - przyznał trener Pelicans Alvin Gentry.

 

Niespodzianką zakończył się mecz w Oklahoma City, gdzie mający wysokie aspiracje miejscowi Thunder ulegli jednej z najsłabszych ekip Minnesota Timberwolves 96:99. Decydujący rzut za trzy punkty na 0,2 s przed ostatnią syreną oddał Hiszpan Ricky Rubio, który mecz zakończył z dorobkiem 13 pkt i 12 asyst. Najwięcej - 25 - zdobył dla "Leśnych Wilków" Senegalczyk Gorgui Dieng. W drużynie Thunder tradycyjnie najlepsi byli Kevin Durant (28 pkt) i Russell Westbrook (26). Obaj mieli jednak również łącznie aż 11 strat, czyli tylko o jedną mniej niż cała drużyna Timberwolves. Łącznie gospodarze gubili piłkę aż 24 razy. "To właśnie straty nas pogrążyły. Musimy bardziej troszczyć się o piłkę i podejmować lepsze decyzje" - powiedział trener Thunder Billy Donovan.

 

Minionej nocy grała też drużyna Marcina Gortata. Washington Wizards ulegli na wyjeździe Utah Jazz 93:114. Polski środkowy grał 19 minut, najkrócej w tym sezonie. Zdobył osiem punktów, trafiając wszystkie trzy rzuty z gry i obydwa wolne. Miał też cztery zbiórki, asystę, blok, stratę i pięć fauli. Wizards z bilansem 30-34 zajmują w Konferencji Wschodniej 10. miejsce. Na ósmej pozycji, ostatniej dającej prawo gry w fazie play off, są koszykarze Detroit Pistons (33-32).

seb, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie