"Włosi" trzonem reprezentacji Nawałki

Piłka nożna
"Włosi" trzonem reprezentacji Nawałki
fot.Cyfrasport

Za nami wygrany 1:0 mecz z Serbią w Poznaniu, pierwsze z czterech spotkań towarzyskich poprzedzających występ reprezentacji Polski w finałach mistrzostw Europy we Francji. W sobotę o godz.17.30 we Wrocławiu Polacy podejmować będą Finlandię i będzie to ostatnia okazja, by kandydaci do kadry przekonali selekcjonera (czerwcowe mecze z Holandią w Gdańsku oraz z Litwą w Krakowie odbędą się już po zgłoszeniu składów reprezentacji do UEFA).

Zwycięstwo z Serbią to czwarta z rzędu wygrana biało-czerwonych. Po raz pierwszy od 7 meczów Polacy nie stracili gola (bramkę zdobył nawet Gibraltar w Warszawie). To w dużym stopniu zasługa obu bramkarzy, bo Łukasz Fabiański przed przerwą, a zwłaszcza Wojciech Szczęsny w drugiej połowie, ratowali gospodarzy świetnymi interwencjami. We Wrocławiu do przerwy ma grać Artur Boruc, którego zmieni Przemysław Tytoń i spotkanie z Finlandią może przesądzić, który z nich znajdzie się w kadrze na finały Euro (do Francji wyleci 3 bramkarzy).
Pod jednym względem poznański mecz był wyjątkowy. Jeszcze nigdy w Polsce nie wystąpiło tylu piłkarzy włoskich klubów, mimo że nie grała reprezentacja Italii, ani włoska drużyna klubowa. W polskim zespole było ich aż pięciu, a w serbskim dwóch (najlepszy w zespole gości Adem Ljajić z Interu i Nikola Maksimović, kolega Glika z Torino).

Żaden z "polskich Włochów" nie zawiódł Adama Nawałki. Gol Jakuba Błaszczykowskiego (Fiorentina) przesądził o wygranej. Wojciech Szczęsny (Roma), Piotr Zieliński (Empoli), Kamil Glik (Torino) i Bartosz Salamon (Cagliari) też zasłużyli na solidne noty. We Wrocławiu szanse pokazania się dostanie kolejny piłkarz Serie A (powracający do kadry Paweł Wszołek z Hellas Werona). Oznacza to, że w Euro 2016 zawodnicy grający na Półwyspie Apenińskim mogą być najliczniejszą zagraniczną grupą biało-czerwonych.

To ciekawa ewolucja naszej kadry. Przecież Włosi byli wicemistrzami Europy w ostatnim polsko-ukraińskich finałach 2012. Jeszcze w 2006 roku byli mistrzami świata. Serie A ma silne kluby, solidny poziom i od lat świetnych trenerów (pamiętamy choćby Giovanniego Trapattoniego z legendarnych spotkań Widzewa). Ich szkoleniowcy mają nadal wysokie notowania za granicą. Mistrzem Anglii może być Leicester, trenowany przez 63-letniego Włocha Claudio Ranieriego. Następcą Guardioli w Bayernie będzie Carlo Ancelottii (karierą zaczynał szkoleniową w 1997 roku na Widzewie jako trener Parmy). Chelsea ma prowadzić obecny selekcjoner reprezentacji Antonio Conte, z zadaniem skopiowania wyczynu innego Włocha Robert di Matteo, który potrafił wygrać z londyńczykami Ligę Mistrzów 2012.   

Trudno znaleźć kogoś, kto byłby częściej na stażu trenerskim w Serie A od Adama Nawałki. Polski selekcjoner był w Udinese, Empoli, Chievo Verona, Romie i poznawał tajniki pracy np. Fabio Capello.

Dodajmy, że mecz z Serbią na Inea Stadion prezes PZPN Zbigniew Boniek (mieszkaniec Rzymu, były as Widzewa, Juventusu i Romy) oglądał w towarzystwie wiceprezesa Marka Koźmińskiego (też byłego reprezentanta, grającego w Udinese, Brescii i Anconie). W tej sytuacji tyle "włoskich powołań" dziwi chyba mniej.

Bogusław Kukuć, laczynaswidzew.pl
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie