Siódemka sezonu PGNiG Superligi kobiet

Piłka ręczna

14 kobiet biega za piłką, a na koniec i tak wygrywa MKS Selgros Lublin - tak w skrócie można podsumować kolejny sezon PGNiG Superligi kobiet. Która zawodniczka była największym objawieniem sezonu, a która drużyna najbardziej rozczarowała swoją postawą? Kto naszym zdaniem zasłużył na powołanie do siódemki sezonu 2015/2016, a kto trafił tylko na ławkę? Zapraszamy na podsumowanie zakończonych w ostatnią niedzielę rozgrywek!

Siódemka sezonu PGNiG Superligi kobiet wg Polsatsport.pl:

Bramka: Adrianna Płaczek (Pogoń Baltica Szczecin)

Kapitan srebrnego zespołu ze Szczecina. Można narzekać na to, że Płaczek między słupkami bywała nieregularna, ale gdy miała swój dzień była zaporą nie do przejścia dla rywalek. Mimo 22 lat imponuje niezwykłym spokojem w bramce, jest też jedną z najbardziej efektownych bramkarek w lidze. Jej świetna postawa została zauważona przez selekcjonera Kima Rasmussena, który regularnie powołuje ją do szerokiej kadry narodowej. Reprezentacja może mieć w niej podstawową bramkarkę na lata.

Koło: Joanna Drabik (MKS Selgros Lublin)

Jedna z liderek mistrzyń Polski z Lublina. Nieoceniona zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie zdobywała może masy bramek, ale bardzo liczne sytuacje z jej udziałem pod bramką przeciwnika kończyły się rzutami karnymi oraz wykluczeniami dla rywalek. Dlatego bardzo często była nazywana "cichą bohaterką" MKS-u Selgrosu. Razem z Martą Gęgą tworzyła środek obrony, na którym zatrzymały się zarówno ekipy Startu Elbląg w półfinale, jak i Pogoni Baltica Szczecin w finale. Jej absencja z powodu kontuzji była bardzo widoczna w pierwszej części sezonu. Na szczęście dla lublinianek wróciła do kadry w 2016 roku.

Lewe skrzydło: Agnieszka Kocela (MKS Selgros Lublin)

Najlepiej wyszkolona technicznie polska skrzydłowa. Nie ma dla niej pozycji, z której nie potrafiłaby trafić do siatki. Dlatego też Kim Rasmussen zabrał ją do Danii, gdzie była jedną z kluczowych postaci w drużynie, która po raz drugi z rzędu zajęła czwarte miejsce na mistrzostwach świata. W zespole z Lublina zdarzały się jej mecze wyborne, ale też bardzo słabe. W rywalizacji półfinałowej ze Startem wraz z Jessicą Quintino wykonczyła elblążanki. Już w finałowych meczach z Pogonią Baltica grała na mizernej skuteczności, ale i tak mogła cieszyć się ze złota.

Prawe skrzydło: Jessica Quintino (MKS Selgros Lublin)

Podobnie jak w przypadku Koceli - pod względem potencjału nie było od niej lepszej prawoskrzydłowej w PGNiG Superlidze kobiet. Brazylijka także miewała jednak wahania formy, co sprawiło, że o palmę pierwszeństwa na tej pozycji śmiało mogły także rywalizować Katarzyna Kołodziejska, Sanja Premović czy Katarzyna Janiszewska. To Quintino po raz kolejny wzniosła jednak w górę puchar za mistrzostwo Polski, dokładając do tego swoją dużą cegłę. W kolejnym sezonie MKS Selgros będzie musiał radzić sobie już bez sympatycznej Brazylijki, która przenosi się do duńskiego Odense. To wielka strata dla mistrzyń i dla całej ligi.

Środek rozegrania: Emilia Galińska (Vistal Gdynia)

Kolejna z zawodniczek, które po sezonie 2015/2016 NIESTETY opuszczają PGNiG Superligę kobiet. Przed rozpoczęciem rozgrywek zastanawiano się, jak Galińskiej uda się zastąpić Iwonę Niedźwiedź, która zamieniła Gdynię na Lublin. Początek sezonu w wykonaniu 23-latki nie był może wymarzony, ale z każdym meczem i każdą minutą spędzoną na parkiecie rozgrywająca Vistalu rozkręcała się, a z nią nakręcała się gra klubu z Gdynii. W play-offach, szczególnie w meczach decydujących o podziale medali, to Galińska brała na siebie ciężar gry zespołu w decydujących momentach, rzucając także kluczowe bramki. Teraz rusza na podbój Bundesligi.

Lewe rozegranie: Sylwia Lisewska (Start Elbląg)

Nie ma się co oszukiwać - bez takiej "strzelby" jak Sylwia Lisewska, EKS Start Elbląg nie zaszedł by tak wysoko w minionym sezonie PGNiG Superligi. Lisewska zakończyła rozgrywki jako druga najskuteczniejsza zawodniczka ze 169 bramkami w 28 meczach. Dla doświadczonej, 29-letniej lewej rozgrywającej to był niezwykle udany sezon także ze względu na to, że nie trapiły jej kontuzje, które niegdyś wykluczyły ją z gry w kadrze. Dlatego mogła robić to co lubi, czyli bombardować bramkę drużyny przeciwnej rzutami z dziesiątego czy jedenastego metra.

Prawe rozegranie: Monika Kobylińska (Vistal Gdynia)

Paradoksalnie, dwie najlepsze zawodniczki minionego sezonu PGNiG Superligi kobiet grają na tej samej pozycji - prawej rozgrywającej. Mowa tu oczywiście o Kobylińskiej, ale także Żanie Marić, która wypadła ze składu Metraco Zagłębia Lubin tuż przed play-offami. Do końca fazy zasadniczej obie regularnie wymieniały się prowadzeniem w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelczyń ligi. Gdy Marić doznała kontuzji, Kobylińska miała już otwartą drogę do korony królowej strzelczyń, z czego skrzętnie skorzystała. Ostatecznie jako jedyna zawodniczka przekroczyła granicę 200 bramek, zatrzymując się na liczbie 207 trafień. W grudniu wraz z reprezentacją Polski pojechała na mistrzostwa świata do Danii, skąd wróciła z czwartym miejscem oraz nagrodą dla najlepszej prawej rozgrywającej młodego pokolenia. To był dla niej znakomity sezon, mimo tego, że w ostatnich meczach zaliczyła obniżkę formy, która być może kosztowała Vistal grę w finale mistrzostw Polski.

 

Na kolejnej stronie między innymi nasza ławka rezerwowych, objawienie sezonu i... manewr sezonu.

Paweł Ślęzak, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie