Pindera: Dekoracje mistrzów po latach?
Pytanie, czy jest sens dekorować medalami sportowców na prestiżowych imprezach nabiera sensu wraz z kolejnymi informacjami o złapanych na dopingu. Te ostatnie podane przez Międzynarodową Federację Podnoszenia Ciężarów (IWF) mówią o 20 sztangistach, którzy na igrzyskach w Pekinie (2008) i w Londynie (2012) przyjmowali niedozwolone środki. Wśród nich, choć to jeszcze niepotwierdzone, ma być legendarny już siłacz z Kazachstanu, Ilja Ilin, który od lat nie ma sobie równych na pomoście.
Zaczynał od wagi 85 kg wygrywając mistrzostwa świata w Dausze, jedenaście lat temu, ale po złote medale igrzysk olimpijskich sięgał w wyższej kategorii (94 kg). W Pekinie (2008) pokonał Szymona Kołeckiego, a w Londynie (2012) odebrał mu rekord świata w podrzucie (233 kg). Teraz jest królem wagi 105 kg, mistrzostwo świata zdobył w Ałmatach (2014), do niego należą też nowe rekordy w podrzucie (246 kg) i dwuboju (437 kg), ustanowił je w grudniu ubiegłego roku w Groznym, gdzie wygrał Puchar Prezydenta Rosji.
Jego marzeniem było sięgnąć jeszcze po kolejne, dwa złote olimpijskie medale, czego nie dokonał nikt przed nim. Co więcej, ten czwarty, w Tokio (2020) chciał zdobyć w najcięższej kategorii (plus 105 kg).
Jeśli potwierdzą się informację, że jest na liście złapanych na dopingu, to z tych planów oczywiście nic nie będzie. O fenomenalnym Kazachu będziemy mówić w czasie przeszłym. A wtedy olimpijskim złotem cieszyć się będzie Szymon Kołecki, prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, srebrny medalista z Pekinu.
Co ciekawe, w takiej sytuacji brązowym medalistą tych igrzysk zostałby Arsen Kasabijew, który osiem lat temu reprezentował Gruzję i zajął tam czwarte miejsce.
Dwa lata później, już z polskim paszportem, wygrał mistrzostwa Europy. Po nieudanych dla siebie igrzyskach w Londynie liczył, że wystąpi w Rio de Janeiro, ale został zdyskwalifikowany. A przecież nie można wykluczyć, że zostanie nagrodzony olimpijskim medalem z Pekinu. Co więcej, takich jak on będzie więcej, bo walka z dopingiem jest ostatnio coraz bardziej skuteczna. Słowem, czysta paranoja, WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) ma osiem lat, by dopaść nieuczciwych sportowców. Tych, którzy oszukiwali w Pekinie dopadli więc w ostatniej chwili. Może więc warto pomyśleć o tym, by medalistów igrzysk czy mistrzostw świata dekorować po ośmiu latach, dopiero, gdy będziemy mieli pewność, że nie oszukiwali.
Brzmi absurdalnie, ale chyba uczciwie.
I jeszcze informacja z ostatniej chwili. Aleksander Łowczew, rosyjski siłacz najcięższej kategorii, kandydat do olimpijskiego złota w Rio, złapany na dopingu podczas ubiegłorocznych MŚ w Houston, gdzie ustanowił dwa, fantastyczne rekordy świata (w podrzucie 264 kg i dwuboju 475 kg) został właśnie zawieszony na cztery lata przez IWF.
Z tego wniosek, że z jego też nie było sensu uroczyście dekorować.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze