Kownacki po nokaucie w Nowym Jorku: Teraz lecę do Marsylii. Polska!

Sporty walki
Kownacki po nokaucie w Nowym Jorku: Teraz lecę do Marsylii. Polska!
fot. Przemek Garczarczyk
Adam Kownacki (drugi z lewej) nadal jest niepokonany na zawodowych ringach

„Dziś kupiłem bilety z Nowego Jorku do Marsylii. Lecę z żoną, planujemy zostać i dopingować biało-czerwonych we Francji aż do finału w Paryżu” – mówi pięściarz wagi ciężkiej Adam Kownacki (14-0, 11 KO), który po sobotnim zwycięstwie na gali Premier Boxing Champions w hali Barclays Center na Brooklynie, na dwa tygodnie chce zapomnieć o boksie, zamieniając się w piłkarskiego kibica.

Przemek Garczarczyk: Ostatnie trzy walki – przyzwoici rywale, niekoniecznie w każdej z nich byłeś faworytem. Oceń swój ostatni rok w boksie.

Adam Kownacki: Zacznę od tego, że pracuję nad błędami, ale jestem wkurzony, bo ciągle je popełniam. Jestem zły...ale jest też dużo pozytywów. Jestem zawsze bardzo agresywny, idę do przodu, chcę nokautować, a nie wygrywać na punkty. Chcę, żeby kibice lubili mnie na ringu.

Rozpocząłeś od samokrytyki. Największy błąd?

Zamiast „siedzieć” na tych ciosach, to się wychylam, wszystko zostaje z tyłu. Nie ma siły ciosu idącego z tułowia. Ale niekoniecznie chcę zadawać mniej ciopsów – chcę, żeby były ich tak samo dużo, ale znacznie silniejsze. Bite bardziej technicznie. Energii mi nie brakuje, na ringu jej też nie zabraknie. Na treningach wszystko wychodzi.

Znając ciebie, brak siły ciosu nie wynika ze stresu. Wychodzisz na ring bez obciążenia psychicznego, nie pękasz.

Nigdy nie pękałem.  Wygrałem Złote Rękawice w Nowym Jorku jak miałem 16 lat.  Też niby miała być presja, ale jej nie czułem. Nauczyłem się boksować zawsze tak samo. Nie wychodzi mi zawsze na ringu to nad czym pracuję, bo wracam do starych przyzwyczajeń. To trzeba zmienić.

Twoja najlepsza walka?

Ta przedostatnia, kiedy podobno nie miałem szans na wygraną. Z Danny Kelly, w styczniu tego roku. Tam na razie wszystko najbardziej pasowało.

Jeszcze jedno – kiedy będziesz wyglądał jak Anthony Joshua?

Dobre!  Ale to nie jest śmieszne, ja wiem. Nie mam wymówek, boks to wszystko, co teraz robię. Nie mogę tyle ważyć, jeśli chcę być kimś więcej niż tylko pięściarzem bijącym się po głównych walkach wieczoru. Mam większe marzenia. Uważam, że mam talent, że jest ten potencjał. Ludzie, kibice mają asolutnie rację, pytając dlaczego jestem taki gruby. Też chcę wiedzieć, o ile lepiej będę walczył ważąc około 111 kilogramów, mając tylko dziesięć procent tłuszczu.  Wiem, że byłbym bardziej dynamiczny, łatwiej byłoby bić i unikać ciosów. Muszę to zrobić. Teraz, nawet jak będzie trzeba dłużej poczekać na walkę. Teraz mam zwykle 6 tygodni na przygotowania. Dzwoni Al Haymon, mówi z kim i gdzie będę się bił. Trzeba pracować cały czas.

Często powtarzasz, że czekasz na walkę z dobrym polskim rywalem. Każdym, łącznie z Arturem Szpilką.

Oczywiście – a czego tu się bać? Po to jesteśmy profesjonalistami, żeby się testować. Na takich rywali muszę mieć te 110-111 kilogramów. Taki jest cel do końca roku.
 
Walka w Barclays Center – z przygodami?

Jakimi... Miałem walczyć tuż przed telewizyjną częścią gali, około 20.30  wieczorem, więc kazali mi przyjść o 14.30. Coś wyczułem i mówię, że nie ma takiej możliwości i przyszedłem o siódmej. Półtorej godziny póżniej byłem już rozgrzany, w rękawicach, bo był sygnał, że wyjdę przed walką Porter – Thurman. Nie wyszedłem, znowu wszystko od początku, a na ringu byłem dopiero o 23.30, przed północą. Wyobraź sobie, jakbym się czuł przychodząc po południu. Czasami taki jest boks.
 
Zapowiadałeś, że po wygranej w sobotę w Barclays Center, lecisz dopingować polską reprezentację we Francji? Zdążysz na Portugalię?

Zdążę, dziś kupiłem bilety lotnicze do Marsylii. Lecę z żoną, planujemy zostać i dopingować biało-czerwonwych aż do finału w Paryżu. To jest mój ostatni odpoczynek  w tym roku. Później ciężka praca nad umiejętnościami i... kilogramami.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie