Adamek: Jestem człowiekiem spełnionym

Sporty walki
Adamek: Jestem człowiekiem spełnionym
fot. PAP
Tomasz Adamek

Każdemu Polakowi życzę, żeby był lepszy ode mnie. Czasami ten sport jest nieuczciwy, rękawice są na ręku, wystarczy jeden cios, ale... najlepszy jest ten, który udowadnia co potrafi, pokazuje kim jest na ringu. Tylko to się liczy – mówi Tomek Adamek (50-5, 30 KO), opowiadając także o przełomowych momentach swego życia i tylko jednej rzeczy, której żałuje...

Przemek Garczarczyk:  Czy boks jeszcze istnieje w życiu byłego mistrza świata wagi półciężkiej, junior ciężkiej, jedynego Polaka na pierwszym miejscu klasyfikacji „Ringu”, challengera do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej?


Tomek Adamek: Trochę wymieniłeś...


Wszystko to prawda...


Boks był zawsze w moim życiu, ale jest moment, kiedy odkłada się rękawice i zaczyna się bycie kimś normalnym, a nie gwiazdą. Zawsze byłem na to gotowy. Nigdy nie zapomnę o mojej karierze, bo to większa część mojego życia. Zaczynałem mając dwanaście lat, teraz mam czterdzieści. Ale to była ta pierwsza część –  teraz jestem na emeryturze. Tylko od boksowania...


Z tych wszystkich lat spędzonych na ringu – są dwa, trzy momenty, które uważasz za najważniejsze? Które najbardziej pamiętasz? Będzie trudno wybrać?


Wcale nie. Jest jeden: 21 maja, 2005 roku – walka z  Paulem  Briggsem. Oczywiście, że pamiętam walki mistrzowskie, o pasy mistrza świata, bo przecież nie można zapomnieć tego, o czym się marzyło, kiedy pierwszy raz zakładałem rękawice. Ale ten maj w Chicago był szczególny. Wychodzi na ring w Stanach chłopak z Gilowic wiedząc, że być może całe dalsze życie będzie zależało od kilkudziesięciu minut na ringu. Ja to wiedziałem. Dlatego wyszedłem na ring mając, złamany nos i nie zszedłem, kiedy Briggs złamał mi go po raz drugi. Być albo nie być na amerykańskim ringu. Bez tego zwycięstwa nic, co stało się później, nigdy by się nie zdarzyło. Ryzyko było straszne.


Oglądasz boks?


Jak  jestem w domu, mam czas, walczy Polak – to tak. Nie jest jednak tak, że siadam przed telewizorem i szukam ringu na ekranie. Miałem go przez 28 lat prawie codziennie przed sobą, całe życie to robiłem... Kiedy walczyłem, oglądałem na pewno więcej. Zawsze, bez względu kim się było, w jakiej kategorii się walczyło, można było się czegoś nauczyć, podejrzeć. Z ostatnich walk, patrzyłem na Wilder – Arreola. Wiadomo... Wilder jest naprawdę bardzo dobrym pięściarzem – z bardzo szybką reakcją, zaskakującym. Mocno bije. Nie mówię tego dlatego, że się znamy czy razem trenowaliśmy. To widać na ringu. Jest mistrzem świata wagi ciężkiej. Choćby z tego powodu trzeba mieć szacunek do tego, co robi.


Kilka sekund walki w Krakowie wygląda inaczej i zamiast na emeryturze, jesteś dziś na obozie treningowym. Żal pozostał?


Sędzia nie był moim przyjacielem... ale tak czasami bywa. Widocznie tak musiało być. Zdaję sobie sprawę, ile mam lat, wiem, że nie mam czasu na kolejną pięściarską wspinaczkę. Zrobiłem, co mogłem. To wszyscy widzieli. Czasami żałuję tylko tych kilku straconych lat.


Straconych?


Tak, tych spędzonych w wadze półciężkiej. Sam wiesz, jak zbijanie wagi skraca karierę, skraca pięściarską długowieczność. Trzydziestolatki kończą kariery w niższych wagach. Ja zrzucałem do półciężkiej od 1999 roku. Osiem lat. Gdybym skończył z półciężką dwa lata wcześniej, przeszedł do junior ciężkiej, na pewno bym dziś jeszcze boksował.


Najlepszy dziś polski pięściarz?


Nie chcę nikogo pominąć, każdemu Polakowi życzę, żeby był lepszy ode mnie. Czasami ten sport jest nieuczciwy, rękawice są na ręku, wystarczy jeden cios, ale... najlepszy jest ten, który udowadnia co potrafi, pokazuje kim jest na ringu. Weryfikacja –  tylko to się liczy – jak w przypadku Krzyśka Głowackiego.


Czy czasami zastanawiasz się nad tym, że potrzeba jeszcze kilku dobrych lat, by kibice do końca zrozumieli jak wielkim pięściarzem był Tomek Adamek?


Nie. Każdego dnia się budzę, myślę o życiu, o tym, co zrobić w przyszłości. Pan Bóg dał mi szansę, wykorzystałem ją w 2005 roku, w późniejszych walkach zrobiłem, co mogłem. Jestem zdrowy, dobrze pamiętam kto wróg, a kto przyjaciel. Mam szczęśliwą rodzinę, mogłem jej zapewnić dobry byt. Jestem spełnionym człowiekiem. Mężem, ojcem. To bardzo dużo, tak mi się wydaje.

Przemek Garczarczyk z Chicago, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie