Dyjas: Woda sodowa drugi raz nie uderzy mi do głowy

Tenis
Dyjas: Woda sodowa drugi raz nie uderzy mi do głowy
fot. PAP

"Parę lat temu wydawało mi się, że wszystko już potrafię... Po raz drugi woda sodowa nie uderzy mi do głowy" - powiedział Jakub Dyjas, który kilka dni temu zdobył dwa medale - srebrny w deblu z Danielem Górakiem i brązowy w singlu - mistrzostw Europy w tenisie stołowym.

21-letni Dyjas został pierwszym polskim pingpongistą, który wywalczył na jednym turnieju krążki w grach pojedynczej i podwójnej. To nie udało się takim sławom, jak Andrzej Grubba i Leszek Kucharski, którzy dotąd jako jedyni stawali na podium mistrzostw kontynentu w singlu.

 

"Wcześniej tylko raz przebiłem się do zawodów głównych mistrzostw Europy, a na Węgrzech doszedłem aż do półfinału. To wielki sukces i motywacja do dalszej pracy. Oczywiście, miłe są porównania do Andrzeja Grubby i Leszka Kucharskiego, ale ja staram się nie przywiązywać uwagi do takich słów, tylko dalej robić swoje na treningach. Na pewno woda sodowa po raz drugi mi nie uderzy do głowy. Parę lat temu, zaraz po zdobyciu wicemistrzostwo Europy kadetów, wydawało mi się, że wszystko już potrafię... Potem pojechałem na dwa turnieje i starsi koledzy pokazali mi na czym polega dorosły tenis stołowy" - powiedział Dyjas podczas piątkowej konferencji prasowej w Warszawie.

 

Na co dzień trenuje w niemieckim Ochsenhausen. W czwartek wieczorem grał w Lidze Mistrzów z Fakiełem Gazprom Orenburg i był blisko pokonania słynnego Władimira Samsonowa. Ostatecznie przegrał z Białorusinem 1:3.

 

"W domu byłem o północy, a już o godzinie 4 rano wsiadłem w samochód i pojechałem na lotnisko do Monachium. W piątek mamy jeszcze spotkanie z ministrem sportu i turystyki Witoldem Bańką. W klubie ucieszono się, że jestem doceniany w Polsce i chętnie udzielono mi dzień wolny. Ale już w niedzielę kolejny mecz ligowy, choć może tym razem nie wystąpię, bo skład mamy pięcioosobowy, więc trener ma pole manewru" - dodał wychowanek Koszalinianina Koszalin.

 

W deblu w Budapeszcie Dyjas wywalczył srebro z 33-letnim Górakiem, który na podium ME stanął drugi raz, poprzednio wywalczył brąz w zawodach drużynowych w Belgradzie w 2007 roku.

 

"Trenerem tamtego zespołu był Stefan Dryszel, dziś dyrektor sportowy, a jego asystentem Tomasz Krzeszewski, nasz obecny selekcjoner. Współpraca układała się i wciąż układa bardzo dobrze, a efektem nasz sukces w stolicy Węgier. Osobiście mam ogromną motywację do dalszych treningów, mimo że już nie jestem najmłodszy. Oby tylko zdrowie dopisywało. W polskiej superlidze na co dzień mam świetnych rywali, więc wciąż mogę się rozwijać" - stwierdził Górak (Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki).

 

Trener Krzeszewski największy sukces - też srebro w deblu ME - odniósł w 2002 roku w Zagrzebiu, w parze z Lucjanem Błaszczykiem.

 

"Jeśli chodzi o medale w Budapeszcie, bardzo pomogły nam ostatnie dni spędzone na Węgrzech, z dala od wielkich miast i całego tego zgiełku. Byliśmy w ośrodku całkowicie odizolowanym, do najbliższego sklepu było wiele kilometrów. Chłopaki tylko raz pojechali do kawę na miasta, a tak cały czas spędzali na spokojnym treningu i odpoczynku. Takie wyciszenie było nam bardzo potrzebne" - ocenił.

 

Biało-czerwoni na odpoczynek nie mogą liczyć, bowiem już w poniedziałek wylatują na mecz eliminacji mistrzostw Europy z reprezentacją Belgii. W składzie są Dyjas, Górak, Wang Zeng Yi i Patryk Zatówka.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie