Atak kiboli Nantes. "Chcieli mnie zabić! Jestem obrażany, bo jestem z Polski!"

Piłka nożna
Atak kiboli Nantes. "Chcieli mnie zabić! Jestem obrażany, bo jestem z Polski!"
fot. fcnantes.com

Gdyby nie wyrównująca bramka Mariusza Stępińskiego w doliczonym czasie meczu FC Nantes - Tuluza (1:1), mogłoby dojść do dramatycznych wydarzeń na trybunie prezydenckiej stadionu La Beaujoire. Kibice gospodarzy próbowali zaatakować polskiego prezesa klubu Waldemara Kitę.

Na kilka minut przed końcem, kiedy Tuluza prowadziła jeszcze 1:0, grupa fanatyków – tzw. ultras, niektórzy w kominiarkach, próbowała  wtargnąć na główną trybunę do loży prezesa, gdzie miejsce zajął Kita ze swoimi najbliższymi. Najpierw ta grupa została zablokowana przez stadionowych ochroniarzy, a później do akcji wkroczyli CRS (Kompania Republikańska Bezpieczeństwa). Policja, w celu ochrony, chciała nawet w ukryciu wyprowadzić ze stadionu Kitę, ale ten zdecydował, że obejrzy mecz do końca.

 


Po bramce Stępińskiego sytuacja jakby się trochę uspokoiła, ale nie był to pierwszy wybryk pewnej grupy kiboli. - Policja prosiła mnie, abym opuścił stadion, ale zrezygnowałem i zostałem do końca. Widziałem wyrównującą bramkę - powiedział po meczu Kita w rozmowie z Radio RTL.

- Odnoszę wrażenie, że chcą mnie zabić - zwierzył się biznesmen. Odrzucony i niechciany przez grupę radykalnych kiboli, od kilku lat polski właściciel FC Nantes znosi ogromną presję. Traktuje się go nad Loarą jako persona non grata. Kita uważa, że to pewna forma rasizmu. - Nie jestem akceptowany, muszę znosić obelżywe słowa, jestem obrażany tylko dlatego, że jestem z Polski. I to mnie najbardziej wkurza - ubolewał Kita.

 

 

Polski właściciel klubu jest na celowniku również z powodu słabych wyników Kanarków. Nie zapomnijmy ze w latach 1995-96 FC Nantes było uznaną firmą, grało nawet w półfinale Ligi Mistrzów z Juventusem Turyn. Ale to była inna epoka, inny sposób zarządzania klubami. Kita przejął klub kiedy ten był na pograniczu bankructwa. Zainwestował prywatne środki, uratował od zniknięcia. Ale aktualne, 15. miejsce w tabeli nikogo nie zadowala.
 
Podobno policja zna zadymiarzy, ale mało robi, aby zneutralizować ich działalność. Doszło już do tak ekstremalnej  sytuacji, że Kita obawia się o życie swoje i swych najbliższych. - Chcecie, żeby mnie zabito?  stwierdził. - Nie mogę pozwolić, żeby klub utonął. Boję się o życie moich najbliższych, już odwiedzili rodzinę moich teściów. Czy jesteśmy pod ochroną? Moja córka nie przychodzi już na stadion. Wszyscy obrażają Kitę. Co mam robić? Na razie biorę to na siebie - dodał Kita.

Tadeusz Fogiel, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie