30 lat temu nastała nowa era boksu. Tyson został najmłodszym mistrzem świata

Sporty walki
30 lat temu nastała nowa era boksu. Tyson został najmłodszym mistrzem świata
fot. PAP

22 listopada 1986 Mike Tyson miał 20 lat, 4 miesiące i 22 dni. W Las Vegas w ciągu 5 minut i 35 sekund znokautował Trevora Berbicka i został najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej w historii. „Nastała nowa era boksu” – powiedział komentator HBO Barry Tompkins.

„Zrobiliśmy to. Udowodniliśmy im wszystkim, że się mylili” – dodał nowy czempion, przypominając słowa swojego  trenera i mentora Cusa D’Amato, który przepowiadał mu szybkie zdobycie tytułu kilka lat wcześniej.


D’Amato nie mógł się cieszyć z Mikem, bo zmarł rok wcześniej. „Cus siedzi teraz gdzieś tam wysoko, spogląda na nas, rozmawia z mistrzami i pewnie mówi: „Ten chłopak dokonał tego” – mówił nowy mistrz federacji WBC na konferencji prasowej.


Tyson poprawił rekord innego byłego podopiecznego D’Amato – Floyda Pattersona, mistrza olimpijskiego wagi średniej z Helsinek w 1952 roku, który zawodowym mistrzem świata królewskiej kategorii został na 5 tygodni przed swoimi 22. urodzinami. 30 listopada 1956 roku pokonał 40-letniego wówczas, legendarnego Archie Moora.


Tyson przed swoją walką był pewny zwycięstwa. Od czasu debiutu w marcu 1985 roku stoczył 27 pojedynków – przed czasem wygrał 25. Podobnie miał być tym razem.


„Cały czas słyszałem słowa Cusa: - Oto chwila, do której przygotowywaliśmy cię, od kiedy skończyłeś 14 lat. Możesz stoczyć tę walką z zamkniętymi oczami” – opowiadał Tyson w swojej biografii. I dodawał: „Musieliby wynieść mnie stamtąd martwego, żeby mnie pokonać”.


Na trybunach byli m.in. Kirk Douglas, Eddie Murphy, Sylvester Stallone. Był też Muhammad Ali, który pięć lat wcześniej stoczył swój ostatni pojedynek w karierze – przegrał z Berbickem. - Ali podszedł do mnie i powiedział „Skop mu za mnie dupę”. Odpowiedziałem: „Nie ma problemu” – wspomina Tyson.


Zniszczył Berbicka w drugiej rundzie, chociaż już w pierwszej wiadomo było, że rywal nie ma żadnych szans, choć próbuje walczyć z całego serca. Tak opisuje moment zakończenia przez sędziego pojedynku w książce „Mike Tyson. Moja prawda”:


„… uderzyłem z lewej i trafiłem go w czoło. Cios zadziałał z opóźnieniem i po chwili Berbick upadł na deski. Nie poczułem nawet tego uderzenia, ale okazało się skuteczne. Mój rywal próbował wstać, ale zaraz przewrócił się z powrotem, a ja zauważyłem, że ma nogę przekręconą w kostce. Nie ma mowy, żeby wstał, zanim sędzia skończy go liczyć, pomyślałem. Miałem rację. Berbick spróbował podnieść się po raz drugi, ale znowu wyłożył się na plecy. W końcu mu się udało, ale Mills Lane chwycił go i dał rękoma znak, że walka jest skończona.”

 

 
Tyson zapisał się w historii boksu, ale – jak przyznaje – sam nie wiedział, co dalej. „Mogłem walczyć z każdym (…) ale nagle, ponieważ zostałem mistrzem, wszyscy oczekiwali ode mnie, że będę poukładanym gościem, bo wymaga ode mnie tego moja pozycja. A ja wciąż byłem dzieciakiem, który chciał się dobrze bawić. Nie miałem nikogo, kto mógłby wskazać mi drogę”.


„Nowa era boksu” trwała jeszcze przez 9 kolejnych pojedynków. Zakończyła się w 1990 rok sensacyjną porażką z Busterem Douglasem. Później było więzienie, odzyskanie pasa w 1996 roku, słynne pojedynki z Evanderem Holyfieldem i koniec marzeń o kolejnych wielkich triumfach. Na pięściarską emeryturę Tyson przeszedł w 2005 roku po przegranej z Kevinem McBridem. Wygrał 50 pojedynków – 44 przed czasem.

Tomasz Kiryluk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie