Liverpool przejechał się po kolejnym rywalu

Liverpool świetnie rozpoczął świąteczny maraton. W jednym z ostatnich spotkań 18. kolejki The Reds wrócili na pozycję wicelidera Premier League po wysokim zwycięstwie nad Stoke City 4:1. To trzecia z rzędu ligowa wygrana po krótkiej zadyszce z początku grudnia.

Spotkanie jednak rozpoczęło się dla gospodarzy od wpadki, bowiem do siatki po niepewnej interwencji Simona Mignoleta trafił skrzydłowy gości, Jonathan Walters. Przy odrobinie szczęścia mogło być nawet 2:0 dla The Potters, jednak atakującym gości zabrakło zimnej krwi przy stuprocentowej sytuacji zaraz po zdobytej bramce.

The Reds udało się stosunkowo szybko otrząsnąć i odzyskali panowanie na murawie już do końca spotkania. Gospodarze na prowadzenie wyszli jeszcze przed przerwą: najpierw mimo niemożliwego kąta Lee Granta pokonał Adam Lallana, do szatni zaś po odbiciu od obu słupków trafił Roberto Firmino.

Tempo z pierwszej połowy opadło po przerwie, zaś gospodarze dobili rywali. Po składnym rozegraniu do własnej bramki piłkę wpakował Gianelli Imbula, zaś wynik po błędzie Ryana Shawcrossa ustalił rezerwowy Daniel Sturridge.

Liverpool FC - Stoke City 4:1 (2:1)

Bramki: Lallana 35', Firmino 44', Imbula sam. 59', Sturridge 70' - Walters 12'

Liverpool: Simon Mignolet; Nathaniel Clyne, Ragnar Klavan, Dejan Lovren, James Milner; Adam Lallana (Emre Can 69'), Jordan Henderson, Georginio Wijnaldum; Sadio Mane, Divock Origi (Daniel Sturridge 70'), Roberto Firmino (Alberto Moreno 79').

Stoke: Lee Grant; Glen Johnson, Ryan Shawcross, Bruno Martins Indi, Erik Pieters; Glenn Whelan (Ramadan Sobhi 66'), Giannelli Imbula, Jonathan Walters, Joe Allen; Mame Biram Diouf (Ibrahim Afellay 76'), Peter Crouch (Wilfried Bony 84')

Żółta kartka: Joe Allen