Zaniedbasz, zaniemożesz - lekarz Legii o kulisach swojej pracy

Piłka nożna
Zaniedbasz, zaniemożesz - lekarz Legii o kulisach swojej pracy
fot. facebook.com/Legia Warszawa

Sztab medyczny potrzebny jest piłkarzowi nie tylko w czasie kontuzji. Jeszcze bardziej potrzeba go, kiedy z zawodnikiem nic się nie dzieje. W obecnej medycynie sportowej podstawą jest prewencja. Rozmowa z Maciejem Tabiszewskim, lekarzem Legii i młodzieżowej reprezentacji Polski.

Przemysław Iwańczyk: Ile w życiu sportowca zależy od odpowiedniej opieki medycznej, profilaktyki, a w razie kontuzji odpowiedniego działania?

 

Maciej Tabiszewski: Na pewno trzeba to uzależnić od konkretnej dyscypliny sportu, czy jest to kontaktowa, czy też nie. Najłatwiej mi mówić na przykładzie piłki nożnej, a jest to ogromny faktor, jeśli chodzi o życie piłkarza. Szczególnie profilaktyka, bo trzeba mówić o tym, że my nie tylko odpowiadamy za leczenie, ale też wspomagamy sztab trenerski przede wszystkim w decyzjach dotyczących systemu trenowania. To głównie wpływa na kontuzje mięśniowe. Pozostałe, czyli urazy stawowe, mechaniczne to już niestety część związana z nieszczęściem i charakterystyką sportu, czyli faulami, upadkami i tego typu rzeczami.

 

Natomiast nasze działanie bardzo wpływa na karierę piłkarską i nie trzeba szukać daleko, żeby znaleźć zawodników, którzy zakończyli kariery właśnie przez kontuzje wywołane przez nieodpowiednie przygotowanie, czy zaniedbanie profilaktyki i prewencji.

 

Widziałem jak do sezonu przygotowują się kolarze, rugbiści i patrząc na to, jak przygotowują się piłkarze Legii mam wrażenie, że obchodzicie się z nimi jak z jajkiem. Delikatna sugestia o tym, że coś może boleć, powoduje, że natychmiast obok piłkarza pojawiają się osoby ze sztabu już myślące o tym, jak taki zawodnik powinien odpoczywać, by nie pogłębiać urazu. To znak naszych czasów, czy taka jest tendencja?

 

Dzieje się tak w każdym poważnym klubie i myślę, że to jest kwestia doświadczenia, nauki, większego wykształcenia pod tym względem, czas idzie do przodu. Kiedyś, jak zawodnik był twardy, to miał zaciskać zęby, a teraz dysponujemy takimi środkami i wiedzą, która każe nam reagować na minimalne oznaki czegoś złego w trakcie ciężkich treningów, na których kształtuje się wydolność, moc, siłę, dynamikę. Pracujemy nad tym, aby sytuacje wynikające ze zwykłego zmęczenia, które jest pożądane w trakcie takich treningów, nie przerodziły się w kontuzję. Chcemy wychwycić to zanim zawodnik wyleci na długi czas i straci cały okres przygotowawczy, dlatego uczulamy zawodników na to, aby najmniejsze zmiany w zachowaniu organizmu od razu spotykały się z reakcją.

 

Jak uwrażliwiacie piłkarzy, żeby nie bagatelizowali takich urazów? Wiadomo, że na boisku może wystąpić tylko 11 graczy i wszyscy walczą o to miejsce. Przyznanie się do kontuzji jest traktowane przez niektórych jako przyznanie się do porażki. Jeszcze jest w piłkarzach pokusa, aby utajnić uraz?

 

Jest to kwestia budowania świadomości zawodnika. Im starszy piłkarz, tym lepiej nam się z nim współpracuje. Z jednej strony wiemy, że jest bardziej doświadczony, wiemy że zna parę sztuczek, aby wyprowadzić nas w pole, natomiast z drugiej strony wiem, że jest bardziej świadomy i zna swoje ciało. Był na obozach kilka razy i wie, że ból, którego doświadcza po treningu w łydkach, czy udach to normalna rzecz, natomiast wie też, kiedy boli inaczej niż zwykle i zgłasza to. Zawodnicy młodsi, którzy nigdy nie doznali jeszcze kontuzji, mogą się w tym wszystkim zagubić. To też część naszej pracy, aby nie pracować tylko jako sztab medyczny, ale też jako psychologowie i uświadomić zawodników, że utajenie urazu to zazwyczaj jeszcze dłuższa przerwa w grze niż kilka straconych dni.

 

Praca sztabu medycznego nad piłkarzem ma charakter rotacyjny. Wiadomo, że nie współpracujecie z każdym od najmłodszych lat, bardzo często ta edukacja piłkarska jest zdobywana w mniejszych ośrodkach, gdzie nacisk na profilaktykę bardzo często nie istnieje. Przychodzą zawodnicy z nawykami, które mogą powodować kontuzje? Staracie się z tym walczyć?

 

U zawodników dorosłych każdy ma inną biomechanikę biegu, a nasze zdolności kompensacyjne są wręcz nieograniczone, więc nawet jeśli nam się wydaje, że ktoś dziwnie biega, nie będzie to w niczym przeszkadzało temu zawodnikowi. Na pewno przychodzi wielu zawodników, którzy nigdy nie robili takich rzeczy, nad którymi my pracujemy, czyli praca nad mięśniami tułowia, koordynacja ruchowa, prewencja. Takie rzeczy wykrywamy poprzez różne testy, są nawet maszyny wykrywające dysproporcje między jedną a drugą nogą, w napięciu mięśniowym. Wyłapujemy to wszystko zanim zawodnik zacznie u nas trenować i wprowadzamy go w trening jednocześnie ćwicząc z nim te konkretne rzeczy, które należy zmieniać.

 

Jaka jest korelacja między właściwą suplementacją aparatu ruchu, a uchronieniem się przed kontuzjami?

 

Mówi się na to suplementacja, ale trzeba to wszystko podzielić, bo są suplementy, witaminy i mikroelementy, które podajemy zawodnikom. Na pewno podczas ciężkich treningów musimy na bieżąco uzupełniać wszystko, co utracimy w organizmie. Chodzi nie tylko o płyny i tabletki, które przyswajamy z zewnątrz, ale przede wszystkim o zdrowe odżywianie się, gdzie są te składniki. Kładziemy bardzo duży nacisk, aby skład i ilości się zgadzały, zawodnicy mają spotkania z dietetykami, podczas posiłków wszyscy jesteśmy razem i jeżeli widzimy jakieś negatywne nawyki, delikatnie zwracamy uwagę. Jeśli chodzi o suplementację, musimy zawodnikom dawać pewne witaminy i minerały. Szczególnie teraz mówi się o witaminie D w naszych szerokościach geograficznych, podawanie potasu i magnezu po ciężkich treningach. Zwraca się uwagę na wszystkie witaminy i substancje, których może zabraknąć, witamina C, kwasy tłuszczowe. Ten wachlarz jest spory, natomiast ten wpływ ciężko wyizolować, ale każda taka cegiełka jest ważna, bo jeśli możemy zmniejszyć ryzyko kontuzji o chociażby kilka procent, robimy to.

 

Na zgrupowaniu jest 32 zawodników i około 20 członków sztabu. Kiedyś na zgrupowania jechał trener, drugi trener, kierownik drużyny, lekarz i masażysta. To była żelazna piątka, która musiała obsłużyć cały zespół. W jaki sposób wpływa to na poziom sportowy piłkarza, kiedy ma wokół siebie tylu fachowców?

 

Na pewno ma to wielki wpływ, zarówno dostęp do fizjoterapii, bo kiedyś zawodnik miał małe szanse na skorzystanie z usług fizjoterapeuty. Teraz każdy może codziennie zgłosić się do specjalisty i popracować nad problemami. Liczba trenerów pozwala zindywidualizować trening zawodnika. Jeśli zawodnik ma problem ze stawem skokowym, przychodzi 10 minut przed treningiem i pracują nad mankamentami dodatkowo. Mówi się o tym, że w Polsce drużyny mają liczne sztaby i podaje się przykład Legii, ale kiedy przyjechaliśmy do Benidorm, była tutaj drużyna Schalke 04. Z otwartymi ustami patrzyliśmy, że w sztabie było 36 osób.

 

Futbol się rozwija w Polsce, mamy świetny wynik reprezentacji Polski, występ Legii w Lidze Mistrzów, rozumiem, że piłkarsko łatwo wyłapać nowinki poprzez programy statystyczne, a jak jest z medyczną stroną? Jeździcie na staże tak jak trenerzy i podglądacie nowe rozwiązania?

 

Legia otwiera dla nas drzwi i mamy niesamowite możliwości rozwoju. Jestem w klubie od 3,5 roku i w tym czasie byłem na 5-6 wielkich konferencjach naukowych. Oprócz tego jeżdżę na szkolenia UEFA, nasi fizjoterapeuci również się szkolą. Nie da się ukryć, że cały czas jest jednak rywalizacja, więc jeśli ktoś ma jakieś nowinki, nie zdradza tego przeciwnikom. W Newcastle United spotkaliśmy się ze sztabem medycznym i został nam przydzielony człowiek od przygotowania fizycznego i suplementacji. Powiedział nam wszystko, co wie, kazał zadawać pytania i wtedy byłem już ogromnie zaskoczony, a rok później udało nam się zorganizować staż w Juventusie Turyn, gdzie jest to już najwyższa półka. Okazało się, że jak przyjechaliśmy we czterech, zostaliśmy przyjęci przez głównego szefa sztabu medycznego, mieliśmy wykłady, pokazane wszystkie sprzęty, mogliśmy uczestniczyć w treningu. Gdy zaczęliśmy zadawać pytania, które rzeczywiście mogły być niewygodne o rzeczy już praktyczne, niektórzy zaczęli patrzeć na szefa, a ten spokojnie powiedział, żeby nic się nie przejmowali i odpowiadali na wszystkie pytania w pełni. Dla nas to niesamowita szansa rozwoju i marszu naprzód.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie