IEM: Klątwa G2 trwa, H2k zagra w weekend

E-sport
IEM: Klątwa G2 trwa, H2k zagra w weekend
Riot Games

Za nami pierwszy dzień zmagań na finałach Intel Extreme Masters 2017 w Katowicach. Poznaliśmy więc pierwsze rozstrzygnięcia – awans do półfinałów wywalczyło koreańskie ROX Tigers, natomiast H2k-Gaming, Unicorns of Love oraz Flash Wolves zagwarantowały sobie występ w weekend.

Grupa A


Na inaugurację przyszło nam zobaczyć pojedynek, który miał być swego rodzaju rewanżem za Mistrzostwa Świata. Zmierzyli się w nim bowiem półfinaliści światowego czempionatu, ROX Tigers, z ćwierćfinalistami najważniejszym zawodów ubiegłego roku – M19 Team, czyli ex-Albus NoX Luna. Co prawda ROX Tigers triumfowało w dwóch z trzech potyczek z rosyjsko-ukraińską formacją, ale nadal mapa przegrana w starciu z ekipą z IWC była sporym blamażem dla koreańskiej formacji. Ówczesne ROX, a dzisiejszy zespół to jednak dwie zupełnie inne drużyny. Po zupełnej zmianie składu koreański zespół nie radzi sobie najlepiej w regionalnych rozgrywkach, zajmując niską, ósmą pozycję. Co ciekawe, nie najlepiej w ostatnim czasie prezentuje się także M19 Team, który dość nieoczekiwanie w rodzimym LCL jest sklasyfikowany na zaledwie czwartej pozycji. Fakt występów w koreańskich rozgrywkach i rywalizacji z najlepszymi ekipami na globie jednak zobowiązują i ROX nie dało żadnych szans niżej notowanym rywalom, sprawnie zabezpieczając mecz rozgrywany w formacie Bo1.


Rywalem ROX w walce o błyskawiczny awans do kolejnej fazy zmagań okazało się tymczasem H2k, które w drugim starciu dzisiejszego dnia bez większych problemów rozprawiło się ze sprowadzanym w charakterze opcji awaryjnej, tajwańskim Hongkong Esports. Europejski zespół co prawda zakończył mecz dopiero po 46. minutach, ale cały czas posiadał inicjatywę i kontrolował rozgrywkę, przez co triumf formacji Marcina „Jankos” Jankowskiego raczej nie był zagrożony.


H2k, które całkiem nieźle radzi sobie w EU LCS (2. miejsce w grupie B, bilans 5-2) miało więc zmierzyć się z koreańskim ROX Tigers i zabezpieczyć sobie awans do półfinałów. Europejscy kibice zawiedzeni tożsamością zespołów z Korei, które przybyły do Polski, liczyli na pewne zwycięstwo formacji ze Starego Kontynentu, ale nic bardziej mylnego. Co prawda H2k wyglądało lepiej w kontekście umiejętności indywidualnych, ale zespół z końca tabeli koreańskiego LCK prezentował się znacznie solidniej w aspektach zrozumienia tempa gry i poruszania się po mapie, czym sprawił ogromne kłopoty Jankosowi i spółce. ROX wyglądało na drużynę znacznie dojrzalszą od swoich europejskich rywali i, pomimo niezłej mapy numer dwa w wykonaniu H2k, ostatecznie to Koreańczycy triumfowali w stosunku 2 do 1. Tym samym zawodnicy z ojczyzny e-sportu po raz kolejny udowodnili, że koreańskie ekipy są niewiarygodnie niebezpiecznie, nawet jeśli w regionalnych rozgrywkach nie zalicza się ich do grona potentatów.

 


Grupa B


Zmagania w znacznie silniejszej grupie B otworzyło spotkanie pomiędzy Unicorns of Love a Kongdoo Monster. Obydwie ekipy całkiem dobrze radziły sobie w tegorocznym cyklu IEM – europejski zespół wygrał przystanek w Oakland, natomiast drużyna z LCK zagrała w finale zawodów w Gyeonggi. Wydawało się więc, że pomimo znaczącej rozbieżności pomiędzy postawami ekip w rozgrywkach regionalnych (Kongdoo – 10. miejsce, bilans 1-7, UoL – 1. miejsce w grupie B, bilans 5-1) czeka nas interesujące i dość wyrównane spotkanie. Zgodnie z przewidywaniami żadna z formacji bardzo długo nie potrafiła przechylić szali na swoją korzyść i ostatecznie kluczowa okazała się znakomita kontrola neutralnych buffów przez UoL w okolicach 40. Minuty, co pozwoliło Jednorożcom na zdobycie przewagi i zabezpieczenie zwycięstwa.


W drugim europejsko-azjatyckim starciu naprzeciwko G2 Esports stanęło natomiast Flash Wolves. Wielokrotni mistrzowie tajwańskiego LMS przed startem zmagań byli uważani za jednych z głównych faworytów do ostatecznego triumfu i oczywiste było, że równie mocnych Europejczyków czeka niełatwe zadanie. Nie ulega jednak wątpliwości, że postawa najlepszej formacji ze Starego Kontynentu po raz kolejny zawiodła w kontekście międzynarodowej rywalizacji. G2 zostało zupełnie stłamszone we wczesnych fazach gry i aż do końca meczu nie potrafiło odnaleźć swojej drogi powrotnej do tej gry. Wróciły więc demony fatalnych występów w międzyregionalnych rozgrywkach, które stały się niemalże klątwą znakomitej, jeśli chodzi o rywalizację na rodzimej scenie, formacji. Flash Wolves tymczasem potwierdza aspiracje do trofeum.

 


Kolejne mecze


Jutro zobaczymy natomiast trzy kolejne pojedynki rozgrywane w formacie Bo3. Na początek Flash Wolves zmierzy się z Unicorns of Love w walce o miejsce w półfinałach. Przegrany tego pojedynku stanie natomiast naprzeciw zwycięzcy starcia Kongdoo Monster i G2 Esports i otrzyma kolejną szansę na uzyskanie przepustki do następnej rundy, jednakże warto przypomnieć, że to decydujące spotkanie odbędzie się dopiero w sobotę. Czwartkowy harmonogram zakłada natomiast sam mecz pomiędzy Kongdoo a G2 oraz analogiczny „mecz o życie” w grupie B. Przegrany pojedynku pomiędzy M19 Team a Hongkong Esports odpadnie z rywalizacji, natomiast triumfator wystąpi w sobotnim spotkaniu z H2k, który to bój zdecyduje o tym, który zespół zagra w półfinale.


W weekend w Spodku zobaczymy sześć zespołów. Rywalizacja rozpocznie się bowiem od decydujących spotkań grupowych, których zwycięzcy zapewnią sobie awans do półfinałów. Triumfatorzy tych meczów dołączą więc do dwóch najlepszych w swoich grupach formacji. Wyniki niedzielnych półfinałów i finału zadecydują tymczasem o tym, kto ostatecznie podniesie trofeum mistrzowskie IEM 2017.

Rafał Fiodorow
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie