Glik: Moje wykluczenia za kartki to już tradycja

Piłka nożna

Kamil Glik przyznał, że łapanie kartek przed ważnymi meczami na Stadionie Narodowym to już recydywa. - Niestety staje się to już jakąś tradycją, że łapię kartki przed ważnymi meczami - powiedział stoper reprezentacji Polski.

Marcin Feddek: Reprezentacja pod wodzą Adama Nawałki przyzwyczaiła nas do tego, że jak już gdzieś jedziemy, to zgarniamy trzy punkty. W meczu Rumunia - Dania padł remis 0:0, w związku z czym mamy już sześć punktów przewagi nad rywalami.

Kamil Glik: Wiadomo, że teraz łatwo się mówi, ale mecz z Czarnogórą kosztował nas dużo zdrowia. Było to ciężkie spotkanie i sporo się w nim naharowaliśmy, szczególnie po stracie gola. Musieliśmy wówczas zaatakować, ale jednocześnie uważać na groźne kontrataki oraz stałe fragmenty gry egzekwowane przez przeciwników. Udało nam się jednak zrealizować nasz plan, jakim było zdobycie kompletu punktów. W czerwcu czeka nas mecz z Rumunią, a jesienią rozegramy kolejne dwa spotkania, w których będziemy już pewnie mogli przypieczętować awans na mistrzostwa świata w Rosji.

Chyba mogę zaprosić Cię jako eksperta do Polsatu Sport, ponieważ nie będziesz mógł wystąpić w meczu przeciwko Rumunii. Powtarza się zatem historia z poprzednich eliminacji, gdy również nie mogłeś wziąć udziału w ważnym meczu na Stadionie Narodowym.

Niestety staje się to już jakąś tradycją, że łapię kartki przed ważnymi meczami... (śmiech) Opuszczę najbliższe spotkanie, ale będę gotowy na dwa kolejne, w których powinniśmy już mieć matematyczne szanse na wywalczenie awansu.

Z czego wynikają problemy kadry przy stałych fragmentach gry? Warto przypomnieć, że po jednym z nich Aleksandar Sofranac zmarnował dogodną sytuację na strzelenie gola.

Ciężko powiedzieć... Wydaje mi się, że były to nasze momenty dekoncentracji, w których pogubiliśmy gdzieś krycie, a przeciwnicy byli wtedy lepsi, bardziej cwani i po prostu lepiej się ustawiali. W niewykorzystanych sytuacjach był jednak remis, ponieważ ja również nie wykorzystałem świetnej okazji w pierwszej połowie.

Nasi komentatorzy zastanawiali się czy przy rzutach rożnych kryliście strefą, czy indywidualnie, bo jednak zdarzało się, że gubiliście krycie...

Generalnie kryliśmy indywidualnie, jednak dwóch Czarnogórców ustawiało się tak, że razem z Łukaszem Piszczkiem musieliśmy przechodzić na krycie w strefie, aby nie dać się wyblokować. Trzeba oddać im to, że dobrze się poruszali i stwarzali nam dużo problemów.

Cała rozmowa z Kamilem Glikiem do obejrzenia w załączonym materiale wideo

Marcin Feddek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie