Szpilka: Nie chcę walczyć z leszczem. Nie jestem zabawką

Sporty walki

Nie chcę walczyć z leszczem. Prawdopodobnie poczekam na Dominika Breazeale'a. Nie jestem zabawką, którą się można bawić i wyciągnąć z szafy, kiedy się chce - powiedział Artur Szpilka (20-2, 15 KO).

Szpilka znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, gdyż nie pojawił się w ringu od stycznia 2016 roku. Przegrał wtedy z Deontayem Wilderem i nie ma nic dziwnego w tym, że jak najszybciej chciał wrócić na zwycięską ścieżkę. Najpierw przeszkodziła mu kontuzja, a ostatnio... pech. Walki wypadają mu jedna po drugim, co może tylko powodować u niego frustrację. Ostatnio miał zmierzyć się z Adamem Kownackim, ale na skutek kontuzji zęba do takiego starcia nie doszło.

Jak mogę się cieszyć? - zapytał retorycznie. -  Adamowi wyrósł ząb mądrości i, pół-żartem, pół-serio, na całe jego szczęście, że tak się stało. To byłoby zakończenie jego kariery lub jej zastopowanie. Nie wymądrzam się, tylko po prostu chłopak zostałby brutalnie zweryfikowany do swojego poziomu. Nie byłem za tą walką, ale nie miałem z nią problemu - powiedział

Szpilka przyznał również, że jeśli nie otrzyma silnego przeciwnika, to zamierza - przynajmniej na jakiś czas - wstrzymać karierę.

- Nie chcę walczyć z leszczem. Prawdopodobnie poczekam na Dominika Breazeale'a. Będzie to trochę później, ale chcę doprowadzić do tej walki. Przewinęły się jeszcze dwa nazwiska, ale nie chcę o tym mówić, skoro nie jest to dogadane. Nie jestem zabawką, którą się można bawić i wyciągnąć z szafy, kiedy się chce - dodał.

Były pretendent do tytułu mistrza świata rozważał też powrót do Polski. - Ja naprawdę tu ciężko trenuję, bo mam głód boksu. Kownacki to nie jest szczyt moich marzeń. To byłaby tylko odskocznia od wielkiego boksu. Ma talent, wielkie serce, ale musi się jeszcze wiele nauczyć - zakończył.

Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.

jb, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie