Wielkie firmy wrócą na piedestał? Feyenoord i Spartak o krok od powrotu na tron

Piłka nożna

Feyenoord Rotterdam i Spartak Moskwa po latach upokorzeń ze strony odwiecznych rywali mają ogromną szansę wrócić na szczyt. Sezon 2016/17 jest przełomowy dla tych wielkich firm, które na mistrzowski tytuł w swoich krajach czekają bardzo długo.

Trudno w to uwierzyć, ale Feyenoord ostatnie mistrzostwo zdobył za czasów, gdy bramkarzem ekipy z De Kuip był Jerzy Dudek. Sezon 1998/99 był ostatnim kiedy kibice z portowego miasta mogli z góry patrzeć na znienawidzonych fanów Ajaksu Amsterdam czy PSV Eindhoven. W tym czasie PSV wywalczyło dziewięć tytułów, a Ajax sześciokrotnie triumfował w rozgrywkach ligowych. Ponadto nawet AZ Alkmaar i Twente Enschede świętowali zdobycie mistrzostwa, gdy Feyenoord musiał schować ambicje do kieszeni.

 

Pełnoletność bez korony i ani chwili dłużej

 

Przez ostatnie 18 lat klub znad Mozy wywalczył na pocieszenie trzy wicemistrzostwa Holandii, z czego raz w zamierzchłych czasach. Było to dokładnie w sezonie 2000/01, gdy jeszcze gwiazdą rotterdamczyków był "Dudi".

 

Na dwie kolejki przed końcem tylko katastrofa mogłaby sprawić, że Feyenoord nie zajmie w Eredivisie pierwszego miejsca. Zespół prowadzony przez legendę holenderskiej piłki - Giovanniego van Bronckhorsta ma cztery punkty przewagi nad Ajaksem. I będzie rywalizował w lokalnych derbach z Excelsiorem oraz w domowym starciu z Heraclesem Almelo.

 

Spartak też doczeka się tytułu?

 

Otkrytije Ariena tak brzmi nazwa nowego stadionu, na którym swoje mecze rozgrywają piłkarze Spartaka. I w końcu kibice "Czerwono-Białych" mogą powiedzieć, że ich ulubieńcy stają na wysokości zadania i zasługują, żeby występować na tym nowoczesnym obiekcie. Po grubo ponad dekadzie upokorzeń ze strony stołecznego Lokomotiwu, czy przede wszystkim CSKA, ekipa prowadzona od tego sezonu przez Massimo Carrerę ma olbrzymią szansę wrócić na szczyt.

Z wielką satysfakcją obserwuję poczynania Spartaka w tym sezonie. Ten rok może być przełomowy. Mój były klub ma duże szanse, żeby wywalczyć upragnione mistrzostwo. Miałem przyjemność być na wygranych 3:1 derbach z CSKA. Fajnie było wrócić do Moskwy i zobaczyć nowy stadion. Otkrytije Ariena jest zupełnie innym obiektem niż Łużniki, na których za moich czasów Spartak rozgrywał swoje spotkania. Jest to nowoczesny obiekt ze świetną atmosferą, ale Łużniki również mają swój niepowtarzalny klimat. Miałem okazję grać w derbach z CSKA, gdzie padł rekord frekwencji w lidze rosyjskiej. Na trybunach zasiadło wtedy około 67 tysięcy kibiców - wyznał w rozmowie z Polsatsport.pl jedenastokrotny reprezentant Polski, Wojciech Kowalewski.

Od 1992 roku, czyli od momentu powstania rosyjskiej Priemjer-Ligi to właśnie Spartak jest rekordzistą w liczbie zdobytych mistrzostw. Z tym, że zdobycie dziewiątego tytułu świętował w 2001 roku. Dla porównania, od tego momentu CSKA zgarnęło sześć tytułów, a Zenit Sankt Petersburg cztery. Lokomotiw, a nawet Rubin Kazań dwukrotnie zostawiali w tyle resztę stawki. Spartaka w ostatnim dziesięcioleciu prowadzili między innymi tacy fachowcy jak: Stanisław Czerczesow, Michael Laudrup, Walerij Karpin, czy nawet Unai Emery. Jednak żadnemu z nich nie udało się doprowadzić tego słynnego klubu do wymarzonego mistrzostwa.

 

"Gibon" był bliski mistrzostwa

 

W 2005 i 2006 roku moskiewski klub z Wojciechem Kowalewskim w bramce dwukrotnie zdobywał wicemistrzostwo. Zwłaszcza w 2006 roku ówczesna ekipa ze stadionu Łużniki była o krok od wywalczenia upragnionego tytułu. Ostatecznie „Gibon” i spółka zgromadzili tyle samo punktów, co CSKA (58 pkt.). Jednak o losach mistrzostwa zadecydowała liczba wygranych spotkań, a nie bezpośrednie mecze, czy bilans bramkowy.

W 2005 i 2006 roku rywalizowaliśmy o mistrzostwo Rosji z CSKA Moskwa, ale zdecydowanie mocniejszym zespołem personalnie byliśmy w 2005 roku, niż w sezonie 2006. Choć to właśnie jedenaście lat temu byliśmy o krok od zdobycia tytułu. Bilans bramkowy i mecze bezpośrednie były na naszą korzyść, ale ostatecznie mistrzostwo zgarnął nasz lokalny rywal - wspomina były bramkarz Spartaka Moskwa. I dodaje: - Byliśmy bardzo rozczarowani. Wystarczyło zdobyć zaledwie punkt więcej i byłoby po sprawie. Tak się jednak nie stało i wtedy odczuwaliśmy ogromny niedosyt. A przed kolejnym sezonem doszło to wielu zmian w Spartaku, które dotknęły także mnie. Sporo zawodników odeszło z zespołu, w tym również ja - mówi po latach popularny "Gibon".

Rok wcześniej różnica między stołecznymi klubami była wyraźniejsza. Spartak stracił do CSKA sześć „oczek”. Z kolei równo dziesięć lat temu „Mięso” (przydomek Spartaka, nawiązujący do dawnego sponsora klubu, którym był związek pracowników spożywczych) znowu musiało uznać wyższość tylko jednego klubu. Już bez Kowalewskiego, który został odstawiony od gry, stołeczny klub okazał się wówczas słabszy o dwa punkty od rosnącego w siłę Zenita Sankt Petersburg.

 

Do najważniejszego starcia w 26. kolejce ligi rosyjskiej dojdzie w stolicy. Derby Moskwy mogą zapewnić Spartakowi mistrzowski tytuł po szesnastoletniej przerwie. Lider zagra na wyjeździe z CSKA. Transmisja tego meczu w niedzielę 30 kwietnia o 19:07 w Polsacie Sport News.

Adrian Janiuk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie