Lewandowski chce poprawić wynik z poprzedniego sezonu

Piłka nożna
Lewandowski chce poprawić wynik z poprzedniego sezonu
fot. PAP

Piłkarz Bayernu Monachium Robert Lewandowski w ostatniej kolejce Bundesligi będzie chciał zdobyć przynajmniej jedną bramkę, aby poprawić dorobek strzelecki z poprzedniego sezonu. Wówczas miał 30 goli, tyle samo zdobył w 33 kolejkach obecnego.

Kapitan reprezentacji Polski już przed rokiem został pierwszym zagranicznym piłkarzem Bundesligi, który uzyskał co najmniej 30 bramek w ciągu jednego sezonu. W sobotę zdobył dwa gole w meczu z wiceliderem, pewnym wicemistrzostwa zespołem RB Lipsk (5:4), i powtórzył ten wynik. Został też drugim w historii piłkarzem, który uzyskał co najmniej 30 trafień w dwóch kolejnych sezonach. Wcześniej udało się to tylko legendarnemu Gerdowi Muellerowi.

 

Rywalem Bayernu, który ma już zapewniony piąty z rzędu tytuł mistrzowski, będzie Freiburg. Spotkanie odbędzie się w stolicy Bawarii.

 

- Mam nadzieję, że zagramy ofensywnie - powiedział Lewandowski, który królem strzelców Bundesligi był już w sezonie 2013/14 i 2015/16.

 

29 goli zdobył dotychczas napastnik Borussii Dortmund Pierre-Emerick Aubameyang. Gabończyk będzie chciał poprawić dorobek w meczu z Augsburgiem. Jeśli wpisze się w nim na listę strzelców, po raz pierwszy od sezonu 1973/74 dwóch graczy osiągnie liczbę 30 bramek. Ponad 40 lat temu dokonali tego Gerd Mueller i Jupp Heynckes (po 30).

 

Dortmundczycy stoczą w ostatniej kolejce korespondencyjny pojedynek z Hoffenheim o trzecie miejsce w tabeli, premiowane awansem do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Rywalami będą, odpowiednio, Werder Brema i Augsburg.

 

Borussia i Hoffenheim rozegrają spotkania 34. kolejki przed własną publicznością. Mają po 61 punktów, ale BVB, której piłkarzem jest Łukasz Piszczek, ma lepszą różnicę bramek - 31 (68-37), przy 27 Hoffenheim (64-37).

 

To oznacza, że jeśli Borussia pokona bremeńczyków 1:0, "Wieśniaki" (w tym rezerwowy ostatnio Eugen Polanski) będą mogły ją wyprzedzić tylko w razie zwycięstwa nad Augsburgiem sześcioma bramkami.

 

- Przed rozpoczęciem sezonu marzyłem o tym, żeby w maju być w takim położeniu, ale nie mogę powiedzieć, że tego oczekiwałem. Jestem dumny z drużyny i ze sposobu, w jaki osiągnęła ten sukces. Piłkarze zrobili dla mnie i mojej kariery bardzo dużo. A mogło być jeszcze lepiej, szczególnie w rundzie jesiennej. Ale nie przesadzajmy, trzeba docenić te osiągnięcia - powiedział trener Hoffenheim Julian Nagelsmann, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu.

 

Ciekawie zapowiada się też walka o ucieczkę z 16. pozycji, której zajęcie wiąże się z koniecznością rozegrania barażów o utrzymanie w elicie z trzecim zespołem 2. Bundesligi. Zdegradowane są już SV Darmstadt i FC Ingolstadt, a w strefie barażowej rozgrywki mogą zakończyć Hamburger SV - 35 punktów, VfL Wolfsburg Jakuba Błaszczykowskiego, Augsburg lub FSV Mainz - wszystkie po 37.

 

Hamburger SV jest jedyną ekipą, która nigdy nie spadła ekstraklasy w historii Bundesligi, jednak zna już smak dodatkowych pojedynków o utrzymanie. Musiała je stoczyć w 2014 i 2015 roku. Z obu wyszła zwycięsko i stadionowy zegar, który odmierza czas nieprzerwanych występów w Bundeslidze od momentu debiutu, wskazywał w piątek 53 lata i 268 dni.

 

Drużyna z Hamburga wszystko ma w swoich rękach - w sobotę podejmie VfL Wolfsburg i jeśli wygra, to "Wilki" będą zależne od wyniku meczu Augsburga w Dortmundzie.

 

- Wypracowaliśmy sobie szansę. Pokazaliśmy, że jesteśmy silni przed własną publicznością i damy z siebie wszystko. Spodziewam się wspaniałej atmosfery, musimy rozpalić kibiców, a wtedy oni będą z nami - zapowiedział szkoleniowiec Hamburgera SV Markus Gisdol.

 

W innym sobotnim meczu zespół FC Koeln Pawła Olkowskiego, który walczy o awans do Ligi Europejskiej, podejmie FSV Mainz.

SA, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie