Pindera: Tęsknota za reprezentacją, czyli czas na Ligę Światową

Siatkówka
Pindera: Tęsknota za reprezentacją, czyli czas na Ligę Światową

Pierwszy turniej już w przyszły weekend, zobaczymy co przyniesie. Zaczniemy z Brazylią.

Nowy trener, kilku debiutantów i wielkie emocje. Ferdinando De Giorgi ma już za sobą pierwszy występ w nieznanej wcześniej dla siebie roli: w minioną sobotę poprowadził w katowickim Spodku naszą drużynę narodową w meczu z Iranem i odnotował pierwsze zwycięstwo, 3:0.

 

Ale to był mecz towarzyski, a w Pesaro, spotkanie z Brazylią będzie zapewne wyglądać inaczej. Zobaczymy w jakiej formie będą mistrzowie olimpijscy, i jak wypadnie zespół De Giorgiego. Nie zobaczymy w nim, to już pewne, Andrzeja Wrony, który doznał kontuzji i będzie ją leczył kilka tygodni. Wcześniej włoski trener naszej drużyny zrezygnował z usług Piotra Nowakowskiego i Wojciecha Włodarczyka.

 

Do Włoch, na pierwszy turniej Ligi Światowej, pojedzie 14 zawodników, takie są wymogi Światowej Federacji Siatkówki. I tak lepiej niż na igrzyskach, gdzie może grać tylko 12.

 

Z Iranem nowy trener nie szukał na siłę żelaznej szóstki. W tym sezonie najważniejsze są mistrzostwa Europy rozgrywane w naszym kraju na przełomie sierpnia i września. Liga Światowa będzie poligonem, ale De Giorgi nie lubi przegrywać i tego wymaga od zawodników. Nie jest w tym odosobniony. Jak pamiętam przegrywać nie lubił też Raul Lozano, Andrea Anastasi, czy ostatnio Stephane Antiga. Nieco inne podejście do LŚ miał Daniel Castellani, ale przedstawił konkretne powody.

 

Lozano po kilku zaledwie miesiącach pracy z naszą reprezentacją był bliski wielkiego sukcesu w finałowym turnieju LŚ w Belgradzie w 2005 roku. W półfinale Polacy mieli gospodarzy na widelcu, ale pokpili sprawę. Zamiast wygrać 3:0 i grać o pierwsze miejsce z Brazylią, przegrali 2:3, a w meczu o trzecie miejsce ulegli Kubie.

 

Rok później jednak byli już wicemistrzami świata.

 

Andrea Anastasi też zaczynał pracę od sukcesu. W 2011r w gdańskiej Ergo Arenie Polacy zajęli trzecie miejsce w finale LŚ, a kilka miesięcy później, stali na tym samym stopniu podium podczas mistrzostw Europy, które kończyły się w Wiedniu.

 

W olimpijskim, 2012 roku, Polacy po raz pierwszy, i jak na razie jedyny, wygrali LŚ, ale zawiedli na igrzyskach w Londynie odpadając w ćwierćfinale.

 

Debiut trenera Antigi bije jednak pozostałe na głowę. Cztery miesiące po wygraniu mistrzostw Polski ze Skrą Bełchatów jako zawodnik, został mistrzem świata jako trener. Ale medalu w LŚ z Polakami nie zdobył, w ME również, o igrzyskach nie wspominając. Dziś prowadzi Kanadę, a jego miejsce zajął De Giorgi.

 

Czy 55-letni Włoch, podobnie jak poprzednicy (Castellani w pierwszym roku pracy zdobył przecież mistrzostwo Europy w Izmirze, co wcześniej nie udało się nawet Hubertowi Wagnerowi) skazany jest na sukces ? Ma kilku ciekawych nowych zawodników: zmiennikiem Dawida Konarskiego w ataku prawdopodobnie będzie mający fantastyczne warunki fizyczne, leworęczny Maciej Muzaj, który konkuruje z Łukaszem Kaczmarkiem. Na środku bloku, do mierzącego 210 cm Mateusza Bieńka i Karola Kłosa  dołączy nasz olbrzym, Bartłomiej Lemański (217 cm).

 

W gronie przyjmujących nie ma wprawdzie leczącego kontuzję Mateusza Miki, ale wraca na swoją starą pozycję Bartosz Kurek, który trzy ostatnie sezony był pierwszym atakującym reprezentacji. Wesprze go kapitan Michał Kubiak, jest Rafał Buszek, Artur Szalpuk i Olek Śliwka  (z jednego z nich De Giorgi będzie musiał zrezygnować).

 

Rozgrywać będą tak, jak w poprzednich latach Fabian Drzyzga i Grzegorz Łomacz, ale Włoch ma jeszcze młodego  Marcina Komendę. Na libero jest oczywiście niezastąpiony Paweł Zatorski.

 

W Pesaro Polacy zagrają z Brazylią, Włochami (mistrzem i wicemistrzem olimpijskim), oraz Iranem. Później będą jeszcze turnieje w Bułgarii i Polsce, oraz (tylko dla najlepszych), wielki finał w Kurytybie (Brazylia) na początku lipca. Ferdinando De Giorgi oczywiście chciałby tam pojechać.

 

Ci, którzy zatęsknili za reprezentacją, a w Polsce jest ich sporo, mogą się już szykować na piękny i długi serial. Prawie sześć tygodni będzie co oglądać (oczywiście na antenach Polsatu) i czym emocjonować. Zgodnie z tradycją bowiem, włoski trener naszych siatkarzy skazany jest na sukces, tak więc początek lata powinien być w tym roku dla polskich kibiców gorący i piękny.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie