Katarzyna Nowak o French Open: Tego turnieju nie da się zapomnieć

Tenis

Już za chwilę na paryskich kortach rozpocznie się turniej Roland Garros - jeden z czterech turniejów zaliczanych do Wielkiego Szlema. Z tej okazji porozmawialiśmy z Katarzyną Nowak, która doszła do trzeciej rundy tych zmagań i awansowała do pierwszej "50" rankingu WTA. Jak wspomina tamte wydarzenia i co sądzi o obecnej kondycji polskiego tenisa?

Krzysztof Wanio: - Roland Garros to dla ciebie wyjątkowy turniej, bo grałaś w nim pięciokrotnie. W 1995 roku awansowałaś do trzeciej rundy. Dzisiaj, żyjąc w czasach Agnieszki Radwańskiej, trzecia runda to coś codziennego, ale wtedy to był taki brylant, który spadł z nieba. Ja jednak chciałem wspomnieć o 1992 roku. Dokładnie 25 lat temu pierwszy mecz w turnieju głównym. Przebrnęłaś wówczas eliminacje. Odtwórz nam tamte emocje.
 
Katarzyna Nowak: Myślę, że Paryża i tego turnieju nie da się zapomnieć. Nawet jeżeli siądziemy za 20 lat, to chyba też będą mogła te wspomnienia przytoczyć. To było niesamowite biorąc pod uwagę jak trudno wtedy w Polsce było wyjechać, nie było warunków do uprawiania takiej dyscypliny jaką był tenis. Nie było hal. Generalnie rządziły władze Polskiego Związku Tenisa, co oznaczało, że było się uzależnionym od tego co można, a co nie można.
 
1995 rok. Jesteś w trzeciej rundzie Roland Garros. Jesteś pierwszą w historii polską tenisistką, która wchodzi do pierwszej "50" rankingu WTA. Minęło trochę lat i jest Katarzyna Nowak, Magda Grzybowska, Agnieszka Radwańska i Marta Domachowska. Cztery panie, które weszły do "50". Czasy się zmieniły, okoliczności się zmieniły, a ten tenis nadal nie jest takim polskim sportem. No bo jeżeli tylko cztery dziewczyny przez ponad 20 lat weszły do pierwszej "50", to trochę mało.
 
Zgadzam się jak najbardziej, ale różnica jest ogromna. Pamiętam jak ja zaczynałam zawodową karierę i przecierałam te szlaki w tenisie zawodowym, kobiecym w Polsce. Podróżowaliśmy z tatą i byliśmy sami, jedyni. Od wielu lat jest troszkę inaczej, bo mamy debla, w którym jest Fyrstenberg - Matkowski, są deblistki, Agnieszka Radwańska, Łukasz Kubot. Pod tym względem jest różnica, bo ja pamiętam, że byłam sama jedyna. Pięć Niemek, sześć Czeszek, Francuzki...

 


 
Ja zmierzam też do czegoś innego. Oczywiście jest w pewnych sferach łatwiej, ktoś powie, że może teraz jest trudniej, bo jest większa konkurencja, ale zostawmy to. Ciągle sukces polskiego tenisa opiera się na ambicji samej dziewczyny i samego chłopaka, zaangażowaniu finansowym rodziców, więc to jest wciąż ciągle sport, który rozwija się w family business. Ciągle nie mamy systemu szkolenia w tenisie, dlatego jest was tylko cztery.
 
Jak najbardziej. Są zupełnie inne czasy, zmienił się system, bo od czasów okrągłego stołu te początki były inne. Dzisiaj tę infrastrukturę mamy zupełnie inną. Nawet niedawno rozmawiałam z byłym prezesem PZT, Ryszardem Fijałkowskim i mówił jak wiele na korzyść zmieniło się pod względem kortów. Dzisiaj mamy korty twarde, mamy hale, różne nawierzchnie. Pod tym względem absolutnie nie jesteśmy za Europą Zachodnią, ale właśnie nie mamy tego systemu.
 
Malutkie Czechy, malutka Słowacja biją nas na głowę. 40 lat temu Wojtek Fibak był w ćwierćfinale Roland Garros. Ile musieliśmy czekać na kolejny taki sukces. Teraz Jerzy Janowicz ma kłopoty i dalej jest pustynia. Nowak, Grzybowska, Domachowska, Radwańska, Fibak, troszkę Wojtek Kowalski, Michał Przysiężny, Jerzy Janowicz, Łukasz Kubot oraz Fyrstenberg - Matkowski. Wszystko dobrze, ale to jest 40 lat, a to są pojedyncze nazwiska.
 
Mi się wydaje, że takim głównym problemem w co najmniej ostatnich kilkunastu latach jest nie wykorzystanie tego potencjału, tego że zmieniły się warunki, zmienił się system, wolna Polska, swoboda w sensie podróżowania. Nie ma tego przykazu, zakazu, kiedy przyjechać, kiedy wrócić, są media. Pamiętam jak grałam w trzeciej rundzie, a moja mama dzwoni wieczorem i mówi "Kasia, pokazali półtorej minuty meczu". To są dzisiaj te plusy. Młodzi adepci mogą oglądać, śledzić, a my tego nie wykorzystujemy. Dlaczego? Bo z kolei kuleje dbanie o historię, przekazywanie wartości.
 
Pytanie bezpośrednie. Dlaczego nie jesteś zawodowym trenerem tenisa, dlaczego nie pracujesz w PZT. Bardzo się cieszę, że jesteś tutaj z nami przed mikrofonem w Polsacie, ale dlaczego 47. zawodniczka świata nie kształci następczyń?
 
Można byłoby tak wymieniać. Nie wykorzystuje się kompletnie potencjału, że kiedyś my reprezentowaliśmy ten kraj i mamy to doświadczenie. Przez długi czas nikt nie był w polskim związku zainteresowany, aby ten potencjał wykorzystywać. Byliśmy odbierani jako ludzie, którzy może przeszkodzą, może za dużo wiedzą i dlatego nie jest wykorzystywane to co jest dzisiaj plusem, czyli zmiany ekonomiczno-gospodarcze naszego kraju. Być może jak przyjdą do Polskiego Związku Tenisowego osoby, które znają się na sporcie, których sport jest pasją i będą dbać o wartości, historię - tak jak kiedyś, gdy wchodziło się do siedziby i wisiały fotografie "Jadwigi Jędrzejowskiej" oraz innych reprezentantów Polski, a teraz są puste ściany. Myślę, że trzeba właśnie zacząć od tego i wtedy będzie znacznie lepiej.

 

Mecze French Open do obejrzenia na kanałach Tenis Premium 1 i Tenis Premium 2 już od niedzieli.

Zamów produkt TENIS PREMIUM.

Krzysztof Wanio, KN, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie