Pindera: Dzień Szakala?

Sporty walki
Pindera: Dzień Szakala?
fot. PAP/EPA

Czy Andre Ward z Siergiejem Kowaliowem pozostawią w głębokim cieniu pozostałych uczestników gali w Las Vegas ? Guillermo Rigondeaux i Dmitrij Biwoł wierzą, że będzie inaczej.

37 letni „El Chacal” ma na swoim koncie więcej tytułów od Warda, nie mówiąc o Kowaliowie. Siedmiokrotnie wygrywał mistrzostwa Kuby, stał na najwyższym stopniu podium Igrzysk Panamerykańskich, dwa razy wygrał mistrzostwa świata (Belfast – 2001 i Myanyang – 2005), dwukrotnie wysłuchał kubańskiego hymnu na igrzyskach olimpijskich, w Sydney (2000) i Atenach (2004). Na zawodowym ringu też nie znalazł jeszcze pogromcy, jest aktualnym mistrzem świata organizacji WBA w wadze superkoguciej.

 

A jego historia ucieczek z „Gorącej Wyspy”, to gotowy scenariusz na przygodowy film.  Co więc sprawia, że nie zarabia milionów, że nie porywa swoimi walkami tłumów? Może jest zbyt dobry, a jego mistrzostwo zbyt wyrafinowane i pozbawione emocji? Kiedy w 2013 roku wygrywał ze znakomitym Nonito Donairem, wtedy jednym z najlepszych bez podziału na kategorie wagowe, wydawało się, że to najlepszy moment na podbój nowego dla niego świata. Ale nic takiego nie miało miejsca.

 

Wszyscy wiedzą kim jest mieszkający od lat w Miami, „Szakal” z Kuby, ale niewielu chce go oglądać.

 

Dziś w nocy Guillermo Rigondeaux (17-0, 11 KO) zmierzy się z siedem lat młodszym Moisesem Floresem (25-0, 17 KO) z Meksyku. Mierzący 175 cm pięściarz z Guadalajary będzie o głowę wyższy i bardzo zdeterminowany. Wiele lat walczył tylko w Meksyku, dopiero trzy lata temu zadebiutował na amerykańskiej ziemi i pokazał, że potrafi boksować, zarówno w dystansie, wykorzystując znakomite warunki fizyczne, jak i z bliska, gdy zajdzie taka potrzeba.

 

Meksykanin jest głodny zwycięstw i dużych pieniędzy, a wygrana z Kubańczykiem przybliżyłaby go do wielkich celów. Zdobyć mistrzowski pas i pokonać legendę nie zdarza się często, a on właśnie ma teraz taką szansę.

 

„El Chacal” jest 13 cm niższy od Floresa, ale zasięg mają podobny. A jeśli dodamy, że Rigondeaux walczy z odwrotnej pozycji i w mistrzowski sposób potrafi to wykorzystywać, szanse Meksykanina maleją już przed pierwszym gongiem.

 

Możemy jednak z całą pewnością oczekiwać znakomitej walki. Moises Flores będzie wywierał presję, a Kubańczyk kontrował. Stawiam na niego z sentymentu i wiary w pięściarską  sztukę, choć wiem, że charakteru nie zmieni. I jak będzie mógł wygrać małym nakładem sił, to tak właśnie zrobi.

 

26 letni Dmitrij Biwoł (10-0, 8 KO), jeden z największych talentów w wadze półciężkiej, jest jego przeciwieństwem. Jak dostrzeże cień szansy na nokaut, to będzie do niego dążył i dopnie swego. Urodzony w Kirgistanie, mieszkaniec Sankt Petersburga, dziesięć lat temu został w Baku mistrzem świata kadetów, a rok później zdobył brązowy medal młodzieżowych mistrzostw świata w Guadalajarze. Przegrał tam w półfinale z Kubańczykiem Reyem Recio, który swoją drogą wielkiej kariery nie zrobił.

 

Biwoł był jeszcze mistrzem Europy do lat 22, a z Letniej Uniwersjady w Kazaniu (2013) wrócił ze srebrnym medalem. Do finałowej walki bowiem nie przystąpił z powodu kontuzji.

 

Dziś w nocy jego rywalem będzie solidny, Cedrick Agnew (29-2, 15 KO), 30 letni mańkut z Chicago. W 2014 r Agnew walczył o pas WBO z Siergiejem Kowaliowem i przegrał w siódmej rundzie przez nokaut. Teraz też czekają go poważne problemy.

 

Biwoł (183 cm) od roku jest posiadaczem pasa interim organizacji WBA. Doświadczenie na zawodowych ringach ma niewielkie (debiutował niespełna trzy lata temu), ale możliwości ogromne. Jest pięściarzem wszechstronnym, świetnie wyszkolonym i mocno bijącym, o czym świadczy wysoki (80 procent) współczynnik nokautów. Ale wszystko co najlepsze, dopiero przed nim. I Agnew prawdopodobnie podzieli los poprzedników.

 

Tych dwóch walk, o których piszę nie można przegapić. Wiem, że z wielu względów nie mogą konkurować z rewanżowym pojedynkiem Ward – Kowaliow, ale Rigondeaux i Biwoł, to pięściarze, których koniecznie trzeba obejrzeć. Tym bardziej, że Kubańczyk powoli zbliża się do mety wspaniałej kariery, a Biwoł dopiero się rozkręca i prawdopodobnie będzie następcą tych, którzy w Mandalay Bay Hotel & Casino, Events Center, będą dziś w nocy największymi gwiazdami.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie