Dudek: Nikogo nie możemy lekceważyć

Żużel
Dudek: Nikogo nie możemy lekceważyć
fot. PAP

Żużlowiec reprezentacji Polski Patryk Dudek przyznał, że trudno wskazać najgroźniejszych rywali w finale Drużynowego Pucharu Świata, który w sobotę odbędzie się w Lesznie. "Sport lubi płatać figle i nikogo nie można lekceważyć" - powiedział PAP zawodnik.

Polacy w sobotę będą bronić tytułu wywalczonego przed rokiem w Manchesterze. Rywalami będą zwycięzcy turniejów półfinałowych - Anglicy i Szwedzi oraz najlepsza drużyna piątkowego barażu, w którym wystąpią Amerykanie, Rosjanie, Australijczycy i Łotysze.

 

"Sport lubi płatać różne figle, co można było zauważyć podczas wtorkowego półfinału w Szwecji. Duńczycy byli pewniakami, a nie wystąpią nawet w barażu. To są takie zawody, że nie można lekceważyć żadnego z rywali. W każdej drużynie może dwóch, trzech zawodników nagle +wyskoczyć+ i trzymać ten wynik. Nie ma dla mnie większego znaczenia, kto wygra baraż, niech będzie to najsilniejszy zespół" - mówił żużlowiec Falubazu Zielona Góra.

 

W Lesznie biało-czerwoni dwukrotnie sięgali po złote medale - w 2007 i 2009 roku. Własny tor, publiczność, a także wysoka forma wszystkich reprezentantów stawiają reprezentację Polski w roli głównego kandydata do kolejnego tytułu. Dudek ostrożnie podchodzi do tych spekulacji.

 

"Żadnymi faworytami nie jesteśmy. Ja w tym roku tylko raz startowałem w Lesznie, więc tego toru aż tak dobrze nie znam. Dlatego określenie +u siebie+ wziąłbym w cudzysłów, bo tak naprawdę u siebie będzie jechał tylko Piotr Pawlicki. Trudno mi powiedzieć, czy fakt, że wystąpimy w Polsce nam pomoże. Ja po raz trzeci będę jechał w Drużynowym Pucharze Świata, ale wcześniej startowałem w Pradze i Manchesterze. I to trochę wyglądało inaczej" - opowiadał.

 

25-letni zawodnik nie ukrywa, że liczy na kibiców, którzy w sobotni wieczór wypełnią stadion im. Alfreda Smoczyka. W sprzedaży zostało tylko kilkaset biletów.

 

"Kibice pomagają, szczególnie to widać, gdy drużynie +nie idzie+. Jak zawodnicy słyszą doping, to wiedzą wówczas, że oni są z drużyną. Kibice są bardzo ważni, bo bez nich nie byłoby żużla, a nas nie byłoby bez kibiców. Ten teatr, który tworzymy na torze, jest robiony dla właśnie dla nich" - podkreślił.

 

Dudek ma za sobą bardzo dobry sezon. Jest liderem klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, choć debiutuje w tych zawodach. Sam żużlowiec uważa, że zdobycze punktowe mogły być znacznie lepsze.

 

"Od dwóch tygodni czuję się tak, jakbym chciał, ale początek sezonu był różny. Tak jak w życiu, zawsze mogło być lepiej" - przyznał.

 

"Ja często porównuję naszą dyscyplinę do skoków narciarskich. Jak jest forma, to skoczek wie, kiedy się wybić, a przecież co roku skacze na tych samych skoczniach i z podobnych belek. U nas jest mniej więcej tak samo. Gdy zawodnik czuje się w formie, to wie, kiedy wyjść spod taśmy, którymi ścieżkami pojechać, czuje ten motocykl. Czuje też ten automatyzm, tak potrzebny w sporcie. Udało mi się trafić z silnikiem i teraz pozytywnie patrzę w przyszłość. A dobre wyniki dodatkowo mnie napędzają" - podsumował.

 

Finał DPŚ rozegrany zostanie w sobotę Lesznie o godz. 19. Dzień wcześniej o tej samej porze rozegrany zostanie turniej barażowy.

o.s, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie