Kapitan Lecha wraca na ligowy klasyk

Piłka nożna
Kapitan Lecha wraca na ligowy klasyk
fot. Cyfra Sport

Kapitan Lech Poznań Maciej Gajos po odcierpieniu kary trzech meczów za czerwoną kartkę wraca do składu i będzie gotowy na niedzielny klasyk z Legią Warszawa. Piłkarz nie ukrywa, że stęsknił się za grą, bo od ostatniego spotkania z jego udziałem minął miesiąc.

Pomocnik "Kolejorza" czerwoną kartkę otrzymał podczas spotkania z Arką Gdynia. Na początku drugiej połowy brutalnie zaatakował Patryka Kuna i sędzia Tomasz Kwiatkowski odesłał go do szatni. Komisja Ligi była bardzo surowa dla poznańskiego piłkarza, bowiem pierwotnie zawiesiła go na cztery mecze.

 

"Byłem bardzo zaskoczony tak wysoką karą. Rozmawiałem z sędzią Szymonem Marciniakiem, który wtedy obsługiwał VAR i mówił, że dwa, trzy mecze to będzie maksymalna kara. Z perspektywy boiska nie wyglądało aż tak groźnie, tym bardziej, że sędzia początkowo wyjął żółtą kartkę. Po obejrzeniu wideo to nie wyglądało jednak za ciekawie, na szczęście zawodnikowi Arki nic się nie stało. Co do faulu, to nie był jakiś brutalny, chamski wślizg od tyłu czy tzw. sanki. Chciałem przerwać akcję, zapobiec kontrze, ale byłem po prostu spóźniony" - opowiadał kapitan Lecha.

 

Po odwołaniu klubu, karę zmniejszono o jeden mecz i lechita może wrócić do składu na pojedynek z Legią.

 

"Byłem na posiedzeniu komisji, spytano mnie, czy tych fauli robię dużo. To była moja pierwsza czerwona kartka, w sezonie dostaję góra cztery, pięć żółtych kartek, chyba nigdy mi się nie zdarzyło, żebym pauzować dwa mecze za kartki" - wyjaśnił.

 

Gajos nie ukrywa, że po miesiącu oglądania kolegów z trybun czy przed telewizorem mocno stęsknił się za grą.

 

"Trudno się ogląda swój zespół z trybun. Bo nawet jak jesteś na ławce rezerwowych, to zawsze masz nadzieję, że za chwilę trener zrobi zmianę i możesz mieć wpływ na losy meczu. Na szczęście jestem już do dyspozycji szkoleniowca. Czy pojawię się w składzie - zobaczymy. Jeśli wyjdę na boisko, to będę chciał zagrać na 100 procent" - zadeklarował.

 

O swoją dyspozycję się nie martwi, bowiem cały czas pracował z zespołem i nie opuścił żadnych zajęć.

 

"Wszystkie jednostki treningowe mam zaliczone, a jak drużyna jechała na mecz, to trenowałem na podobnych intensywnościach, które są podczas spotkań. Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, to jestem spokojny. To zupełnie inna przerwa, niż gdy wypada się z powodu kontuzji" - zauważył.

 

Pod jego nieobecność lechici zdobyli cztery punkty w trzech meczach, ale strzelili w nich tylko jedną bramkę. Statystykę trochę też zamazuje styl w jakim podopieczni Nenada Bjelicy prezentowali się przeciwko Pogoni Szczecin (0:0), Koronie Kielce (1:0) i Śląskowi Wrocław (0:2).

 

"Gdyby nie ten mecz ze Śląskiem, można byłoby powiedzieć, że nie było najgorzej. Na pewno nasza gra nie jest taka, jaką chcemy prezentować. Ale to już jest historia" - stwierdził.

 

Kibice w Poznaniu liczą na powrót do składu 26-letniego piłkarza, bo z nim Lech w ubiegłym miesiącu spisywał się znacznie lepiej. Tym bardziej, że dużymi krokami zbliża się hitowy pojedynek z Legią.

 

"Wiadomo, jak kibice w Poznaniu odbierają ten mecz, jest on wyjątkowy, prestiżowy, zresztą widać to po ilości sprzedanych biletów. Z tego co wiem, niewiele już zostało. Nie chcę składać żadnych deklaracji, co trzeba zrobić, jak zagrać. Po prostu musimy to pokazać na murawie, a nie podczas wywiadów przed kamerami. W ostatnim czasie mecze z Legią były niezwykle wyrównane, traciliśmy gole w końcówkach, dlatego będziemy musieli być mocno skoncentrowani do ostatniej minuty" - podsumował Gajos.

 

Spotkanie Lecha z Legią odbędzie się w niedzielę o godz. 18. Nie wiadomo, czy na trybunach zasiądzie komplet widzów, jak to miało miejsce podczas ostatnich konfrontacji poznańsko-warszawskich. Klub poinformował, że w sprzedaży pozostało jeszcze niespełna cztery tysiące biletów.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie