Nikolić strzelił hat-tricka i zadedykował gola kontuzjowanemu koledze!

"Niko" wielkie strzelanie rozpoczął już trzy minuty po pierwszym gwizdku, kiedy to pomknął lewą stroną boiska i płaskim strzałem w kierunku dalszego słupka pokonał bramkarza Andre Blake'a. Co ciekawe były napastnik Legii Warszawa po strzeleniu pierwszego gola od razu pobiegł w kierunku ławki rezerwowych, po czym wzniósł koszulkę Michaela de Leeuwa. Holender w pierwszym październikowym meczu z New York City zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, w związku z czym Węgier postanowił dodać mu otuchy.

- Chciałem zadedykować mu to trafienie i powiedzieć, że czekamy na jego powrót. Jest on bardzo istotną częścią naszej ofensywy, prawdziwym wojownikiem i świetnym kolegą. Odkąd dołączyłem do klubu Michael bardzo mi pomagał. Gdy miałem gorsze okresy służył mi radą, co było dla mnie bardzo ważne. Teraz mogłem mu się odwdzięczyć. Życzę mu wszystkiego dobrego i trzymam za niego kciuki! - powiedział Nikolics na łamach oficjalnej strony klubowej.

"Strażacy" nie cieszyli się długo z prowadzenia, ponieważ już dziesięć minut później było 2:1 dla gości. Nikolics wziął jednak sprawy w swoje ręce i dołożył jeszcze dwa trafienia, przechylając tym samym szalę zwycięstwa na stronę Chicago Fire.

Obecnie z dorobkiem 24 goli przewodzi on zestawieniu najlepszych strzelców MLS. Na drugim miejscu, z 21 bramkami na koncie, plasuje się Diego Valeri z Portland Timbers, a ostatni stopień podium zajmuje David Villa z New York City.

Szanse na odebranie Węgrowi korony króla strzelców są niewielkie, ponieważ do końca fazy zasadniczej pozostała tylko jedna kolejka. W tej chwili Chicago Fire do drugiego w tabeli New York City traci zaledwie punkt i nadal liczy się w walce o wzięcie udziału w ćwierćfinałach play-off, do których awansują po dwie najlepsze drużyny z Konferencji Wschodniej i Zachodniej.