Farah mówi do widzenia, ale czy się żegna z trenerem-szarlatanem?

Inne
Farah mówi do widzenia, ale czy się żegna z trenerem-szarlatanem?
fot. PAP

Wprawdzie Mo Farah, jeden z najlepszych w historii biegaczy długodystansowych, ogłosił przenosiny z USA do Wielkiej Brytanii, której jest reprezentantem, to jednak nie wiadomo, czy kończy się jego współpraca z trenerem Alberto Salazarem i udział w projekcie Oregon. Motywem przewodnim całej historii jest oczywiście doping.

Wszystko owiane jest tajemnicą, nikt nie odważy się napisać ani powiedzieć wprost, że Farah ostatecznie odcina się od szkoleniowca, którego od lat podejrzewa się o podawanie swoim podopiecznym zabronionych środków wspomagających. Ponieważ rzecz dotyczy czterokrotnego mistrza olimpijskiego i sześciokrotnego mistrza świata, a także szacowanego na wiele milionów dolarów projektu z firmą Nike, rozpoczęły się spekulacje.


Przekaz jest wyjątkowo niespójny, bo część sportowych mediów pisze o zdecydowanym rozstaniu obu charyzmatycznych postaci, inni przekonują, że Salazar wciąż będzie Farahowi doradzał. Pięć godzin temu biegacz opublikował wideo, w którym mówi, że Salazar nie będzie go trenował. Ale czy aby na pewno wszyscy w to uwierzą?


Jedno jest pewne; po sześciu latach spędzonych w stanie Oregon w USA, Farah wraca z rodziną do Londynu. Zbiega się to z zakończeniem przez wielkiego mistrza dystansów na 5 i 10 km pięknej przygody na stadionowej bieżni i rozpoczęciem przez niego kariery maratończyka.


Farah współpracował z Salazarem od 2011 r. Szkoleniowiec pomagał także innym gwiazdom wciągniętym w projekt Nike (został powołany w 2001 r.). W większości odchodzili oni nie spełniając oczekiwań, wobec kilku z nich były podejrzenia, że zachowują się nie fair. Ważnymi zarzutami była również współpraca Salazara z Mary Decker Slaney, amerykańską mistrzynią świata biegów długodystansowych z lat 80., która ostatecznie wpadła na dopingu. Kluczowe są również wyznania Steve’a Magnessa, byłego asystenta Salazara, którego zdaniem zawodnicy mieli dostawać testosteron.


Siłą rzeczy podejrzenia zaczęły padać także na samego Faraha, choć nigdy nie znaleziono przeciwko niemu dowodów na stosowanie dopingu. Amerykańska Agencja Antydopingowa jednak na tym nie poprzestaje i wciąż szuka powodów, dla których można by obciążyć Faraha.


W oficjalnym przekazie Farah wraca do Anglii, gdzie miał rozpocząć zaprosić do współpracy Gary'ego Lougha, męża i szkoleniowca rekordzistki świata w maratonie Pauli Radcliffe (2:15:25). Farah biegał już maratony, jego rekord, który zamierza wkrótce pobić, to 2:08:21 (sprzed trzech lat). Zdaniem brytyjskich publicystów, którzy są doskonale zorientowani w tematyce lekkoatletycznej, ale także dopingowej, już sam fakt współpracy z Salazarem będzie ciągnąć za Farahem do końca kariery.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie