Kmita: Film o Człowieku z żelaza

Inne
Kmita: Film o Człowieku z żelaza
fot.Polsat Sport

W piątek wszedł do polskich kin nowy obraz Łukasza Palkowskiego, pod znaczącym tytułem – „Najlepszy”. To opowieść o Jerzym Górskim. Znanym triathloniście, który w swoim życiu miał przed laty wiele głębokich zakrętów związanych z narkotycznym nałogiem. Wyszedł z tego dzięki wielkiej determinacji i uprawianiu sportu w super ciężkiej dyscyplinie.

Bez wątpienia Pan Jurek był, jest i będzie wzorem do naśladowania dla wielu dotkniętych tym strasznym nałogiem, ale też nie tylko dla nich, bo jego losy to natchnienie dla wszystkich idących przez życie pod górę. Może właśnie dzięki temu, jeszcze za życia, doczekał się filmowego pomnika, przystrojonego fantastycznymi kreacjami Jakuba Gierszała, Janusza Gajosa, Arkadiusza Jakubika, Adama Woronowicza, Tomasza Kota czy Magdaleny Cieleckiej.


Dla mnie film Palkowskiego jest szczególnie bliski, bo to zapis losów mojego pokolenia. Co prawda Jerzy Górski jest ode mnie osiem lat starszy i mieszkał w Legnicy, ale wszystkie sceny z filmu mógłbym równie dobrze przenieść do mojego rodzinnego miasta – podwrocławskiego Brzegu Dolnego. Bez trudu znalazłbym tam własne odpowiedniki wszystkich bohaterów i miejsc akcji filmu. Tak to właśnie wtedy było, w PRL-u lat siedemdziesiątych. I ile takich miejsc było w ówczesnej Polsce. Dziesiątki tysięcy młodych Polaków zapatrzonych w nieosiągalny „zgniły” zachód szukało w narkotykach ucieczki od otaczającej wszystkich szarej beznadziei.

 

Po premierze przypomniały mi się twarze, imiona i nazwiska moich kolegów i koleżanek, którzy nie doczekali Wolnej Polski, w której ich los być pomoże potoczyłby się inaczej. Wielu z nich to byli ludzie bardzo inteligentni, oczytani i wrażliwi na muzykę i sztukę. W większości z tzw. dobrych rodzin. Czasem wybitni sportowcy, z pasją realizujący swoje zawodnicze cele. I kiedy ich dzisiaj wspominam, to widzę jedną wspólną dla nich wszystkich cechę. Byli zdecydowanie ponad ówczesną średnią wrażliwi i ambitni. Oczywiście, ich los - tak jak w przypadku Pana Jurka - leżał do końca w ich rękach, ale większość nie miała ani siły, ani determinacji Pana Jerzego. Nie każdego było stać na pokonanie życiowego podwójnego Ironmana i tak w końcu odeszli pozostawiając w rozpaczy rodziców, przyjaciół, znajomych.

 

Dzisiaj mamy inny kraj, inną młodzież, inne pokusy współczesności, ale przesłanie filmu zdaje się mieć charakter wybitnie uniwersalny. To właśnie wprost ze sceny, po uroczystej premierze filmu, Jerzy Górski powiedział: „To nie jest film ani o narkomanii, ani o triathlonie, ani tak do końca o mnie. To jest film o każdym z nas, i niech każdy weźmie z niego to co chce. Wszystko co dobre i co złe zaczyna się w naszej głowie. I tylko w naszej głowie.”

Marian Kmita, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie