Cienka granica między miłością a nienawiścią. Czy Griezmann pozwala sobie na zbyt wiele?

Piłka nożna
Cienka granica między miłością a nienawiścią. Czy Griezmann pozwala sobie na zbyt wiele?
fot. PAP

O tym, że gdy nie ma wyników, to często nie ma poparcia kibiców najlepiej wie w ostatnim czasie Antoine Griezmann. Jeszcze niedawno był bohaterem, a teraz - po kolejnym mocno przeciętnym występie - znalazł się na cenzurowanym. Czy to koniec Francuza w Atletico?

Sprawa Griezmanna jest co najmniej dziwna - głównie ze względu na zachowanie samego napastnika. Wszystko zaczęło się w poprzednim sezonie, kiedy już wydawało się, że za chwilę odejdzie do Manchesteru United. Fanom Atletico nie spodobało się, że piłkarz nie dementuje nasilających się plotek, a wręcz przeciwnie regularnie je podgrzewa. Koniec końców został w Madrycie, strzelił 26 goli i zanotował 12 asyst, a wszystkie winy zostały mu wybaczone. Po raz kolejny został królem Vicente Calderon, choć gdyby nie zakaz transferowy, to kto wie, czy dzisiaj biegałby w czerwono-białej koszulce...

Zupełnie inaczej wygląda to w tym sezonie i to z prostego powodu: Griezmann ewidentnie przesadził. Przesadził głównie na boisku. Z każdym meczem jest coraz gorzej: zdobył zaledwie trzy bramki, a w sobotnich derbach przeciwko Realu Madryt zagrał fatalnie. Nie oddał nawet celnego strzału, a w jego grze brakowało determinacji. Jeśli w starciu z odwiecznym rywalem grasz w ten sposób, to skazujesz siebie na wyrok. Kiedy Francuz opuszczał boisko w 76. minucie, został wygwizdany. To mimo wszystko musiał być dla niego szok, przecież od kilku sezonów to on praktycznie samodzielnie ciągnie wózek z bramkami Atletico.

Przesadza też z każdą kolejną wypowiedzią. Jednego dnia mówi o Manchesterze United, by następnego stwierdzić, że jego marzeniem jest gra u boku Neymara i Kyliana Mbappe w PSG. A do tego dochodzą jeszcze plotki o przenosinach do Bayernu czy też Barcelony. Tak miłości fanów zdecydowanie nie kupi, zwłaszcza w okresie, kiedy całemu zespołowi nie idzie: Atletico w lidze traci 10 punktów do "Blaugrany", a w Lidze Mistrzów znajduje się nad przepaścią i tylko cud mógłby sprawić, że znalazłoby się na co najmniej drugim miejscu. Trener Diego Simeone twardo broni swojego "członka rodziny", twierdząc, że Griezmann potrzebuje wsparcia. Czy jednak można dziwić się fanom "Rojiblancos"?

Oni zawsze wybaczali mu niewłaściwe zachowanie, zawsze otrzymywał czystą kartę, ale wtedy był w stanie obronić się grą. Teraz brakuje tego najważniejszego czynnika, przez co Griezmann może czuć się niechciany w Madrycie. Atletico przynajmniej do stycznia nie będzie miało klasowego i klasycznego napastnika, a on myślami jest jakby zupełnie w innym miejscu. Na swoje szczęście zna receptę na złamane serca fanów.

Jeśli do stycznia nieco poprawi formę, to później powinien mieć łatwiej. Wtedy klubową koszulkę ubierze Diego Costa i to on będzie odpowiedzialny za zdobywanie bramek, zdejmując ciężar z barków Francuza. Griezmann będzie mógł się wtedy nieco bardziej wyluzować, bo niemal pewne jest, że to kontrowersyjny reprezentant Hiszpanii będzie bohaterem gazet, internetu, a także to o nim będzie się rozmawiać w autobusach i tramwajach. Wraz z upływem czasu może nie być tym, na którego będą skierowane niemal wszystkie oczy fanów.

 

Francuz grać w piłkę potrafi znakomicie, więc trudno też spodziewać się, by był w fatalnej formie przez cały sezon, a współpraca z Costą może skutecznie wybić mu z głowy wyprowadzkę. Musi jednak zacząć od siebie. W środę pierwszy test - na Wanda Metropolitano przyjedzie AS Roma, a Atletico musi wygrać. Sytuacja jest więc idealna, by zmienić gwizdy na gromkie oklaski w zaledwie kilka dni. A Griezmann na pewno dobrze o tym wie.

Jakub Baranowski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie