Hula zapowiada walkę o miejsce w drużynie

Zimowe
Hula zapowiada walkę o miejsce w drużynie
fot. PAP

Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła to od roku żelazny skład Polski na drużynowe zawody w skokach narciarski. Wedrzeć się do niej planuje Stefan Hula, który w niedzielnym konkursie w Wiśle zajął siódme miejsce.

Na wymienioną czwórkę z pełnym zaufaniem stawia trener Stefan Horngacher. W poprzednim sezonie austriacki szkoleniowiec testował jedynie różne warianty kolejności w jakiej skakali. Najczęściej zmagania zaczyna Żyła, a następnie na belce siadają Kubacki, Kot i Stoch.

Zaufaniu Horngachera do tych zawodników trudno się dziwić. W PŚ 2016/17 dwukrotnie byli najlepsi i nie zawiedli również w najważniejszej imprezie sezonu - mistrzostwach świata w Lahti. W Finlandii Żyła początkowo nie błyszczał, jednak ostatecznie nie tylko zrobił co do niego należy w konkursie drużynowym, ale również zdobył brązowy medal indywidualnie na dużym obiekcie.

Huli znaleźć się w drużynie nie będzie więc łatwo. Zapewnia jednak, że niedzielny wynik nie jest przypadkiem i jest zdeterminowany.

"Spodziewałem się tego, wierzyłem w siebie. Liczyłem, że mogę oddać dobre skoki i takie one były. Ciężko oczywiście było mi oszacować, które to da miejsce, ale dobrze przepracowałem lato i miałem podstawy do optymizmu. Wiadomo, że chcę startować w drużynie. Muszę po prostu walczyć dalej i pokazywać się z jak najlepszej strony" - podkreślił 31-latek ze Szczyrku.

Hula rzeczywiście już w okresie przygotowawczym prezentował się bardzo dobrze. W klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix zajął dziesiąte miejsce, gromadząc tylko 25 punktów mniej od ósmego Żyły. W niedzielę siódme miejsce zajął ex aequo z... Żyłą, który pozbierał się po słabszym skoku w drugiej serii sobotniego konkursu drużynowego. Z biało-czerwonych najlepszy był Stoch plasując się na drugiej pozycji.

"Porozmawiałem z trenerem po +drużynówce+. On potrafi do mnie dotrzeć, pomaga wyrzucić złe emocje. W niedzielę udało mi się podejść do wszystko spokojnie, wpaść w swój świat. Po prostu odciąć się od rzeczywistości i zrobić swoje. Z obu skoków jestem zadowolony, były takie, na jakie w tym momencie mnie stać" - przyznał Żyła.

Dawid Kubacki zajął 10. miejsce, a Maciej Kot dopiero 19., po tym, jak zepsuł drugi skok. O nerwowości nie ma jednak mowy, bo dzień wcześniej wszystko wyglądało dobrze i Polacy ex aequo z Austrią zajęli drużynowo drugie miejsce, ustępując Norwegii.

"Spokój zawsze jest wskazany, bez względu na to, czy początek jest lepszy czy gorszy. W takich sytuacjach przypominam sobie słowa trenera Horngachera, kiedy rok temu w Klingenthal pierwszy raz wygraliśmy konkurs drużynowy i chodziliśmy dwa metry nad ziemią. Powiedział wówczas: +Panowie zejdźcie na ziemię, to dopiero początek+" – zdradził Kot.

Bez wątpienia również inauguracja w Wiśle, choć udana dla Polaków, jest dopiero początkiem. Najważniejszą imprezą będą lutowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu, a wewnętrzna, zdrowa rywalizacja w biało-czerwonym obozie może im tylko pomóc w lepszym przygotowaniu się.

Kolejne pucharowe skakanie zaplanowano już na najbliższy weekend. W fińskim Kuusamo również najpierw odbędzie się konkurs drużynowy, a następnie indywidualny.

psl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie