Pindera: Skoczek z cienia

Zimowe
Pindera: Skoczek z cienia
fot. PAP

Stefan Hula mistrzem Polski, Kamil Stoch trzeci w Wiśle. Teraz Turniej Czterech Skoczni.

31-letni Hula nigdy nie był gwiazdą polskich skoków. Cichy, skromny, znał swoje miejsce w szeregu. Klasyczny przypadek skoczka z głębokiego cienia, który cierpliwie czeka na swoją szansę. Ale jego solidność od lat zapewniała mu miejsce w kadrze, zawsze można było na niego liczyć gdy ktoś z żelaznych reprezentantów skakał nieco bliżej. Tyle że w tych najważniejszych imprezach, gdy nasza drużyna stawała na podium mistrzostw świata, jego w tym wąskim, medalowym składzie nie było.

 

To moje pierwsze złoto mistrzostw Polski - cieszył się po wygranym konkursie w Wiśle Stefan Hula. - Forma jest, skoki są powtarzalne, na treningach i zawodach. Nie zapeszam, niczego nie obiecuję, chcę skakać jak najdalej, jak najlepiej. Tylko tyle mogę powiedzieć – mówił z uśmiechem na ustach.

 

Po pierwszej serii prowadzili wspólnie z Kamilem Stochem. Hula skoczył 123,5 m, a Stoch 126 m, tyle że w gorszym stylu. Trzeci był Piotr Żyła (119 m). Inny z kandydatów do podium, Dawid Kubacki lądował jak na jego możliwości blisko (108 m) i zajmował dopiero szóste miejsce.

 

W drugiej, finałowej próbie pokazał jednak, że stać go na znacznie więcej. 124 metry zapewniły mu ostatecznie czwarte miejsce, do podium jednak trochę zabrakło. Wydawało się, że o zwycięstwo i tytuł mistrza Polski Hula powalczy ze Stochem, ale nie ukrywajmy, faworytem był ten drugi. Hula nie stał przecież nigdy na najwyższym stopniu podium krajowych mistrzostw, nie mówiąc o braku międzynarodowych sukcesów.

 

Adam Małysz pytany później, czy porażka Stocha jest sensacją odpowiedział, że faworyci czasami przegrywają. A Kamil jego zdaniem popełnił w drugim skoku błąd, wyraźnie spóźnił odbicie, do tego miał gorsze warunki, bo trochę powiało z tyłu. – A Stefan, który od początku tego sezonu skacze najrówniej oddał dwa normalne skoki. I wygrał z dużą przewagą, za co należą mu się wielkie brawa – skomentował Małysz. Jego zdaniem na duże słowa uznania zasłużył Piotr Żyła. – On nie był ostatnio w najwyższej formie, lecz raz jeszcze pokazał że jest wielkim wojownikiem i walczy do końca. Na niego zawsze można liczyć.

 

W drugiej serii Żyła skoczył 120 m i było pewne, że stanie na podium, choć chyba nawet on sam w tym momencie nie liczył, że będzie drugi, Tym bardziej, że Hula wylądował znacznie dalej – 126 m.

 

Stoch wydawał się być pewniakiem do zwycięstwa, ale raz jeszcze okazało się, że skoki narciarski to dyscyplina loteryjna. Jeden drobny błąd na progu, do tego podmuch wiatru może wszystko zmienić. I tak się stało w Wiśle. 111,5 m to było zdecydowanie za mało, by wygrać te mistrzostwa. Faworyt spadł na trzecie miejsce, za Hulę i Żyłę.

 

Ale tragedii z tego nie robi. Ma świadomość błędu, który popełnił, wie też że poprzednie skoki były dobre i może ze spokojem myśleć o rozpoczynającym się lada dzień Turnieju Czterech Skoczni, którego ostatnią edycję przecież wygrał, a Piotrek Żyła był drugi.

 

Pierwszy konkurs w Oberstdorfie już 30 grudnia, w najbliższą sobotę. Czekamy na dalekie skoki i emocje. W sezonie olimpijskim turniej ten ma bowiem szczególne znaczenie.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie