Pjongczang 2018: Polskie panczenistki nie odliczają dni do igrzysk

Zimowe
Pjongczang 2018: Polskie panczenistki nie odliczają dni do igrzysk
fot. PAP

Panczenistki Katarzyna Bachleda-Curuś i Katarzyna Woźniak, drużynowe brązowe i srebrne medalistki olimpijskie z Vancouver i Soczi, jeszcze nie odliczają dni dzielących ich od startu w igrzyskach w Pjongczangu. Dla nich, odpowiednio, to piąty i trzeci występ w ZIO.

- W niedzielę zakończyliśmy obóz w Zakopanem i wyruszyliśmy do Inzell. Tam kilka dni treningów, potem start w Pucharze Świata w Erfurcie i powrót do Inzell - powiedział trener łyżwiarek szybkich Krzysztof Niedźwiedzki.

Zapytany co jeszcze jest do poprawienia przed występem w Pjongczangu, szkoleniowiec prowadzący kadrę od sześciu lat odparł, że właściwie niewiele. - Wytrzymałość i siła są na dobrym poziomie, natomiast dynamikę i szybkość na pewno będziemy jeszcze szlifować.

28 stycznia reprezentacja weźmie udział w uroczystości ślubowania w Warszawie. Wyjazd do Korei 31 stycznia.

Najbardziej doświadczoną panczenistką jest 38-letnia Bachleda-Curuś. - Mamy jeszcze kawał czasu wypełniony m.in. obozem w Inzell, startami pucharowymi i testowymi, więc nie bardzo jest czas na odliczanie. Oczywiście cieszę się na te występy, ale takie codzienne myślenie o igrzyskach to niepotrzebne nabijanie sobie głowy, a w konsekwencji podkręcanie stresu. Trzeba się skupiać na pojedynczych klockach, a układanka wyjdzie sama. Bardzo się cieszę, że od 12 grudnia, z małymi przerwami, mogliśmy być w Zakopanem. To pozwoliło nie tylko fajnie potrenować, ale pobyć z rodziną - stwierdziła.

Dla Bachledy-Curuś to piąte igrzyska. Zapytana, czy ma jakąś specjalną metodę na mentalne przygotowanie się do startu w tej rangi imprezie odpowiedziała: - Nie zdradzę jej. A tak na poważnie, to wszystko zależy od zawodnika, dyspozycji jaką w tym momencie prezentuje i tego czy potrafi się zdystansować. To naprawdę bardzo złożona kwestia, ponieważ igrzyska to ogromne obciążenie psychiczne i wydarzenie, podczas którego nie zawsze wygrywają faworyci - zauważyła.

Woźniak, która m.in. z Bachledą-Curuś zdobyła medale ZIO w Kanadzie i Rosji, po raz trzeci wystąpi na olimpiadzie. - Igrzyska są raz na cztery lata, więc absolutnie nie mogę ich porównać do mistrzostw świata, Europy czy startów pucharowych. Myśl o igrzyskach jest, ale postaram się ze spokojem i do ostatniej chwili wykonywać zadaną robotę - zapewniła.

Jedną z debiutantek jest Magdalena Czyszczoń. - Oczywiście trochę stresu jest, ale w kalendarz nie zaglądam, tylko staram się bardzo solidnie pracować - zaznaczyła.

Niedźwiedzki przypomniał, że przed Czyszczoń najdłuższe oczekiwanie na start. - Zaczynamy 10 lutego, a ona ma swój debiut 13 dni później. Ma więc sporo czasu na przemyślenie, czy naprawdę dobrze wykonała to wszystko, co jej zadałem - zażartował szkoleniowiec, a jego podopieczna dodała z uśmiechem: - Jak na długodystansowca przystało naprawdę mogę spokojnie poczekać te prawie półtora miesiąca.

Polskie panczenistki uzyskały dziesięć kwalifikacji na igrzyska w Pjongczangu, a trzy zawodniczki są na liście rezerwowych: 500 m Natalia Czerwonka (szósta rezerwowa Kaja Ziomek), 1000 m Czerwonka (druga rezerwowa Karolina Bosiek), 1500 m Bachleda-Curuś, Czerwonka i Luiza Złotkowska, 3000 m Bosiek, Bachleda-Curuś, Złotkowska, bieg ze startu wspólnego Czyszczoń (pierwsza rezerwowa Złotkowska), wyścig drużynowy Bosiek, Bachleda-Curuś, Czerwonka, Woźniak, Złotkowska.

en, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie