Kowalski: Zjazd Kapustki, czyli szykuje się kolejny powrót do Ekstraklasy

Piłka nożna
Kowalski: Zjazd Kapustki, czyli szykuje się kolejny powrót do Ekstraklasy
fot. Cyfrasport

Nagłówki sportowych gazet i portali z czerwca 2016 roku po meczu Polski z Irlandią Pólnocną. „Eksperci z całego świata zachwyceni Kapustką”, „Będą za niego miliony”, „Nasze cudowne dziecko” „Cudownie utalentowany 19-latek” - pieje z zachwytu na Twitterze słynny Gary Lineker. „Imponujący” - dodaje Rio Ferdinand. „W wielkim stylu przedstawił się Europie”...

Styczeń 2018 roku. Trener Freiburga, dwunastej drużyny Bundesligi, do której nasz pomocnik został wypożyczony z Leicester - Bartek nie jest jeszcze piłkarzem na poziom Bundesligi. Popełnia proste błędy... Jego przejście do Leicester City było błędem. - To były za wysokie progi dla Bartka, zdecydowanie za wysokie - ocenił.
 
Lutry 2018. Kapustka występuje w meczu rezerw Freiburga z Saarbruecken. 75 minut w niemieckiej lidze regionalnej. Gdzieś tam, ktoś odnotowuje, że Polak wrócił do gry po kilku tygodniach przerwy. Ale generalnie mało to już kogokolwiek interesuje. Wiara, że będziemy się nim zachwycać podczas zbliżających się mistrzostw świata jest mocno ograniczona Ba, nie ma wielkich przesłanek ku temu, że „cudowne dziecko” w ogóle zabierze się do Rosji z ekipą Adama Nawałki. Przez blisko 20 miesięcy po odejściu z Cracovii w swoich nowych miejscach pracy rozegrał 225 minut na poziomie ligowym. Sześć niepełnych meczów we Freiburgu. Katastrofa! Tak spektakularnego zjazdu nie zaliczył chyba żaden z ulubieńców Adama Nawałki.
 
I nie jest to wynik jakiegoś nieprawdopodobnego pecha czy przewlekłej kontuzji. Ot, pomocnik przechlapał ten czas. W sensie sportowym oczywiście, bo przecież nie finansowym. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że pomocnik jest obecnie słabszym zawodnikiem niż podczas mistrzostw Europy. Także opowieści o rzekomej nauce jaką Polak zdobywał grzejąc ławę w dobrej lidze, albo grając w drużynie rezerw można włożyć między bajki.
 
Niby ścieżka jaką podąża Kapustka to nic nadzwyczajnego i możemy wymienić wiele przykładów młodych polskich zawodników, którzy szybko wyjeżdżali i wracali z podkulonym ogonem nie osiągając w poważnych ligach niczego. Ale jednak żal tego zmarnowanego czasu i straconego apetytu (być może chwilowo) jaki mieliśmy w związku z tym graczem. Już go przecież widzieliśmy w roli przyszłego lidera reprezentacji, kreatywnego zawodnika, który mógłby ciągnąć linię pomocy jak przez lata Błaszczykowski.
 
W związku z tym, że ten etap kariery Bartosza Kapustki już chyba możemy śmiało podsumowywać (latem pewnie będzie głośno o jego powrocie do polskiej Ekstraklasy) to warto zadać sobie pytanie dlaczego się nie udało? I raczej nie jest tak, że zabrakło talentu. Taki gość jak Lineker z reguły aż tak bardzo nie myli. Tutaj problemem jest ewidentnie mentalność. Zawodnik nie był przygotowany mentalnie na takie wyzwania jakich się podjął. Wiele w tym oczywiście winy jego samego, ale także otoczenia, które mu nie pomogło.
 
Doradcy, menedżerowie, trenerzy powinni mieć świadomość, że samo wysłanie chłopaka w świat, skasowanie prowizji, klepanie po plecach i ugruntowanie jego świadomości wmawianiem mu, że jesteś wielki, to tylko część roboty.
 
Mocnym argumentem, który pozwala wierzyć, że Kapustce karta się jeszcze odwróci jest jego wiek. W grudniu skończy dopiero 22 lata. Jest jeszcze czas, aby wszystko zacząć od nowa.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie