Pjongczang 2018: Brytyjczyk z nizin marzy o medalu

Zimowe
Pjongczang 2018: Brytyjczyk z nizin marzy o medalu
fot. PAP

Brytyjski alpejczyk Dave Ryding pierwszy raz ścigał się na śniegu w wieku 12 lat. Wcześniej zjeżdżał głównie z krótkich, sztucznych stoków w rodzinnym Lancashire. Kiedyś lekceważony, dziś jest w szerokim gronie kandydatów do medalu w olimpijskim slalomie.

Narciarstwo alpejskie od lat zdominowane jest przez zawodników z Austrii, Francji, Niemiec, Szwajcarii, a także Skandynawii czy Stanów Zjednoczonych.

 

"Byłem przynajmniej kilka lat za Austriakami, którzy śmigają po śniegu jak tylko nauczą się chodzić" - zauważył Brytyjczyk, który przygodę z nartami rozpoczął na sztucznych, 200-metrowych stokach w pagórkowatych rejonach Anglii i Walii.

 

"To jakby zjeżdżać po tysiącach szczoteczek do zębów, które po upadku ranią cię jak diabli" - wspominał treningi na sztucznej nawierzchni.

 

Choć początki były trudne, Ryding stopniowo osiągał coraz lepsze rezultaty. Problemem był brak odpowiedniego finansowania i sztabu. W kraju jego starty traktowane były bardziej jak ekstrawagancja niż prawdziwa rywalizacja. Pozyskiwania funduszy nie ułatwiała też zła atmosfera wokół brytyjskiego narciarstwa, związana z przyłapaniem na dopingu innego alpejczyka Alaina Baxtera, któremu odebrano brązowy medal z Salt Lake City.

 

"W przeszłości, jeszcze np. trzy lata temu, byłem dosłownie sam z moim trenerem i osobiście przygotowywałem sobie narty. W sumie robiłem wszystko bez pomocy i było to bardzo trudne. Dokładałem do tego około 15-20 tys. euro rocznie" - powiedział Ryding.

 

Mimo wyrzeczeń i trudności nigdy nie zniechęcił się do rywalizacji z otoczonymi całymi sztabami fachowców świetnie finansowymi zawodnikami z Austrii, Francji czy USA. "Zawsze wiedziałem, że kiedyś w końcu im dorównam" - dodał.

 

Przełom nastąpił w styczniu 2017 roku w legendarnym w Kitzbuehel. Ryding zajął tam drugie miejsce w slalomie Pucharu Świata, przegrywając tylko z multimedalistą największych imprez Austriakiem Marcelen Hirscherem. Kluczowa dla tego i kolejnych sukcesów była decyzja o skupieniu się wyłącznie na startach w slalomie, jaką kilka lat wcześniej podjął 31-letni obecnie Brytyjczyk.

 

Po drugim miejscu w Kitzbuehel Ryding był m.in. czwarty w slalomie równoległym w Sztokholmie i Oslo. Miał nawet szansę na pierwszy triumf w PŚ - w fińskim Levi prowadził po pierwszym przejeździe, drugiego jednak nie ukończył.

 

Choć od dawna trenuje już w Alpach, a od kilku lat ma własną ekipę i wsparcie krajowego związku, to ciągle lubi poćwiczyć na sztucznych stokach.

 

"Ludzie śmieją się ze mnie, po co jeżdżę na różne kryte obiekty. Przecież trasy są tam krótkie, czujesz się jak w lodówce, a dookoła nie ma żadnych ładnych widoków. Ja jednak wychowałem się na 120-metrowej górze i jak widać jakoś dałem sobie radę. Po prostu jadę tam i dalej robię swoje" - podkreślił.

 

Ryding jest obecnie 10. slalomistą sezonu.

 

"Myślę, że ma realne szansę na medal. Pokazał, że jest niesamowicie szybki, a olimpijska trasa powinna mu pasować bardziej niż rywalom" - powiedział słynny amerykański alpejczyk Bode Miller.

 

Zwrócił on też uwagę na specyfikę krótkiej, jednodniowej rywalizacji olimpijskiej. "Kilka ostatnich igrzysk pokazało, że nie zawsze musi wygrywać faworyt. To coś innego niż Puchar Świata. Na Rydingu nie ciąży żadna presja, a oczy wszystkich będą zwrócone na innych zawodników. On ma za to szybkość, by wygrywać z najlepszymi. To jego naprawdę wielka szansa" - dodał Miller.

 

Jeżeli Ryding stanie na podium, zostanie pierwszym brytyjskim medalistą igrzysk w narciarstwie alpejskim. 31-latek podkreśla jednak, że reprezentuje też wszystkich narciarzy z innych, lekceważonych przez lata krajów.

 

"Jesteśmy coraz bardziej profesjonalni. To już nie jest tak, że stawiamy się na starcie po przejechaniu 250 km z ostatnich zawodów jakiś zdezelowanym i starym autem" - podkreślił Brytyjczyk.

 

Rywalizację w slalomie zaplanowano na czwartek.

 

Od 9 do 25 lutego w ramach „otwartego okna” wszyscy abonenci Cyfrowego Polsatu będą mieli nieograniczony dostęp do 3 uruchomionych specjalnie na czas Zimowych Igrzysk Olimpijskich kanałów: Eurosport 3, Eurosport 4 i Eurosport 5, gdzie będzie można oglądać relacje z igrzysk w jakości HD i bez reklam.

 

Kanały dostępne będą na dekoderach Cyfrowego Polsatu pod numerami 222, 223, 224.

 

Dodatkowo zapewnimy polską oprawę komentatorską wydarzenia na tych kanałach, realizowaną przez dziennikarzy i ekspertów Polsatu Sport.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie