Pindera: Szybka robota

Sporty walki
Pindera: Szybka robota
fot. Cyfrasport

28-letni Kamil Szeremeta, który w Rzymie znokautował Włocha Alessandro Goddiego, i został siódmym, polskim mistrzem Europy, zrobił to co obiecywał. Nie pozostawił decyzji sędziom.

Walka skończyła się w drugiej runda. Sycylijczyk dwukrotnie lądował na deskach po prawych sierpowych Szeremety i od ciężkiego nokautu uchronił go ręcznik rzucony przez jego sekundantów. Włoski pięściarz, co warto podkreślić, nie miał w tym krótkim pojedynku wiele do powiedzenia. Polak tym samym wywalczył tytuł mistrza Europy wagi średniej.

 

Przed nim pas w tej kategorii dwukrotnie zdobywał Grzegorz Proksa: najpierw w 2011 roku zmuszając do poddania Niemca Sebastiana Sylvestra, a rok później Anglika Kerry Hope’a z którym w rewanżu wygrał przed czasem. W obu przypadkach robił to na terenie rywali. Ale szybszy w dążeniu do celu okazał się Szeremeta, to on potrzebował najmniej czasu, by sięgnąć po tytuł. Dodajmy jeszcze, że pięściarz z Białegostoku jest siódmym polskim mistrzem Europy.

 

Pierwszym był szesnaście lat temu Przemysław Saleta, który zdobył ten tytuł w wadze ciężkiej po pamiętnej wygranej z Luanem Krasniqim w Dortmundzie. Stracił go trzy miesiące później przegrywając w Schwerinie z nieżyjącym już Turkiem Sinanem Samil Samem. W 2009 roku po mistrzowski pas w najcięższej kategorii sięgnął jeszcze Albert Sosnowski wygrywając w Londynie na punkty w Włochem Paolo Vidozem.

 

Rok wcześniej, drugim w kolejności polskim mistrzem Europy został Rafał Jackiewicz, który w Kielcach pokonał Jacksona Osei Bonsu i zdobył pas w wadze półśredniej. Po nim sztuki tej dokonał w wadze superśredniej Piotr Wilczewski nokautując w Helsinkach Amina Asikainena, następnie wspomniany Proksa, a szóstym w kolejności był Mateusz Masternak, który w grudniu 2012 roku w Norymberdze pokonał na punkty Fina Juho Haapoję.

 

Z tej grupy o mistrzostwo świata nie walczyli tylko Saleta i Wilczewski. Pozostali dostali taką szansę i jej nie wykorzystali. Sosnowskiego znokautował Witalij Kliczko, Proksę Kazach Giennadij Gołowkin, a Jackiewicza pokonał w Lublanie na punkty Słoweniec Jan Zavec. Najbliżej szczęścia, w czerwcu 2014 roku był Masternak , który nieznacznie (1:2) przegrał w Monte Carlo z Yourim Kalengą. Stawką w tym pojedynku był pas interim organizacji WBA w wadze junior ciężkiej.

 

Zobaczymy co teraz los przyniesie Szeremecie. Nie wszyscy z jego otoczenia liczyli na ten sukces, sądzili że jeśli Kamil nie znokautuje Włocha, to przegra na punkty. Nie dowiemy się, czy mieli słuszne obawy, bo Kamil wziął sprawy w swoje ręce i szybko wykonał robotę. Nie ukrywam, że sam jestem ciekaw jak potoczy się jego kariera. Dziś w tej wadze przed wielką szansą stoi Maciej Sulęcki, który 28 kwietnia stoczy w Nowym Jorku walkę wieczoru na gali HBO. Jego rywalem będzie znakomity Daniel Jacobs z Brooklynu.

 

Myślę, że Szeremeta nie czuje się gorszy od swojego rówieśnika, więc na pewno fakt że „Striczu” pierwszy dostał tak wielki pojedynek będzie dla niego bardzo silną motywacją. Tyle że ten nokaut w Rzymie i tytuł mistrza Europy tak naprawdę niczego jeszcze nie zapewnia. Takie są fakty. Ale niewątpliwie daje nadzieje na lepsze jutro.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie